Potem było już łatwiej. Inne wtedy panowały porządki w więzieniu. Jak opowiada, kiedy otwierała się cela i wchodził z oddziałowym, wszyscy osadzeni stali na baczność. Nikt nikogo nie pytał o pozwolenie, potrzebne było zdjęcie – to je robił. Mówi, że miał obiekcje przy zdjęciach twarzy. Myślał wtedy, że to ich sprawa, co zrobili, a on nie powinien tego nagłaśniać, szczególnie w gazecie, której nie mieli prawa czytać. Ale miał też konkretne zadania i mało czasu, a o prawie więźniów do ochrony wizerunku nikt nie myślał.
Bo twarzy być na zdjęciu już teraz nie może: prawo chroni wizerunek osadzonych i ich bliskich. W ramach tej ochrony i tatuaże są na cenzurowanym, w końcu po nich też można człowieka zidentyfikować. Osadzeni znają swoje prawa, bywa, że protestują na widok aparatu. Bywa niesympatycznie. Krzyczą, przeklinają.
Nie tylko osadzonych denerwuje obecność fotografa. Funkcjonariusze też boją się czasem upublicznienia wizerunku. Z jednej strony rozumie ich strach przed tym, co ich może spotkać na ulicy, kiedy rozejdzie się, gdzie pracują, obawy przed zemstą. Z drugiej strony wie, że zdjęcia to jego praca i ma prawo je robić. Bo jeśli i funkcjonariuszy będzie unikał, co mu zostanie? Kraty?
Mówi, że z biegiem czasu obrósł w odporność na więzienne dźwięki, pokrzykiwania, na cele, korytarze, bramy, druty. Że ma już te kryminały obfotografowane z każdej strony. Za każdym razem jednak rusza na obchód i szuka smaczków, nawet jeśli tylko dla siebie. I myśli, że ma szczęście, bo to nie jest w dzisiejszych czasach częste, żeby lubić swoją pracę.
Musi być tanio
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.