Krew to włóczęga. James Ellroy. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: James Ellroy
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Underworld USA
Жанр произведения: Полицейские детективы
Год издания: 0
isbn: 978-83-8110-914-7
Скачать книгу
tablicy… ADF-dwa… Kurwa, co ja tam wiem? Byłem napruty.

      Wydział Komunikacji w Hollywood prowadził informację całodobową. Gliny latały i sprawdzały akta w try miga. Crutch rzucił dyżurnemu dwadzieścia dolców i nazwisko Clyde’a Dubera. Facet wpuścił go do archiwum.

      Miał rocznik i model, i część numeru rejestracyjnego. To oznaczało niełatwe poszukiwania. Phil był nałogowym pijakiem. Jego pamięć budziła wątpliwości. Comet nie musiał być zarejestrowany w Kalifornii. Karty rejestracyjne cisnęły się w wielkich pudłach. Oznaczono je według hrabstwa pochodzenia i ułożono nazwiskami rejestrujących. Poczynając od hrabstwa Los Angeles, F jak Farr, do dzieła.

      Crutch ściągnął pudła na podłogę. Całą noc wyciągał karty. Szedł hrabstwami po kolei. Zaczynał od F jak Farr i szedł w tył i w przód. Gretch pewnie używała fałszywych nazwisk. Farr mogło być nazwiskiem szesnastym albo czterdziestym drugim. Resztki prochów ulotniły się z jego organizmu. Czuł się jak jeden wielki ból i ziewnięcie. Pajęczyny poprzyklejały mu się do rąk. Pleśń przykleiła się do głowy.

      Przez okno zobaczył świt. Doszedł do hrabstwa Kern. Żadnego F jak Farr. Sprawdźmy pod G i H. Doszedł do wynajmu samochodów Hertza, rozproszonego na biura w całym stanie. Trafił.

      Biały comet rocznik ’66. ADF 212. Zarejestrowany w hrabstwie Kern, wysłany do hrabstwa Los Angeles. Wynajęty w biurze na rogu Sunset i Vermont.

      Crutch wyciągnął kartę i wybiegł na zewnątrz do budki. Zadzwonił pod numer Hertza. Przedstawił się jako sierżant Robert S. Bennett z policji Los Angeles. Głupek u Hertza to kupił. Scotty/Crutch zapodał gadkę o comecie 66 i Gretchen Farr.

      – Co mi pan może powiedzieć na ten temat?

      Głupek szurał papierami. Nie znalazł Gretchen Farr – nic dziwnego.

      – Kto miał ostatnio wóz i kto ma go teraz? – spytał Scotty/Crutch.

      Głupek powiedział, że comet ma wrócić dzisiaj o dwudziestej drugiej. Po dwóch tygodniach wynajmu. Wynajmujący: kobieta o nazwisku Celia Reyes. Adres miejscowy: Beverly Hills Hotel. Prawo jazdy z Dominikany. Szampańska Dominikana, hot spot Karaibów.

      Crutch zaparkował pod Hacjendą Nienawiści. Wrzaskliwa opera ryczała na podwórku. Ruszył podjazdem. Brama nie była zamknięta na klucz. Ptaki gnieździły się na posągach dyktatorów. Muzyka dobiegała z drzwi do schronu.

      Podszedł i pokonał kilka stopni. Celowo zrobił hałas. Doktor Fred przy biurku kreślarskim rysował komiks. Robił tego szalonego smolucha z głową jak arbuz.

      Doktor Fred miał na sobie szatę Klanu i sandały. Luger na pasku marszczył mu prześcieradło. Muzyka ogłuszała.

      Zobaczył Crutcha. Wyłączył arię w pół krzyku. Szybko narysował lugera i zrobił jakiś numer z uzbrojonym bandytą.

      – Ma pan brązowe oczy. Jest pan Żydem?

      – Pan też ma brązowe oczy.

      – Owszem, ale ja wiem, że nie jestem Żydem.

      Crutch potarł uszy – krzyk jeszcze w nich rozbrzmiewał.

      – Ma pan krew na spodniach – powiedział doktor Fred.

      – To krew z pańskiego zlecenia.

      – Strasznie chce mi pan coś powiedzieć. Chce pan znać moje zdanie? Myślę, że czuje pan zapach pieniędzy.

      Czuł zapach kryjówki: stęchlizna, pleśń, na pewno pieniądze.

      – Gretchen, Arnie Moffett i Farlan Brown. Niech mi pan powie to, czego mi pan nie powiedział.

