Pierwszy rozbiór przyniósł narodowi otrzeźwienie. Czołowi pisarze doby stanisławowskiej poddali „złotą wolność” miażdżącej krytyce. Celem zaplanowanych reform było przywrócenie równowagi między władzą a społeczeństwem. Kilkadziesiąt lat później, szczególnie w okresie romantyzmu, pojawiły się głosy rehabilitujące dawne swobody. Upadek państwa tłumaczono odstąpieniem od pierwotnych zasad powszechnej wolności. Ten pogląd spotkał się z kolei z krytyką pozytywistów. Tradycja romantyczna powróciła w latach pierwszej wojny światowej. Jednak nawet najbardziej zagorzali obrońcy wartości Rzeczypospolitej szlacheckiej przyznawali, że w XVII i XVIII wieku pojęcie wolności uległo wypaczeniu, a przebudowy państwa dokonał dopiero Sejm Wielki.
„Będą wielkie powstania i wiele krwi niewinnej się przeleje, to wołać będzie o pomstę do nieba, zagniewany Bóg ześle na was taką karę, że nie będzie końca biadaniom”. Potrzeba było morza krwi i poświęcenia kolejnych pokoleń, aby Polskę wyciągnąć z ciemności zaborów i wyrwać ją z kajdan niewoli, sprowadzonej tam przez gnuśność i głupotę przodków. Synowie herbowych zdrajców własną krwią zmywali hańbę antenatów walcząc u boku Napoleona, bijąc z nim Prusaków, Austriaków i goniąc Moskali aż do bram Kremla, po którego bruku dwieście lat wcześniej brzęczały podkowy husarskich koni ich przodków – zdobywców Moskwy.
Gdy jednak zgasła ta Gwiazda Zaranna, zasypana siłą bagnetów zwolenników skostniałego ancien regime’u z całej Europy, szlachcice polscy dalej walczyli i przelewali krew w powstaniach oraz zrywach narodowowyzwoleńczych: konfederacji barskiej, powstaniu listopadowym, insurekcji kościuszkowskiej czy powstaniu styczniowym. Opuszczeni, samotni, pozbawieni nadziei na przyszłość, szli do walki z Moskalem i Prusakiem z głęboką wiarą w słuszność swojej ofiary. Dopiero te młode życia i ta straceńcza krew, przelana w nierównej walce, musiała zmyć głupotę i hańbę ich przodków.
Końcowe słowa proroctwa ojca Eustachiusza mówią o odrodzeniu nie tylko polskiej państwowości, lecz również o odrodzeniu duchowym. Brzmią dość tajemniczo i są otwarte na wiele interpretacji. Nic też w tym dziwnego, że szczególnie ta ostatnia część przepowiedni od lat skłania wielu badaczy do prób rozszyfrowania „kodu proroctwa”.
„Nieszczęśliwa i pożałowania godna Polsko! Będziesz wzdychała za pokojem, ale ten nie prędzej się zjawi aż w 7-mej liczbie, a spełni się w czasie siedem razy siedem. Wtedy przyjdzie książę pokoju w całym blasku i pokój panować będzie w twych murach i pałacach”. To najdziwniejsze słowa z całego proroctwa i właściwie nie wiadomo, jak należy je odczytać. O cóż więc może chodzić? Siódma liczba, która spełni się w czasie siedem razy siedem i wówczas ma nastać pokój?
Profesor Bartłomiej Groch3, który interpretował przepowiednię w roku 1938 stwierdził, że powinno się ją liczyć w następującym systemie, w którym każda siódemka jest zespolona z poprzednią: 1 x 7 + 2 x 7 + 3 x 7 + 4 x 7 + 5 x 7 + 6 x 7 + 7 x 7 = 7 + 14 + 21 + 28 + 35 + 42 + 49 = 196, przy czym odrodzenie Polski ma nastąpić przy końcu szóstego i na początku siódmego okresu, czyli z sumy 196 lat należy odjąć 49 i powstaje wynik 147 lat. Tyle lat upłynęło (mniej więcej – należy bowiem pamiętać, że przepowiednie bardzo rzadko są dokładne w stu procentach w kwestii liczb, dat czy poszczególnych wydarzeń), od roku 1772 – czyli od pierwszego rozbioru Polski, do roku 1918/1919 – czyli uzyskania przez Polskę niepodległości. Natomiast liczba 196 lat, liczona od trzeciego i ostatniego rozbioru Polski (1795 r.), wskazuje na rok 1991, czyli upadek (transformację) systemu komunistycznego i powstanie (quasi) wolnych państw w Europie Środkowej i Wschodniej. W marcu 1991 roku rozwiązano w Moskwie struktury wojskowe Układu Warszawskiego, w czerwcu – Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Suwerenność 16 listopada 1988 roku ogłosiła Estonia (dotychczasowa Estońska SRR), zapoczątkowując tym samym rozpad Związku Sowieckiego, zakończony deklaracją o samorozwiązaniu ZSRS, uchwaloną przez Radę Najwyższą 26 grudnia 1991 roku.
