W wielu podręcznikach na temat praw człowieka możemy odnaleźć genealogię tych praw jeszcze w starożytności. Wprawdzie już Grecy posiadali koncepcję praw związanych z równością obywateli, jednak była to równość osiągana w wymiarze politycznym (Jurczyk 2009, s. 21). W Atenach, uznawanych za źródło europejskiej kultury politycznej, odnajdujemy małą wspólnotę – polis – w której cała władza była sprawowana kolektywnie oraz bezpośrednio przez obywateli. Wszyscy w równym stopniu decydowali o wojnie i pokoju, współtworzyli prawo oraz wydawali wyroki sądowe. Jednocześnie jednak gdy brali udział w sprawowaniu władzy, byli tej władzy całkowicie podporządkowani. Raz sformułowana wola stawała się prawem, regułą, normą i obyczajem99.
Obywatel jako osoba publiczna sprawował władzę, ale jako osoba prywatna był jej całkowicie podległy. Obywatele stanowili przy tym nieliczną grupę o wyróżnionym statusie. W starożytnym społeczeństwie greckim konceptualna opozycja między człowiekiem a obywatelem została wyrażona w rozróżnieniu między obywatelami, będącymi członkami polis, a niewolnikami oraz metojkami. Większość tworzyli niewolnicy i metojkowie. Metojkowie byli przybyszami z innych części Grecji, pozbawionymi praw obywatelskich. Ponadto prawa mieli wyłącznie obywatele – mężczyźni (Koba, Wacławczyk [red.] 2009, s. 17). Tej bardzo wąsko działającej demokracji towarzyszyły wygnanie, ostracyzm i polityka wypędzenia. Każdy, kto był potencjalnym zagrożeniem dla spoistości wspólnoty, mógł zostać przez sąd skorupkowy skazany na wygnanie. Działo się tak, gdyż starożytni nie znali praw osobistych, uznawali jedynie prawa związane z przynależnością do wspólnoty politycznej, a więc prawa obywatelskie. Te posiadali wyłącznie obywatele i były to w dzisiejszym rozumieniu raczej przywileje, związane ze szczególnym statusem, niż prawa.
Inaczej sytuacja wyglądała w rzymskiej Republice. Tu bowiem koncepcja praw obywatelskich została poszerzona o prawa związane z posiadaniem własności. Ponadto pojawiła się koncepcja prawa naturalnego, które miało w założeniu chronić każdą jednostkę, niezależnie od jej politycznego statusu. Jednak rzymska civitas, podobnie jak grecka polis, „mierzyła” jednostkę miarą dobra, które ta wnosiła do wspólnoty. Ponadto rozważania o prawie naturalnym pozostawały w sferze myśli filozoficznej, a rzymscy prawnicy ostatecznie i tak uznawali lud polityczny za źródło prawa (Kuźniar 2008, s. 20). W efekcie także tu zasadnicze znaczenie miał status obywatelski oraz posiadany majątek, a ludziom bez obywatelstwa i własności nie przysługiwały praktycznie żadne prawa.
Dopiero w nowożytności uznano pierwotną, niezależną od relacji politycznych równość osób. Nowoczesność legalnie wyzwoliła ciało, rozszerzając akt habeas corpus – pierwotnie szlachecki przywilej – na wszystkie grupy społeczne. To poszerzanie, zwane „emancypacją”, trwało oczywiście zdecydowanie nazbyt długo. Musiało minąć prawie sto lat, aby po wielkich rewolucjach w Ameryce i Europie zniesiono niewolnictwo i zmniejszono dominację jednych osób nad innymi (Fehér, Heller 1994, s. 16). Dzieje tych przekształceń można ukazać poprzez kolejne „punkty zwrotne”.
