Najwidoczniej ich misja polega na tym, żebym nie odczuwała głodu czy pragnienia, ale co jeszcze mogą mi zaoferować?
– Jeśli chcesz, mogę cię zaprowadzić do pokoju, w którym mogłabyś spróbować trochę się zdrzemnąć.
Zdrzemnąć. Jakie są szanse, że zdołam zasnąć? Jestem wyczerpana, ale tak działa niepokój. Może po przebudzeniu okaże się, że to wszystko było tylko koszmarem? Albo że odnaleziono Millie i Asha? Wątpię, ale uśmiecham się słabo i kręcę głową.
Kiedy do pomieszczenia wchodzą Tom i Becky, podnoszę głowę w nadziei, że usłyszę dobre wieści.
– W takich sytuacjach jak ta zawsze staramy się dowiedzieć jak najwięcej na temat zaangażowanych w sprawę osób – mówi cicho Becky, jakby starała się mnie uspokoić. – Im więcej dowiemy się na temat ciebie, Asha i Millie, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdziemy jakieś powiązania z porywaczami. To oznacza, że musisz powiedzieć nam absolutnie wszystko, co tylko przyjdzie ci do głowy, niezależnie od tego, na ile trywialne czy mało istotne może ci się to wydawać. Rozumiemy się?
Chyba tak, choć nie przychodzi mi do głowy nic, co pomogłoby rozwikłać tę zagadkę. Zaczynają mi drżeć dłonie i wciskam je między kolana.
– Znaleźliście już Steve’a? To na pewno on, prawda?
– Robimy, co w naszej mocy, żeby go odszukać. Przyjrzyjmy się jednak również innym możliwościom. Na początek opowiedz nam o sobie i Ashu. Jak układały się sprawy między wami w ostatnim czasie? Jakieś problemy? – pyta Tom.
Odnoszę wrażenie, że moje ciało zareagowało lekkim skurczem w reakcji na to pytanie. Nie wiem, jak na nie odpowiedzieć, i nie rozumiem, jakie to ma znaczenie. To prawda, że ostatnio było między nami trochę spięć, ale z pewnością ich przyczyny nie są aż tak istotne. Czy powinnam im o nich powiedzieć?
Tak! Zdradzę im każdy szczegół z mojego życia, jeśli tylko pomoże mi to odzyskać rodzinę.
– Ostatnio pokłóciliśmy się o coś z Ashem, choć nie sądzę, by miało to jakieś znaczenie – odpowiadam. Becky kiwa zachęcająco głową. – Kocham Asha i to się nie zmienia od siedmiu lat. Ale nie chcę wychodzić za mąż. Nigdy.
– A Ash chce wziąć ślub?
Przytakuję.
– Wie, dlaczego jestem temu przeciwna. Moja matka nie jest zbyt dobrym przykładem szczęśliwej żony, a skoro o tym mowa, to samo można powiedzieć o jego matce.
Wiem, że moja odmowa zraniła Asha, starałam się go jednak przekonać ze wszystkich sił, że tu nie chodzi o niego. O kogokolwiek. Kiedy rozmawialiśmy wcześniej, wydawał się bardzo zasmucony. Spojrzałam na niego, w jego oczy – jeszcze zanim Millie oznajmiła, że coś się przypala – i wyraz jego twarzy przyprawił mnie o dreszcz. Wygląda na to, że małżeństwo jest dla niego tak samo ważne, jak dla mnie jego uniknięcie, jestem jednak przekonana, że mnie nie zostawi, niezależnie od tego, jak bardzo poczuł się tym dotknięty. Z pewnością obawia się również tego, że jeśli to zrobi, straci Millie.
– Wiem, że to trudne, Jo, ale jak twoim zdaniem ta odmowa wpływa na Asha?
– Czuje się zraniony, ale starałam się go przekonać, że małżeństwo nie jest absolutnie żadną gwarancją miłości po grób. Mężowie mojej matki nie byli szczególnie wredni, ale zawsze znajdowała w nich coś, co jej się nie podobało. W rezultacie nieustannie się pakowałyśmy i przeprowadzałyśmy, aż w końcu znajdował się następny mąż. Ash wie, ile mnie to kosztowało.
Becky zapisała coś w notatniku. Jestem przekonana, że powiedziałam coś, o co zechce mnie zapytać.
– Poznałam Asha, kiedy Millie miała sześć miesięcy. Od tamtej pory już zawsze był jej tatą. Czuje się jednak niepewnie. Formalnie nie jest nawet jej ojczymem, uważa więc, że jego rola jest bardzo niepewna.
