Gdy waży się zdrowie świata, twórcze, pomysłowe wysiłki każdego z nas mają znaczenie. Metaforycznie i zupełnie dosłownie świat umiera, oprzytomnijmy więc, bo czas, kiedy musimy podjąć działanie, nadszedł teraz. Teraz nastał moment, w którym musimy przebudzić się na pełnię własnego piękna, moment, w którym musimy zabrać się do niezwłocznej wytężonej pracy nad uzdrowieniem samych siebie, naszych społeczności i planety, bazując na wszystkim, co było wartościowe dawniej i co rozkwita teraz. Żaden cel nie jest zbyt mały, żaden wysiłek nie jest pozbawiony znaczenia. Każdy krok na tej drodze się liczy i jak się przekonamy, liczy się też każda i każdy z nas.
Jak wspomniałem w Przedmowie, niniejsza książka jest pierwszym z czterech tomów. Każdy z nich podzielony jest na Część 1 i Część 2. Przez wszystkie cztery książki przewijają się historie moich osobistych doświadczeń. Znalazły się one w tekście po to, aby Czytelnik miał szansę poczuć paradoksalny charakter praktyki medytacji, która z jednej strony jest bardzo osobista i konkretna, a jednocześnie, z drugiej strony, bezosobowa i uniwersalna, wykraczająca poza wszelkie nawykowe scenariusze zbudowane wokół „moich” doświadczeń i „mojego” życia. Przytaczam je również po to, by pokazać, jak ważne jest, byśmy traktowali nasze doświadczenia serio, ale nie przesadnie osobiście, ze zdrową dawką beztroski i poczucia humoru, zwłaszcza w obliczu ogromnego cierpienia, jakie pociąga za sobą bycie człowiekiem, ale też pamiętając o nietrwałości naszych opinii i poglądów, zniekształcających obraz świata, który tak bardzo chcielibyśmy zrozumieć.
W Części 1 przyjrzymy się, czym jest medytacja, a czym nie jest oraz na czym polega jej praktykowanie. W Części 2 zajmiemy się przyczynami naszego cierpienia i „niedomagania” oraz pokażemy, jak umyślne, nieoceniające skupienie uwagi samo w sobie jest uwalniające, jak uważność została włączona w medycynę, a także jak odkrywa ona przed nami nowe wymiary umysłu i serca, które mogą przywrócić nam siły i stymulować przemianę.
W Części 1 drugiej książki (Obudź się) badamy „krajobrazy zmysłów” w naszym życiu oraz ukazujemy, jak pogłębiona świadomość zmysłów wzmacnia nasze dobre samopoczucie, wzbogaca nasze życie, sposoby poznawania, bycia w świecie oraz obcowania z własnym wnętrzem. Część 2 przedstawia Czytelnikowi szczegółowe instrukcje praktykowania uważności poprzez różne zmysły, wykorzystując całą paletę formalnych ćwiczeń medytacyjnych, tym samym dając przedsmak ich niesłychanego bogactwa, dostępnego w każdej chwili.
W Części 1 trzeciej książki (Uzdrawiająca moc uważności) opisujemy, jak praktyka uważności może prowadzić do uzdrowienia i większego szczęścia dzięki, jak to nazywam, „ortogonalnej przemianie świadomości” w sposobie pojmowania świata, a następnie funkcjonowania w nim5.
W Części 2 kontynuujemy prezentację praktyki uważności, omawiając ją z szerszego punktu widzenia i podając ciąg przykładów, jak może ona wpłynąć na najrozmaitsze aspekty naszej codzienności, od doświadczenia miejsca, z którego oglądamy Super Bowl, po „umieranie, zanim umrzemy”.
W Części 1 czwartej książki (Uważność dla wszystkich) przyglądamy się światu polityki i stresowi wywołanemu stanem świata z perspektywy medycyny ciała i umysłu oraz proponujemy sposoby przemiany i rozwoju zdrowia społeczeństwa i świata. Część 2 to umieszczenie naszego życia oraz bieżących wyzwań w szerszym kontekście. Przyglądamy się naszej sytuacji z perspektywy gatunku Homo sapiens i ewolucji życia na Ziemi. Pokazujemy ukryte wymiary i możliwości pozwalające nam żyć każdą chwilą i każdym dniem, jakby naprawdę miały one znaczenie.
