Jej kumple bitnicy zachęcali ją do śpiewania i tworzenia sztuki. Choć zapewne odwiedziła prezentowaną w tym roku w Los Angeles County Museum of Art wystawę prac Modiglianiego, sama zaczęła się skłaniać ku sztuce „konceptualnej”. Na ścianie swojego mieszkania zawiesiła kolaż, którego składnikami były sznur, wysuszona kość oraz groszek wydobyty z garnka zaschniętej zupy. Ciotka Barbara i jej żonaty kochanek, którzy pewnego dnia wpadli do Janis z wizytą, byli przerażeni obskurnością jej lokum. Na widok starej beczki wypełnionej śmieciami stojącej na środku pomieszczenia ciotka wykrzyknęła: „Nie do takiego życia byłaś wychowywana!”220. Goście wyszli, by nigdy już nie wrócić. Mimo że Barbara sama lubiła imprezy, w jej oczach Janis swoim stylem życia przekroczyła dopuszczalne granice. „Barbara zawsze chciała, żeby wszystko było poukładane – stwierdził Seth Joplin – a kiedy Janis [dostała mieszkanie w Venice], Barbara umyła ręce. Po prostu ją porzuciła”221.
Tak naprawdę Janis również była zniesmaczona tym, co zastała w Venice. „Bujałam się z różnymi okazami z pierwszej ligi ćpunów – pisała później – chociaż wtedy tego nie rozumiałam. Ludzie cały czas mnie kantowali i okradali. W końcu miałam tego wszystkiego naprawdę dość”222. Zanim rzuciła pracę w firmie telefonicznej, zarobiła około tysiąca trzystu dolarów (równowartość ośmiu tysięcy dolarów dzisiaj), ale większość jej funduszy stopniowo się rozeszła.
Pojechała autostopem do San Francisco, by w końcu odwiedzić North Beach. Kiedy napisała o swoich planach Jimowi Langdonowi, postanowił przyjechać do niej z Teksasu razem z Randym Tennantem. Obaj podróżnicy zostali jednak zatrzymani w Wyoming za jazdę pociągiem na gapę i ostatecznie Janis sama odwiedziła San Francisco. Na Columbus Avenue odnalazła prowadzoną przez Lawrence’a Ferlinghettiego księgarnię City Lights. Spędzała też czas w kawiarniach takich jak The Co-Existence Bagel Shop. Ponieważ miała zaledwie osiemnaście lat, nie chciano jej wpuszczać do barów, w których alkohol można było sprzedawać wyłącznie osobom powyżej dwudziestego pierwszego roku życia, czasami jednak udało jej się nakłonić kogoś do kupienia jej butelki wina. Zatrzymywała się w hotelach po osiem dolarów za noc, oferujących pokoje bez łazienek, albo spała w parku.
Wizyta w sklepie z odzieżą z demobilu w North Beach pozwoliła Janis uzyskać wygląd rasowej bitniczki. Kupiła tam znoszoną skórzaną kurtkę z czasów II wojny światowej, podszytą owczą skórą, którą zwykle nosiła wywróconą na lewą stronę. Ciągnęło ją do bitnikowskiej knajpy Fox & Hound na Grant Avenue, przed którą kiedyś, paląc cygaro, zagadnęła portiera Dave’a Archera (zapamiętał jej teksański akcent) o możliwość śpiewania w lokalu223. Rozbawiony prośbą chłopczycy, wprowadził ją do środka, gdzie a cappella zaśpiewała Silver Threads and Golden Needles, klasyk country, nagrany w 1956 roku przez Wandę Jackson z Oklahomy. Później zaprosiła Archera, który był gejem, do swojego obskurnego pokoju hotelowego, gdzie przez całą noc nie zmrużyli oka, rozmawiając i pijąc wino.