Mimo sukcesów w polityce zagranicznej, za które Michaił Gorbaczow otrzymał 5 czerwca 1991 roku Pokojową Nagrodę Nobla, w kraju narastała krytyka. Prezydent nie potrafił sprostać narastającym konfliktom narodowościowym i niepodległościowym dążeniom sowieckich republik. Lawirował pomiędzy zwolennikami zmian a ich przeciwnikami dążącymi do siłowego stłumienia tendencji demokratyzacyjnych. Wywoływało to niezadowolenie obu stron i skłaniało je do radykalizacji działań. W Związku Sowieckim partia komunistyczna utraciła konstytucyjną gwarancję monopolu na władzę, a Gorbaczow poszukiwał alternatywnego dla KPZS oparcia władzy. W czerwcu 1991 roku lider obozu demokratycznego Borys Jelcyn zwyciężył w wyborach prezydenckich w Federacji Rosyjskiej, zdobywając ogromny wpływ na większość obszaru państwa.
W cichy niedzielny wieczór 18 sierpnia 1991 roku doszło do puczu „starej gwardii”. Do Foros, letniej rezydencji prezydenta nad Morzem Czarnym, na Krymie, przybyła delegacja Komitetu na rzecz Stanu Wyjątkowego w ZSRS, dowodzona przez wiceprezydenta ZSRS Giennadija Janajewa i zażądała przekazania jej całości władzy. Gorbaczow odmówił, w związku z czym został zatrzymany w areszcie domowym. Odebrano mu aparaturę kierującą głowicami jądrowymi. W państwowej telewizji i radiu 19 sierpnia o 6 rano ogłoszono, że ze względu na rzekomy zły stan zdrowia Gorbaczowa, został on zawieszony w wykonywaniu funkcji prezydenta, a jego obowiązki na mocy konstytucji przejął tym samym wiceprezydent Janajew. Komitet ogłosił na niemal całym terytorium kraju stan wyjątkowy, który miał obowiązywać przez pół roku, wydał Odezwę do narodu radzieckiego, jednocześnie wprowadzając kontrolę prasy (duża część dzienników i czasopism została zawieszona) oraz zakaz demonstracji i strajków. Wprowadzono również godzinę milicyjną po 23.00. Do Moskwy wkroczyły oddziały wojskowe uzbrojone w czołgi, okrążając wszystkie ważniejsze gmachy w mieście. Łącznie Komitet skierował do stolicy kilka dywizji i około 500 pojazdów pancernych. Przez trzy najbliższe dni, odcięci od reszty świata Michaił Gorbaczow i jego żona Raisa Maksimowna zostali zakładnikami rebeliantów. „Baliśmy się, że skończymy jak Romanowowie” – wyznała później pierwsza dama. Raisa Maksimowna traktowała spiskowców z zimną krwią, ale w końcu nie wytrzymała napięcia: dostała udaru mózgu, w którego wyniku została częściowo sparaliżowana. Nigdy już nie doszła po tym do pełni sił, nigdy nie była taka, jak przedtem. Wiele osób uważa, że od tego dnia zaczęła powoli umierać.
Tymczasem wydarzenia w Moskwie nie przebiegały zgodnie z wolą spiskowców. Zamach wywołał zdecydowaną reakcję sił demokratycznych. Na ulicach stolicy pojawiły się czołgi, Borys Jelcyn zaczął organizować opozycję. Głównym ogniskiem oporu stał się budynek parlamentu Rosji (tzw. Biały Dom), otoczony barykadami bronionymi przez kilka tysięcy ludzi. Jelcyn wspiął się na jeden z pancernych kolosów i wezwał do strajku generalnego. Oddziały wojskowe, skierowane do szturmu na Biały Dom, odmówiły wykonania rozkazu. Przywódcy Ukrainy i Kazachstanu potępili pucz. Estonia ogłosiła całkowitą niepodległość. „Stara gwardia” zaczęła się wycofywać. 21 sierpnia czołgi zniknęły z ulic. Przywódcy spisku – z wyjątkiem Borysa Pugo, który popełnił samobójstwo – zostali aresztowani.
Gorbaczow wrócił do Moskwy 22 sierpnia, obejmując z powrotem