Jak już wspomniałem, kolejne cztery tomy serii stanowią całość. Obejmują przejście od „co”, „dlaczego” i „jak” w praktykowaniu uważności w naszym życiu poprzez podstawy naszej motywacji wytrwania na ścieżce – innymi słowy, wychodzą od „obietnicy”, jaką niesie w sobie uważność – aż po jej spełnienie w naszym sposobie życia, w każdej kolejnej chwili. Mam nadzieję, że Czytelnik uzna je za interesujące i użyteczne.
CZĘŚĆ 1
To nie to, co myślisz
To, co przeoczamy, ogranicza zakres naszych myśli i czynów.
R.D. Laing
To coś jest we mnie… Nie wiem, co to jest… ale wiem, że jest w moim wnętrzu.
Walt Whitman
Medytacja nie jest dla strachliwych
Trudno mówić o ponadczasowym pięknie i bogactwie obecnej chwili, gdy wszystko tak szybko się zmienia. Jednak im szybciej to następuje, tym ważniejsze jest, byśmy zanurzyli się albo nawet zadomowili w bezczasowości. W przeciwnym wypadku możemy stracić kontakt z wymiarami naszego człowieczeństwa, które są fundamentem różnicy między szczęściem a udręką, między mądrością a szaleństwem, miedzy dobrym samopoczuciem a zżerającym nas chaosem w umyśle, ciele i w świecie, który to stan będziemy nazywali „chorobą”. Nasze niezadowolenie naprawdę jest chorobą, nawet jeśli nie sprawia takiego wrażenia. Wszystkie te odczucia i stany, tak często niedające nam spokoju „niedomagania”, czasem potocznie nazywamy „stresem”. Stres jest zwykle bolesny. Stanowi obciążenie. Zawsze też niesie w sobie podskórne poczucie niezadowolenia.
W 1979 roku otworzyłem Klinikę Redukcji Stresu na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Massachusetts w Worcester. Świat bardzo się zmienił od tamtej pory. Tempo życia niesłychanie wzrosło. Już za progiem czyhają na nas niespodzianki i niebezpieczeństwa, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie sprawy, więc kiedy sięgam pamięcią czterdzieści lat wstecz, myślę: „Jaki stres?”. Jeśli czterdzieści lat temu uczciwe spojrzenie na naszą osobistą sytuację oraz znalezienie oryginalnych, pomysłowych sposobów pracy nad uzdrowieniem było ważne, to jest ono nieskończenie ważniejsze i pilniejsze w tej chwili, gdy zamieszkujemy świat wydany na pastwę chaosu i pośpiechu, mimo że zarazem stał się on bardziej dostępny i zintegrowany.
W tak przyśpieszającej i coraz bardziej destrukcyjnej epoce zadomowienie się w bezczasowości oraz czerpanie z niej otuchy i klarownego spojrzenia jest sprawą tym pilniejszą. Od samego początku było to sedno curriculum Kliniki Redukcji Stresu, znanego dziś pod skrótem MBSR (redukcja stresu oparta na uważności). Nie mam na myśli odległej przyszłości, w której po latach wysiłków zdołalibyśmy coś osiągnąć, poczuć ponadczasowe piękno medytacyjnej świadomości wraz ze wszystkim, co może nam ona zaoferować, ostatecznie otwierając drzwi do bardziej udanego, satysfakcjonującego i spokojnego życia w jakiejś wydumanej epoce, która nadejdzie albo i nie. Mówię o dostępie do bezczasowości w tej właśnie chwili – ponieważ, że tak powiem, zawsze mamy ją przed nosem – i w takim razie o nawiązaniu kontaktu z możliwościami, które są ukryte, gdyż uciekamy od bycia tu i teraz. Dzieje się tak, bo kusi nas, porywa, hipnotyzuje albo przeraża przeszłość i przyszłość, unosi nas strumień zdarzeń i burzliwej meteorologii naszych własnych reakcji i otępienia. Mamy wręcz obsesję na punkcie tego, co bezmyślnie uznajemy za „niecierpiące zwłoki”, tracąc w tym samym czasie więź z rzeczami najwyższej wagi, kluczowymi dla naszego samopoczucia, duchowego zdrowia, wręcz przetrwania. Z pochłonięcia przeszłością i przyszłością uczyniliśmy tak dominujący nawyk, że przez większość czasu nie mamy żadnej świadomości obecnej chwili. W konsekwencji możemy mieć poczucie bardzo nikłej lub wręcz żadnej kontroli nad wzlotami i upadkami własnego życia oraz własnym umysłem.
„Medytacja nie jest zajęciem dla strachliwych ani dla tych, którzy nawykowo unikają swoich najgłębszych pragnień” – to pierwsze zdanie z broszury opisującej warsztaty uważności i programy, które