Otrzymaliśmy kopie akt dochodzenia koronera, które nam Pan przesłał, a które uważaliśmy za zniszczone. Będziemy bardzo wdzięczni za jakiekolwiek użyteczne dla nas informacje [dotyczące nierozwiązanej sprawy zabójstwa Muriel Maitland w Cranford Park w Londynie w 1957], jakie Pan zdobędzie w trakcie swoich badań. Zleciliśmy jednemu z kryminologów poszukiwanie dokumentów i materiałów dowodowych, o które Pan prosi. Proszę przekazać nam swoje wyniki […] Poinformujemy Pana, jeśli poczynimy postępy lub odzyskamy akta sprawy i dowody. Dziękujemy za Pańską pomoc i życzymy powodzenia.
policja londyńska – wydział zabójstw i poważnych przestępstw (specjalny zespół dochodzeniowy), New Scotland Yard, w liście do autora, około stycznia 2012
To Brytyjczyk [autor niniejszej książki] i wariat. Od dwudziestu lat pracuję w wydziale zabójstw, ale on śmiertelnie mnie przeraża. Namówił mnie, żebym mu pokazał akta Carignana […] Szef zrobił mi straszną awanturę. Później Chris rozpruł umysł Harva jak puszkę sardynek i zrobił idiotów z psychiatrów, którzy próbowali go rehabilitować.
Harvey Carignan? Ten gość to pieprzony diabeł. Już wiele lat temu powinni go usmażyć na krześle elektrycznym i ustawiać się w kolejce, by włączyć prąd. Po śmierci należało wbić mu kołek w serce, pogrzebać, a po tygodniu odkopać i wbić drugi kołek, by mieć pewność, że ten sukinsyn naprawdę nie żyje.
detektyw Russell J. Kruger, główny śledczy, Departament Policji Minneapolis, 15 czerwca 1966
Witajcie w świecie Christophera Berry’ego-Dee! Zapraszam do podróży, w której będę odgrywał rolę przewodnika i która pozwoli Wam odwiedzić najgłębsze otchłanie umysłu psychopatów i bestii. Skoro czytacie tę książkę, już wyruszyliście w drogę, czy tego chcecie, czy nie.
Przez dziesiątki lat przeprowadzałem wywiady z psychopatami i bestiami o morderczych skłonnościach, co doprowadziło do wyjaśnienia kilku nierozwiązanych przypadków zabójstw, toteż nie zdziwiłem się, kiedy mój długoletni wydawca John Blake zaproponował, bym napisał Rozmowy z psychopatami. John założył, że powinienem zabrać Czytelników w podróż po mrocznym świecie psychopatycznych zabójców. Żadnych wahań i wymówek. Koniec, kropka. Przepraszam za użycie zwrotu „koniec, kropka”, ale go lubię, podobnie jak „Życzę miłego dnia!”, choć lektura tej książki nie będzie wcale miła. Koniec, kropka!
John uznał, że tytuł niniejszej książki powinien nawiązywać do mojego bestsellera Rozmowy z seryjnymi mordercami i jego kontynuacji. Mam w swoim archiwum tysiące nieopublikowanych listów, dokumentów i innych materiałów, więc doszedłem do wniosku, że należy te cenne, unikatowe źródła odkurzyć i wykorzystać.
O, bardzo się pomyliłem!
Kiedy pracując w równym rytmie, napisałem około czterdziestu pięciu tysięcy słów z siedemdziesięciu pięciu tysięcy przewidzianych w umowie z wydawnictwem (Czytelnicy przekonają się, że końcowa objętość książki to mniej więcej osiemdziesiąt tysięcy słów), nagle dostałem mejla od swojego redaktora prowadzącego Toby’ego Buchana. Brzmiał on mniej więcej następująco: „Ach! W porządku, Christopherze… ale mamy na myśli wszystkie rodzaje psychopatów i bestii, nie tylko morderców, z którymi rozmawiałeś”.
Znowu znalazłem się w punkcie wyjścia!
Od lat uważam, że przestępcy, z którymi przeprowadzałem wywiady, i ci, z którymi w dalszym ciągu koresponduję, żyją w świecie, gdzie słonie fruwają, ołowiane kule odbijają się od ziemi jak piłeczki, a władzę sprawują wróżki. Nie wymyśliłem tego określenia; użył go w trakcie rozmowy były sędzia Stuart Namm z hrabstwa Suffolk – mój serdeczny przyjaciel i konsultant kilku moich filmów dokumentalnych – gdy w 2000 roku pływaliśmy razem w jego basenie. Przypomniało mi się ono po nieco spóźnionych instrukcjach Johna i Toby’ego, ponieważ wydaje się, że wszyscy żyjemy w świecie, gdzie słonie fruwają, ołowiane kule odbijają się od ziemi jak piłeczki i władzę sprawują wróżki.