– Co masz na myśli? – zapytał Tom.
– Gdybyśmy mieli się rozstać, mogłabym mu zakazać widywania się z nią. Zapewniłam go, że tak się nigdy nie stanie. Ona go kocha, dlaczego więc miałabym mu tego zabronić? Ash chce umowy o odpowiedzialności rodzicielskiej, ale żeby mogła ona zostać zawarta, musiałby być moim mężem. Dlatego nie przyjmuje odmowy i dlatego próbowałam namówić Steve’a, żeby się zgodził na adopcję Millie przez Asha. W tym wypadku nie musimy być po ślubie.
W przeszłości zawsze odrzucałam pomysł adopcji, uznając ją za niepotrzebną. Wiązała się ona z wielką biurokracją i koniecznością odpowiadania na pytania przez wszystkich, łącznie z Millie. To z pewnością stresujące. Poza tym po co to wszystko? Nasze życie toczy się przecież w pełnej harmonii. Prawdziwym powodem było jednak to, że nie chciałam kontaktować się ze Steve’em. Ostatecznie uznałam to za mniejsze zło i zgodziłam się, że adopcja byłaby świetnym rozwiązaniem dla Asha. Wtedy nie miałby już wątpliwości, że na zawsze pozostałby ojcem Millie.
Zastanawiam się przez chwilę nad naszą ostatnią rozmową. Pamiętam, jak Ash zdjął okulary i przetarł oczy. Bez okularów zawsze wyglądał na takiego wrażliwego, jakby stanowiły ostatnią linię jego obrony, a to wywołało tępy ból w mojej piersi. Nie mogę mieć więcej dzieci, więc jeśli zostaniemy z Ashem razem, Millie będzie naszą jedyną córką. Jego jedyną córką.
– Czy coś w jego zachowaniu uległo ostatnio zmianie? Czy stał się bardziej nerwowy w obliczu potencjalnego rozstania? – pyta Becky.
Mam ochotę pokręcić energicznie głową, jakbym chciała podkreślić niedorzeczność tego pytania. Jesteśmy szczęśliwi! Wtedy przypominam sobie o jego zdjęciu na Tinderze i coraz większych naciskach na małżeństwo. A jeśli jedynym celem poślubienia mnie jest jego relacja z Millie i przekonanie, że wtedy będzie mógł mnie bezpiecznie zostawić? Czy jest tak nieszczęśliwy – tak zrozpaczony – że rozpoczął już poszukiwania nowej partnerki?
A może już ją znalazł?
18
Becky nie zamierzała naciskać Jo aż do granic, ale z tego, czego się dowiedziała, wywnioskowała bez większych problemów, że ich związek nieco się w ostatnim czasie zmienił. Ash pragnął ślubu, ale jej zdaniem wynikało to przede wszystkim z troski o utratę Millie.
– Czy oprócz konfliktu dotyczącego małżeństwa doszło jeszcze do innych poważniejszych kłótni między wami?
– Nie wiem, czy można to nazwać czymś poważniejszym, ale przez jakiś czas mówił o tym, że powinniśmy się wszyscy przenieść do Abu Zabi. Jego zdaniem wiedlibyśmy tam znacznie lepsze życie, choć ja osobiście sobie tego nie wyobrażam. Może nie mam tutaj tyle pracy, ile bym chciała, ale kto w Emiratach czeka na białe trzydziestokilkuletnie aktorki przy kości? Nie jestem jeszcze gotowa, by poświęcić swoje marzenia, więc uparłam się przy swoim. Nie chcę tam jechać i nie sądzę, żeby było to najlepsze miejsce dla Millie.
– Czy poczynił jakiekolwiek kroki, żeby to zrealizować? – zapytał Tom.
– O niczym takim mi nie wiadomo, ale z pewnością nie miałby większych problemów, żeby znaleźć tam pracę. Na chirurgów dziecięcych jest zapotrzebowanie na całym świecie, prawda? Ash twierdzi, że nie musiałabym pracować, że mogłabym zajmować się domem, choć dobrze wie, jak tego nie znoszę. Powiedział nawet, że zatrudnilibyśmy służbę – tam o to znacznie łatwiej. Ale co ja miałabym zrobić ze swoim czasem? Sztywnieję na samą myśl o byciu jedną z tych kobiet, które codziennie robią zakupy i chodzą na lunch.
– Rozumiem, że to mogło doprowadzić do napięć – przyznała Becky – ale zostawmy to na moment. Wspomniałaś wcześniej o swojej matce i ojczymach. Czterech, zgadza się? Jak wyglądały sprawy po każdym