Coś poruszyło się w pustym budynku, naprzeciw którego stał Hughes, gdy pierwszy raz minęła go zielona furgonetka. Za częściowo zamurowaną fasadą przyczaili się brytyjscy żołnierze. Spędzili tam całą poprzednią noc. Nie tylko ugrupowania paramilitarne przejmowały opuszczone budynki w celach taktycznych. Porzucony dom w sercu terytorium Kompanii D posłużył żołnierzom za punkt obserwacyjny.
W tajnych raportach wewnętrznych brytyjskiej armii zachowała się krótka relacja na temat nieudanej misji426. Oficjalna wersja głosiła, że żołnierze w cywilnych ubraniach nie zamierzali dokonać egzekucji. Planowali tylko „uprowadzenie”. Jakkolwiek było, nie zdołali zabić ani schwytać Hughesa, ale przynajmniej wiedzieli już, jak wygląda.
7
Mały brygadier
Frank Kitson, podobnie jak Dolours Price czy Gerry Adams, pochodził z rodziny z tradycjami. Jego ojciec był admirałem w Królewskiej Marynarce Wojennej427, brat także służył na morzu, dziadek zaś w armii brytyjskiej w Indiach428. Kariera Kitsona wyglądała obiecująco. Zaciągnął się do Brygady Strzelców429, później poślubił córkę pułkownika, ale długo męczyło go poczucie, że urodził się za późno430. W 1945 roku miał osiemnaście lat. Do Niemiec trafił już po zakończeniu walk i oglądał jedynie postscriptum wojny. Nie zanosiło się na kolejny globalny konflikt, toteż Kitsonowi pozostawało tylko życie oficera dżentelmena. Chadzał do opery i na wyścigi konne, łowił ryby i próbował zagłuszyć dręczące go myśli, że nigdy nie będzie mu dane okryć się chwałą.
W 1953 roku wysłano go do Kenii431, która w tamtym czasie była jeszcze kolonią brytyjską. Miał tam stłumić powstanie zorganizowane przez trudno uchwytną grupę rebeliantów Mau Mau. Pakował bagaże pełen obaw, że zanim dotrze na miejsce i zajmie się „nagłymi wypadkami w koloniach” (by posłużyć się ówczesną nomenklaturą), będzie już po wszystkim. Znowu musiałby wtedy wracać do domu, nie powąchawszy prochu.
Obawy okazały się niepotrzebne432. W Kenii od razu przystąpił do „gry”. Był człowiekiem metodycznym, zanotował więc swój główny cel na niewielkiej kartce: „Zapewnić siłom bezpieczeństwa informacje niezbędne do zniszczenia Mau Mau”. Kartkę włożył między stronice Biblii, którą trzymał blisko łóżka433.
Był niski i krępy, miał przenikliwe spojrzenie i wydatny podbródek. Trzymał się prosto, jakby połknął kij. Chodząc, dyndał rękami i zdawał się wyższy, niż był w rzeczywistości. Pod wojskową czapką, bez której rzadko się fotografował, ukrywał rzednące włosy434. Jego głos brzmiał cokolwiek nosowo435. Lubił sportowe metafory, chętnie wtrącał rozmaite zwroty i sformułowania rodem z klubów dla dżentelmenów. Nie znosił jałowych pogawędek436. Krążyła anegdota (apokryficzna, ale wymowna), że pewnego razu podczas jakiejś proszonej kolacji posadzono go obok żony innego oficera. Ta wyznała, że założyła się z przyjaciółką, że zdoła wydobyć z niego „co najmniej trzy słowa”.
„Przegra pani” – odparł Kitson i nie odezwał się przez resztę wieczoru.
W Kenii znalazł się w zupełnie nowym otoczeniu, nigdy wcześniej bowiem nie prowadził walk w terenie leśnym. Przed udaniem się na nocne akcje poczerniał sobie twarz i ręce, a do tego zakładał na głowę stary kapelusz lokalnego fasonu, bo liczył, że dzięki temu z oddali i przy kiepskim świetle będzie brany za tubylca437. Niczym postać z Kiplinga przedzierał się przez gęstwiny i szukał tajemniczych Mau Mau. Sam się dziwił, jak szybko przystosował się do obcego środowiska. We wspomnieniach z pobytu w Kenii pisał: „Przez pierwszych kilka chwil wszystko jest dziwne, wkrótce jednak dziwnym zaczyna się zdawać normalne życie”438.
Pewnego dnia natknął się na grupę Kenijczyków odzianych od stóp do głów w białe szaty. Twarze mieli zasłonięte; wycięli jedynie wąskie otwory na oczy, nosy i usta. Spytał, kim są. Okazało się, że to Mau Mau, których nakłoniono do zdradzenia towarzyszy i przejścia na stronę brytyjskiej armii. Ukrywali tożsamość, by móc przyjrzeć się grupie jeńców, a następnie zidentyfikować ich i przekazać odpowiednie informacje Brytyjczykom439.
Kitson doznał wówczas olśnienia440. Pojął, że „kontrgang” może stanowić niezwykle użyteczną broń. Dobrej jakości informacje były rzeczą absolutnie bezcenną w walce z partyzantami, a uzyskiwało się je na przykład dzięki przeciągnięciu niektórych wrogów na swoją stronę. Zaczął się więc intensywnie zastanawiać, jakie metody pozwalają nakłonić rebelianta do zdrady towarzyszy. Podstawową rzeczą było oczywiście zaufanie. Każdy potencjalny informator, zgadzając się wspierać wroga, kładł swe życie w jego ręce. Skoro tak, więź zaufania należało starannie kultywować. Ilekroć Kitson przysposabiał nowego podwójnego agenta, brał go ze sobą na patrol. Gdy już byli daleko w buszu, oddawał mu swój pistolet, sobie zaś zostawiał tylko maczetę. Sporo ryzykował, ale uważał, że powierzenie agentowi broni stanowi sposób zakomunikowania mu, że „należy do drużyny”441.
Frank Kitson w Kenii
Źródło: Kadr z serialu dokumentalnego War School, odc. 1, Kitson’s Class, BBC One, 9 stycznia 1980
Ostatecznie powstanie zostało stłumione, ale rachunek okazał się koszmarny442. Nikt nie wie, ilu Kenijczyków poniosło śmierć, niewykluczone jednak, że liczba ofiar szła w setki tysięcy. Jakieś półtora miliona osób trafiło do więzień i obozów internowania443. Podejrzanych o przynależność do Mau Mau rażono prądem podczas przesłuchań, przypalano papierosami i poddawano okrutnym torturom o charakterze seksualnym444. Krwawa kampania nie zapobiegła na dłuższą metę wycofaniu się Brytyjczyków z Kenii, co dokonało się w 1963 roku, niemniej jednak Londyn uznał operację przeciwko Mau Mau za wielki sukces. Kitsona odznaczono w 1955 roku Krzyżem Wojskowym za „dzielną i wybitną służbę w Kenii”445. „Zastanawiałem się, czy moje powodzenie nie brało się w pewnej części z tego, że nieco lepiej od niektórych naszych dowódców potrafiłem myśleć jak terroryści – stwierdził później. – Pytałem też sam siebie, jak wiele afrykańskiej mentalności sobie przyswoiłem. Czy aby nie stałem się bezwzględny, okrutny i zdradziecki, by wymienić pewne mało atrakcyjne cechy tamtejszej ludności?”446.
Kitson