To jego sposób na lawirowanie w warunkach więziennych. Nie chodzi, nie upomina się, nie kłóci. – A musi pani wiedzieć, że tu pierdoły urastają do takiej rangi, że trudno uwierzyć. Afery są z takich pierdół, idą tu bójki o takie pierdoły. Wychowawcy muszą potem kombinować, robić jakieś przerzutki. Chory świat.
Damian
W więzieniu początek nie zdarza się raz. Zmiana celi, oddziału, jednostki, nowe twarze, nowi funkcjonariusze, nowe porządki. Damian nie jest świeżakiem w Iławie, ale właśnie debiutuje na nowym oddziale. Jest postawnym, rudym brodaczem, pokrytym tatuażami, również więziennymi: kropka pod lewym okiem oznacza grypsującego, a kreska-kropka-kreska na nadgarstku to przerwa w życiorysie, czyli symbol odsiadki.
– Jaka będzie cela? – W jego głosie słychać napięcie, nerwowo ociera pot z czoła, przestępuje z nogi na nogę.
– Mieszana. – Wychowawca siedzi za biurkiem, zaczyna przeglądać dokumenty, które Damian ze sobą przyniósł.
– No to mamy problem, panie wychowawco, nie mogę mieszkać z grypsującymi.
– Nie ma wyboru, Damian. Nie ma wyboru. Ale mam tu twoją teczkę, możemy sobie pogadać. O, samochody. Same fajne samochody, Damian!
– No tak wyszło.
– No nie, Damian?! „Osadzony odmówił uczestnictwa w programie Bezpieczne Drogi”. Samochodziarz?
– A nawet tego nie pamiętam, to chyba na początku było.
– Negatywna ocena. Co to było w tym dwa tysiące siedemnastym? W zdarzeniu uczestniczyłeś.
– Bójka pod celą.
– W celi, Damian, w celi – przekłada wychowawca z grypsery na polski.
– Ale potem był spokój.
– Teraz też będzie spokój, co? Co się stało, że na kolegę poszedłeś?
– To on na mnie poszedł, broniłem się.
– Z akt to ty krystalicznie nie wyglądasz. Podoba mi się, że chodzisz do szkoły. Nie pracujesz?
– Nie, bo chodzę do szkoły.
– Ale to nie jest żaden problem połączyć, Damian, wielu tak robi. Dam ci czas do jutra na przemyślenie.
– To ja się zastanowię.
– Widzisz, Damian, jak chcesz, to potrafisz. Jeszcze twój wywiad zobaczę. Ile ci zostało do końca szkoły?
– Pół roku, ale będę drugi kurs działał, już rozmawiałem z dyrektorem.
– Damian, czy ty kredyt też wyłudziłeś?
– Nie, nigdy.
– Bo masz 286. – Wychowawca dopytuje o numer, pod którym w kodeksie karnym kryje się oszustwo.
– A to leasingi, większość samochodów w leasingach była.
– Wiesz, że ty byś nawet nie siedział, gdybyś się z kuratorem kontaktował?
– Wiem. Jakieś osiem miesięcy miałbym chyba.
– Damian, jakie ty masz wykształcenie z wolności?
– Zawodowe.
– Zawód jaki?
– Stolarz. Chociaż ze szkół to wszystkie zwiedzałem, liceum też.
– Człowiek orkiestra. Ale nie pokończyłeś?
– Areszt był na trzeciej klasie, jakoś tak wyszło.
– Damian, powiem ci tak: dam cię do celi mieszanej, ale to jest dobra cela, wydająca – zachęca wychowawca. Chodzi mu o prace przy wydawaniu posiłków: jasny znak, że choć grypsera, to współpracuje.
Brodacz wie, że nie wygra, ale próbuje.
– Naprawdę nic się nie da z tym zrobić?
– Mam dwie cele do wyboru, druga też wydająca, ale tam byś siedział jeden na dwóch grypsujących.
– Jeszcze gorzej.
– Wcale nie. Jednego na pewno znasz ze szkoły. Teraz z nimi był starszy człowiek, biegali przy nim. Nie był grypsujący. On idzie w transport, gdyby nie szedł, toby miejsca nie zwolnił.
– A ta druga?
– Pięć osób. Grypsujący, niegrypsujący, ze szkoły pewnie znasz. Nie stawaj okoniem. Nie wiesz, nie znasz, a się stawiasz. Po co te problemy? Z tobą, Damian, da się rozmawiać i tego się trzymajmy, rozmawiajmy. Spróbuj. Ja cię muszę trochę poobserwować.
– No wiadomo.
– Wywiad nie jest zły, ty już masz troszeczkę tej kary odbytej. Złe emocje poszły, wiek robi swoje, trzydziecha na karku. Mnie te wasze subkultury nie interesują. Wszyscy są równi, ja podziału nie akceptowałem i nie będę akceptował.
– Ja tak samo myślę.
– Mnie interesuje, czy z kimś się da rozmawiać, czy chce pracować, czy chce być na półotwartym. Mam nadzieję, że ty się zastanowisz i jutro przyjdziesz i powiesz: wychowawco, ja chcę do pracy.
– No może, jakby się dało do sprzątania korytarzy…
– No, u nas się akurat nie da sprzątania korytarzy, ale coś znajdziemy. Warunki masz, żeby coś ponosić, różne rzeczy możesz robić. No dobra, Damian, jakieś pytania?
– Nie.
– To cela 13.
Kolejny oddział, kolejna cela, kolejny wychowawca, funkcjonariusze, współosadzeni. Kolejny raz opowiedział przestępczy życiorys, kolejny raz wyklepał odpowiedzi na te same pytania. Nie szukał krzesła, nie przeszkadzało mu, że tylko on stoi, ani to, że jeszcze ktoś tego słuchał.
*
– Widzę pani zakłopotanie. Chodzimy po tym kryminale, waha się pani, czy tu można wejść, gdzie stanąć, kogo o co zapytać. Gdzie się pani nie ruszy: kraty, sama pani nie przejdzie, ktoś musi wpuścić. Tu telefon zabierają, do torebki zaglądają, ktoś przeszukuje.
Do listy więziennych niedogodności wymienianych przez psycholożkę z Zakładu Karnego w Iławie dodałabym jej przenikliwe spojrzenie. Mówi o sobie „psycholog”. W innej pracy może i byłaby psycholożką, w więzieniu takie kobiece słowa są źle widziane – tłumaczy. Jako psycholog oczekuje szacunku, na który nie mogłaby liczyć psycholożka (a ode mnie oczekuje zrozumienia, kiedy przy autoryzacji swoich wypowiedzi prosi o ukrycie imienia i nazwiska).
– Swoje emocje może pani pomnożyć razy dziesięć i to będzie mniej więcej to, co czują osadzeni, kiedy są tu po raz pierwszy. Oni często potem nie pamiętają, jak ta pierwsza cela wyglądała, nie wiedzą, czy dostali wszystko, co powinni, czy nie. Są pochłonięci świadomością, że są w odosobnieniu.
Za murami więzienia można się znaleźć na trzy sposoby.
Sposób pierwszy: tymczasowe aresztowanie do sprawy na wniosek prokuratora. Chodzi o to, żeby odizolować domniemanego sprawcę od otoczenia, współuczestników, ofiary. Dlatego trafia do aresztu. Jeśli potrzebuje pomocy psychologa, dostaje wsparcie.
Sposób drugi: osoba z wyrokiem stawia się sama lub jest przywożona przez policję do odbycia kary.
Sposób