      – Dlaczego miałbym to robić, ślamazaro? Wie pan, co to ślamazara? To samo co nieudacznik.

      – Próbuję panu pomóc. Jestem tylko…

      – Dzieciakiem. Ryzykantem, który wpadł w jakieś gówno z Clyde’em Duberem. I teraz wpadł pan w gówno ze mną. Clyde płaci panu sześć dolarów za godzinę, ale ja się z panem podzielę całym milionem.

      Na schodkach przysiadła wiewiórka. Doktor Fred wymierzył z lugera i wystrzelił. Strzał wywołał grom dźwiękowy w schronie. Wiewiórka zniknęła. Doktor Fred podrzucił łuskę.

      – Nie sądziłem, że mnie okradnie. Pizda to jedno, a złodziejka to drugie.

      Crutch potarł uszy.

      – To nie wszystko.

      – Dlaczego pan to mówi? Pan jesteś ślamazara. Phil Irwin bez wódy.

      – Niech mi pan nie pieprzy. Poskładałem do kupy kilka nazwisk i one wszystkie prowadzą w jedno miejsce.

      – Drakula – powiedział doktor Fred.

      Że co? Resztki gromu dzwoniły mu w uszach.

      Doktor Fred wsadził lugera do kabury.

      – Więc powziąłem podejrzenia względem Gretchen. Więc przeszukałem jej torebkę i znalazłem numer Arniego Moffetta. Więc zadzwoniłem do Arniego. A Arnie był giętki. Więc mu zapłaciłem za wiadomości o Gretchie, a on mi powiedział, że Gretchen chciała się dostać do ważniaka Howarda Hughesa, Farlana Browna.

      – I? – spytał Crutch. Resztki świergotu po wystrzale zgasły.

      – Więc ja chciałem się zbliżyć do Hughesa. Mamy tę samą wrażliwość na tematy rasowe, i ja mam plan oczyszczenia, który on może sfinansować. Miałem rywala, który nazywał się Wayne Tedrow senior. Pomiędzy siebie mieliśmy wpierdolony ten cały biznes nienawiści. On właśnie umarł, a jego tępy dzieciak Wayne junior może być nowym frontmenem Drakuli. Chcę położyć łapy na kryjówce poczty nienawiści seniora i dostać się do Drakuli i myślę, że ten mormoński dupek Farlan Brown jest kluczem. Jestem zbyt kontrowersyjny, żeby zrobić podejście, ale taki nieudacznik jak pan mógłby się tam przemknąć niezauważenie. Magazyn „Life” oferuje milion dolców za zdjęcie Hughesa, a taki oportunista jak pan mógłby się do niego dostać.

      Przechył, skręt, obrót i krew na jego spodniach.

      – Dobrze, proszę pana – powiedział Crutch.

      6

      (Las Vegas, 20.06.1968)

      Kolejny pokój hotelowy. Kolejny posiłek podany przez narąbany personel.

      Pan Hoover polecił mu przysiąść w Vegas. Nie dawała mu spokoju śmierć Wayne’a Seniora. Chciał, żeby Wayne Junior był potulny i na usługi. Stąd ta gówniana przerwa w podróży. Stąd pobyt na policji w Las Vegas. Stąd zmiętolona sałatka i straszny stek.

      Dwight odsunął talerz. Posiłek go nadwerężył. Spowolnił go, osłabił strzał energii, który wcześniej zaczerpnął z nikotyny i kawy. Gwiezdny Pył należał do chłopaków z Chicago. FBI było rzekomo antymafijne. I tak trzymało tu apartament. Pan Hoover nie miał nic do przestępczości zorganizowanej. To była bête noire wyłącznie Bobby’ego K. Pan Hoover nienawidził komuchów, czarnuchów i lewackich natrętów. Pan Hoover zapewne uwielbiał zmiętolone sałatki i straszne steki.

      Pieprzony Gwiezdny Pył. Cztery tysiące automatów i luksusowe apartamenty. Chłopcy z Chicago nie mogli się doczekać podrzucenia tej speluny Howardowi Hughesowi. Hrabia Drakula nie mógł się doczekać jej zakupu. Chłopcy oskubią Hrabiego do cna.

      A Wayne Tedrow junior ułatwia to. Wayne rżnie swoją umierającą macochę. Zabili Wayne’a seniora. Dwight i senior znali się bardzo, bardzo długo. Dwight kręcił z juniora niezłą bekę. Teraz miał spojrzeć na niego jak na gościa, który popełnił morderstwo pierwszego stopnia.

      Totalny rozpierdol.

      Na zewnątrz było