9 grudnia 2015 roku Max Hastings napisał w „Daily Mail”, że otaczają nas socjopatyczni politycy, którzy zawyżają koszty podróży, „kłamią i traktują nas jak idiotów”. Do tego dochodzą pazerni właściciele korporacji i bezczelni kanciarze w rodzaju nieżyjącego już barona medialnego i arcyoszusta Roberta Maxwella (prawdopodobnie podstawionego przez Mosad), którego można uznać za klasyczny przykład pompatycznego, psychopatycznego megalomana brutalizującego otoczenie.
Kolejny problem stanowią przywódcy religijni, psychiatrzy, psycholodzy i dziesiątki tysięcy niskich rangą funkcjonariuszy, którzy dysponując kurtkami odblaskowymi i wyposażeniem, jakiego nie powstydziłby się antyterrorysta, mają niemal nieograniczoną władzę i uprzykrzają życie normalnym ludziom.
Psychopaci i bestie popełniający morderstwa czasem trafiają za kratki. Niektórzy zostają nawet skazani na karę śmierci i moim zdaniem nie warto ich żałować. Warto jednak pamiętać o tym, że pozbawiony sumienia prezes, którego przestępcze zaniedbania doprowadziły bank do bankructwa i zrujnowały finansowo dziesiątki tysięcy klientów, pozostawiając ich bez grosza, a wielu skłaniając do samobójstwa, otrzymuje w nagrodę wielomilionową odprawę w formie emerytury większej niż, powiedzmy, budżet Grecji, a ponadto miejsce w Izbie Lordów.
Anthony Trollope napisał w swoim arcydziele z 1875 roku The Way We Live Now, że wszyscy politycy są „fałszywi od stóp do głów […] i powinni zostać obici szpicrutą”. Psychopaci i bestie, którzy popełnili morderstwa, gniją za kratami, natomiast socjopaci w eleganckich garniturach, którzy ograbili społeczeństwo i wyrządzili niemożliwe do oszacowania szkody, siedzą na pokładach pięknych jachtów, kupują nieruchomości w różnych częściach świata, opowiadają ze śmiechem o swoich sukcesach i ekscesach; nie potrafią tylko wypowiedzieć słowa: „Przepraszam”. Nawet nie wiedzą, jak się je pisze. Przepraszam za dygresję.
Niniejsza książka nie rozczaruje osób zainteresowanych szczegółami wyjątkowo ohydnych zbrodni. Po raz pierwszy w dziejach kryminalistyki poprosiłem jednego z najbardziej bestialskich seryjnych morderców, by zrecenzował dwie moje prace; zaproponowałem, by wyraził „fachową opinię” na temat opisanych w nich spraw.
Keith Hunter Jesperson, znany jako „Uśmiechnięta Buźka”, przebywa obecnie za ponurymi murami więzienia stanowego w Oregonie. Wysłałem mu egzemplarze pierwszej i drugiej części Rozmów z seryjnymi mordercami w twardej oprawie (książki te są obecnie lekturą obowiązkową dla stażystów Sekcji Badań Behawioralnych FBI w Quantico w stanie Wirginia). Byłem ciekaw, jak ten budzący skrajną odrazę pyszałek pozbawiony choćby odrobiny wyrzutów sumienia za swoje przerażające zbrodnie seksualne, mierzący przeszło metr osiemdziesiąt olbrzym oceni psychopatów i bestie. Zamieściłem w niniejszej książce kilka fragmentów uwag Jespersona. Wstrząsną one wami, podobnie jak wstrząsnęły moimi przyjaciółmi z FBI.
W jednym z listów Jesperson przesłał mi odrys swojej prawej dłoni i napisał: „Aby kogoś udusić, trzeba mieć ręce tak duże jak ja”. Przechwalał się, że fanki morderców w dalszym ciągu chcą go poślubić, i dołączył list od podziwiającej go kobiety. Znajdował się w nim czerwony odcisk warg, jednak nie miał nic wspólnego z makijażem. „To krew menstruacyjna” – oświadczył Jesperson.
Radcy prawni mojego wydawcy kategorycznie zabraniają mi wymieniać nazwiska kobiety, która wysłała Jespersonowi ten dowód czułości. Jednak w przypadku Rozmów z psychopatami chciałbym