Zdecydowanie najważniejszym z nich był Habeas corpus act (1679). Był to akt angielskiego parlamentu, który gwarantował, że nikt nie może zostać bezprawnie uwięziony. Łacińskie sformułowanie habeas corpus, przetłumaczone dosłownie, oznaczało „posiadanie własnego ciała”. Hasło to zostało wykorzystane przez parlament do walki z arbitralnym zatrzymaniem przez króla. Wprawdzie już w 1215 roku Magna Carta zawierała podobne sformułowania, ale dopiero habeas corpus act uczynił z nich normę prawną. To tu tkwiły zatem początki praw człowieka. Kolejnym momentem zwrotnym była Karta Praw (Bill of Rights, 1689). Była to ustawa parlamentu angielskiego, która określała prawa jednostek, w tym zakaz okrutnych kar. Wydana w tym samym roku ustawa parlamentu szkockiegoThe Claim of Rights także gwarantowała ochronę przed więzieniem i torturami, jeśli brakowało dowodów na popełnione przestępstwo lub gdy przestępstwo należało do tak zwanych „zwykłych występków” (ordinary crimes).
Mniej więcej w tym samym czasie, w 1690 roku, John Locke opublikował niezwykle istotną z perspektywy poruszanej problematyki pracę – Dwa traktaty o rządzie (Locke 1992). Wskazał tam prawa naturalne, uprzednie w stosunku do jakiejkolwiek władzy, a więc przysługujące każdemu, niezależnie od jego politycznego statusu. Do naturalnych praw Locke zaliczył życie, wolność i własność.
W ten sposób tradycja praw natury, zapoczątkowana jeszcze w starożytności, a kontynuowana przez Hugona Grocjusza, zyskała nowy wymiar. O ile nawiązujący do myśli klasycznej Grocjusz podkreślał społeczny element ludzkiej natury – zwracając się ku Arystotelesowskiej definicji człowieka – o tyle Locke był prekursorem myślenia w kategoriach indywidualistycznych. To on uznał, że jednostka istnieje przed społecznością i przysługują jej prawa, które społeczność powinna jedynie gwarantować. Dzięki takiemu ujęciu prawa Locke został uznany za jednego z najbardziej wpływowych myślicieli Oświecenia i zyskał sławę jako „ojciec klasycznego liberalizmu”. W swoich rozważaniach filozoficzno-prawnych istotnym elementem uczynił własność swojego ciała, co pozwala włączyć go w tradycję habeas corpus.
Filozof ten interpretował samoposiadanie ciała, odwołując się do argumentów teologicznych. Łączył życie, traktowane jako dar od Boga, z życiem rozumianym jako własność prywatna. Uznanie życia za dar prowadziło Locke’a do sformułowania koncepcji ludzkiej godności. Godność posiadał ten, kto został powołany przez Boga do istnienia. Ponieważ zaś każde ludzkie życie pochodziło z tego samego źródła, musiało mieć też tę samą – równą – wartość.
W tym stanie zupełnej równości, gdzie naturalnie nie ma żadnej zwierzchności ani jurysdykcji jednego nad drugim, każdy musi być bezwzględnie uprawniony do czynienia tego, na co pozwala się każdemu, kto dochodzi do tego prawa (Locke 1992, s. 167).
Ludzie zostali obdarowani życiem bezpośrednio przez Boga i jako tacy posiadali szczególną godność. Dzięki niej stawali się jednocześnie właścicielami swoich ciał. Skoro ich życie było darem, to nie mogło zostać zawłaszczone przez innego człowieka. W ten sposób Locke, wychodząc od argumentacji teologicznej, wypowiedział się zdecydowanie przeciwko wszelkim formom niewolnictwa. Żaden człowiek nie mógł być właścicielem innego człowieka, gdyż każde ludzkie życie było własnością samego Boga. Z drugiej strony, dysponować tą własnością mogła tylko jednostka – właściciel jeśli nie samego życia, to przynajmniej ciała. Upoważniało to do swobodnego rozporządzania własnym ciałem100. W ten sposób, opuszczając już rozważania teologiczne, Locke uzasadniał prawo do własności – zarówno ciała, jak i wytworzonych przez to ciało przedmiotów – odwołując się do słynnej definicji prawomocnego zawłaszczenia. Prawomocne zawłaszczenie pochodziło z połączenia materii z pracą jednostki (a więc z aktywnością jej ciała).
Mimo że ziemia i wszystkie niższe istoty są wspólne wszystkim ludziom, to jednak każdy człowiek dysponuje własnością swej osoby.