W końcu Janis pojechała autostopem do Los Angeles w towarzystwie dziewczyny imieniem Sally Lee, aby odzyskać swój skromny dobytek; jej nowe torby dawno już przepadły. Choć wróciła do North Beach, zatrzymała się w San Francisco tylko przez chwilę; pieniędzy starczyło jej zaledwie na bilet do domu. „Miałam osiemnaście lat i byłam całkiem rozjebana”224, wspominała później w liście. Po powrocie do Teksasu na początku zatrzymała się u Jima i Rae Langdonów w Beaumont. „Miała na sobie kurtkę z owczej skóry i wyglądała naprawdę obłędnie – opowiadała Rae, wówczas w ciąży z pierwszym dzieckiem. – Głowę miała pełną szalonych pomysłów. Wpadła do nas moja siostra i była w lekkim szoku”225. Jim, który nie miał dotąd okazji palić marihuany, nalegał na Janis, żeby podzieliła się swoimi zapasami z nim i Henrym Stopherem, który przyszedł z wizytą. „Jim był nieustępliwy – opowiadał Stopher. »Wiem, że masz tego sporo przy sobie, Janis. Chcemy to zapalić. No dalej!«. Ale ona mówiła: »Nie ma mowy, człowieku, mam tylko trochę dla siebie«. W końcu jednak uległa i zrobiła nam cieniutkiego jointa”226.
Po kilku dniach pojechała taksówką do domu na Lombardy Drive. „Nigdy nie zapomnę jej przyjazdu – wyznał Seth Joplin. – Nie spodziewaliśmy się jej. A tu jakieś dwa dni przed świętami podjeżdża taksówka i wyskakuje z niej Janis. Razem z taksówkarzem zaczęli rozstawiać po całym podwórku tekturowe pudła. Swoje rzeczy miała zapakowane w mniej więcej dziesięć kartonów, wszystkie starannie przewiązane białym sznurkiem. Pamiętam wyraz twarzy taksówkarza. Popatrywał to na nią, to na te wszystkie pudła, to na mnie. To było zabawne”227.
Być może tylko mężczyzna obserwujący swoją córkę żyjącą w zgodzie ze sobą, bez lęku – tak jak on sam chciał – mógł uznać ten widok za zabawny. Jego marnotrawne dziecko wróciło z Kalifornii, aby dojść do siebie po próbie przekraczania własnych granic, a on przywitał je tak samo jak ojciec w biblijnej przypowieści. Tak będzie wyglądał schemat wypraw Janis na Zachodnie Wybrzeże: przesuwanie granic, aż do wyczerpania psychicznego i fizycznego, a następnie szukanie schronienia wśród tych, którzy ją kochają, nawet jeśli coraz mniej ją rozumieją.
6
Świruska
Wydaje mi się, że nigdy nie potrafiłam panować nad uczuciami, nie umiałam trzymać ich na wodzy. […] Kiedy czujesz w ten sposób, łapiesz najstraszliwsze doły. Uciekałam, świrowałam, odwalało mi […]228.
Po powrocie do Teksasu, gdy Janis ponownie spotkała się ze swoimi przyjaciółmi, natychmiast zauważyli oni zmiany, które w niej zaszły: stała się bardziej „światowa”, pewna siebie. Jako pierwsza z ekipy wystawiła nos poza Złoty Trójkąt i odbyła pionierską wyprawę do North Beach, posługiwała się żargonem bitników, przeklinała bardziej niż kiedykolwiek dotąd, rzucała aluzje na temat brania narkotyków i potrafiła sprawnie skręcać jointy. Spędziwszy jakiś czas na ulicach, odkryła emocjonalną intensywność sytuacji związanych z ryzykownymi zachowaniami – być może to jedyny rodzaj zachowań, które mogły pasować do jej nieprzewidywalności i pragnienia wciąż nowych doznań. Czuła się jak wtedy, gdy latała na „kroku-gigancie”, skonstruowanym przez jej ojca, i nie była w stanie wylądować.
Niedługo po tym, jak Janis powiedziała znajomym, że w Kalifornii zdarzyło się jej śpiewać publicznie, Jim Langdon zabrał ją w sylwestrową noc na koncert swojego przyjaciela Jimmy’ego Simmonsa w Beaumont. Simmons, student Lamar, występował z zespołem jazzowym i zaprosił Janis na scenę, żeby z nimi zaśpiewała – nikt już nie pamięta, o jaką piosenkę chodziło. Tymczasem zamiast z delikatną manierą „dziewczęcej wokalistki” Janis zaśpiewała w bluesowym stylu Bessie Smith. Po jednym numerze wyłączono reflektor, który ją oświetlał.
„Publika