Skrupulatnie ukrywał przed światem, że nie jest okazem zdrowia. Człowiek, który wierzył, że jest wybawicielem Niemiec i pociągnął za sobą miliony, w rzeczywistości był paranoikiem cierpiącym na impotencję, bezsenność, okresowe problemy z widzeniem, migreny, problemy z układem pokarmowym, układem krążenia i sercem, nadciśnienie tętnicze, epizody depresyjne i wreszcie na chorobę Parkinsona. Plotkowano również o syfilisie i panicznej obawie, że, podobnie jak matka, zapadnie na chorobę nowotworową.
W miarę upływu kolejnych, pełnych niedyspozycji i niedomagań miesięcy stawał się coraz większym i bardziej uzależnionym od leków hipochondrykiem, by wreszcie na kartach historii zapisać się jako największy wśród polityków i tyranów ćpun i lekoman. Zresztą brał nie tylko on. Kazał faszerować metamfetaminą41 pilotów i żołnierzy na froncie, uzależniając ich od narkotyków tylko po to, by zdeterminowani, w poczuciu siły, bez konieczności wypoczynku i snu, walczyli zacieklej i dłużej. Zresztą można odnieść wrażenie, że w tamtych latach ćpał, kto tylko mógł – świadomie lub nie.
Niemiecka armia podała swoim żołnierzom kilkaset milionów tabletek Pervitinu, który był reklamowany jako lekarstwo na wszystko: od depresji, przez chroniczne zmęczenie, chorobę lokomocyjną, po wahania nastrojów i oziębłość. Ten specyfik na bazie metamfetaminy zmieniał wyczerpanych wojną żołnierzy w wypoczęte, nieustraszone i fanatyczne maszyny do zabijania.
Najważniejszą osobą, która zyskała największe zaufanie Hitlera i na której spoczęła jednocześnie największa odpowiedzialność, był osobisty lekarz Theodor Morell42, polecony Hitlerowi przez chorującego na rzeżączkę Hoffmanna43. Osobisty fotograf Führera, zachwycony efektami leczenia, z przekonaniem rekomendował medyka, który rzeczywiście przekonał do swoich metod leczenia obolałego Adolfa.
„Z zapisków w notatniku Frau Morell dowiadujemy się, że ostatni dzień roku 1937 spędziła wraz z mężem w Berghofie. Dotrzymywał im tam towarzystwa faworyzowany przez Hitlera architekt Albert Speer. Prawdopodobnie właśnie wtedy Morell po raz pierwszy kompleksowo zbadał Hiltera. «W tamtym okresie – oświadczył przesłuchiwany po wojnie – zdecydowanie wyglądał on na swój wiek i cierpiał na zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Ważył nieco ponad 83 kg i mierzył 170,2 centymetra. Temperatura ciała, tętno i oddychanie w normie. Miał grupę krwi A. Był człowiekiem o nadzwyczaj złożonej psychice».
Skóra na klatce piersiowej Hitlera miała blady odcień i była bardzo wrażliwa na ciepło i zimno, jak również na ukłucia i dotknięcia. «Jego klatka piersiowa i plecy – oświadczył Morell – pozbawione były owłosienia. Hitler był szatynem, a kolor jego włosów wpadał niemal w czerń. Oczy o błękitnoszarej barwie charakteryzował niewielki exopthalmus (wytrzeszcz). Gałki oczne poruszały się prawidłowo. Nos miał prostego kształtu z niewielkim występem na grzbiecie; dolny koniec tego narządu był gruby i mięsisty, nozdrza dość wydatne. Wargi miał cienkie i czerwonawe. Stwierdziłem też wady w uzębieniu»”44.
I choć dziś wydaje się to niepojęte, Hitler godził się na wszelkie proponowane przez Theodora zabiegi i sposoby leczenia, stając się cichą, choć zarazem najsławniejszą ofiarą eksperymentów medycznych. Bezkrytycznie, w pełnym zaufaniu przyjmował hormony i antybiotyki na zmianę ze specjalnie dla niego przygotowywanymi syntetycznymi multiwitaminami, preparaty powstałe na bazie takich trucizn jak chociażby strychnina, środki na sen i uspokajające, do tego zgadzał się na lewatywy, wlewy, upuszczanie krwi i oczywiście narkotyki. Najnowsze badania mówią o około dziewięćdziesięciu różnych preparatach, którymi był leczony, wzmacniany i którymi doraźnie uśmierzano ból. Oczywiście wiele z nich miało też za zadanie poprawiać nastrój.
Medyk Hitlera dbał o to, by w potężnym arsenale środków, które miały zapewnić wodzowi III Rzeszy pełnię sił, nie zabrakło specyfików na każdą okazję. Euflat i Mitilax neutralizowały wzdęcia, natomiast Intelan i Luizym pobudzały apetyt. Tonophosanem Führer leczył anemię, a Ultraseptylem, Chineurionem i Omnadinem często uprzykrzające mu życie schorzenia górnych dróg oddechowych.
W apteczce nie mogło również zabraknąć suplementów diety wegetariańskiej (w tym celu Hitler zażywał m.in. Vitamultin-Calcium) oraz środków uspokajających i nasennych, takich jak Brom-Nervacit. Ponadto każdego dnia Morell aplikował swojemu pracodawcy kilka zastrzyków – na przykład te z kwasem benzolowym i estrogenami pomagały przy dolegliwościach żołądkowo-jelitowych.
Na wypadek problemów z potencją lekarz Führera trzymał na podorędziu specyfik z wyciągiem z jąder byka, a w razie zapalenia spojówek – krople do oczu na bazie kokainy45.
To wszystko sprawiało, że Hitler obawiał się też samego siebie, a w zasadzie niespodzianek, które mógł mu zgotować jego własny chimeryczny organizm.
„Führer poprosił mnie, żebym – wspominał doktor Morell – jeśli tylko stan jego zdrowia się pogorszy, nie ukrywał przed nim całej prawdy, ponieważ musi podjąć dla dobra Niemiec pewne doniosłe decyzje. Powiedział, że nie boi się śmierci, która przyniesie mu tylko ukojenie. Ostatnio spadają mu na głowę tylko zmartwienia i kłopoty. Mówi, że cały swój czas poświęca sprawom państwowym, żyje wyłącznie dla Vaterlandu, dla Niemiec”46.
Skrywał też tajemnice, których ujawnienia panicznie się bał. Największa dotyczyła jego pochodzenia. Nie dość, że na którymś z konarów drzewa genealogicznego najprawdopodobniej pojawił się żydowski przodek, to w dodatku jego rodzice popełnili mezalians, a on sam był owocem kazirodczego związku. Alois Hitler i Klara Hitler z domu Pölzl byli kuzynostwem drugiego stopnia, a ponadto dziadek Klary ze strony matki był prawdopodobnie bratem ojca Aloisa. Hitler, propagator idei czystej, nieskażonej krwi, skrupulatnie ukrywał ten fakt przed światem. Jego rodzice, aby się pobrać, byli zmuszeni wyprosić dyspensę u władz kościelnych w Linzu, a właściwie zgodę musiał wyrazić Watykan, co udało się przeprowadzić w 1884 roku. Skromny i cichy ślub odbył się 7 stycznia kolejnego roku o szóstej rano. Co więcej, Klara w tym czasie już spodziewała się dziecka. Dla Aloisa był to trzeci ślub. Z poprzednich związków też miał dzieci. Największą zakałą rodziny był hazardzista, bigamista, krętacz i utracjusz, przyrodni brat Adolfa, Alois, kolejny powód do wstydu dla Führera.
„Klara Pölzl, przyszła matka Adolfa Hitlera, była najstarszą z trójki rodzeństwa, które przeżyło z gromady jedenaściorga dzieci. (…) najstarszą córką Johanny Hüler z Johannem Baptistem Pölzlem, także małorolnym chłopem ze Spitalu. Klara dorastała w gospodarstwie sąsiadującym z gospodarstwem jej dziadka Nepomucka. Matka Klary Johanna oraz jej ciotka z Walburga wychowywane były w domu Nepomucka razem z Aloisem Schicklgruberem. Oficjalnie, po zmianie nazwiska i uznaniu pochodzenia z prawego łoża, w 1876 roku, Alois Hitler i Klara Pölzl byli kuzynami drugiego stopnia. W 1876 roku szesnastoletnia Klara Pölzl opuściła rodzinne gospodarstwo w Spitalu i przeprowadziła się do Braunau nad Innem, aby zamieszkać w domu Aloisa jako służąca. (…)
W tym czasie Alois był szanowanym