Czy przepowiednia została wygłoszona rzeczywiście w 1893 roku w tęgoborskim pałacu? Teorii na ten temat jest kilka. W każdym razie oryginał zapisu seansu przechowywany był ponoć w Bibliotece Ossolińskich we Lwowie, lecz zaginął po II wojnie światowej. Chociaż oficjalnie autor przepowiedni jest nieznany, powstało również wiele teorii odnośnie do osoby, która mogła ją wygłosić.
Po śmierci Władysława jego zapiski trafiły w ręce bratanka hrabiego – Aleksandra Wielogłowskiego, który wertując papiery stryja, natknął się na wierszowaną przepowiednię. Wszystko wskazuje na to, że nie została ona od razu rozpowszechniona. Miała być opublikowana w 1912 roku we Lwowie, potem zaś w „prasie pomorskiej”, ale brak na to dowodów. 27 marca 1939 roku wierszowany tekst wydał popularny „Ilustrowany Kuryer Codzienny” z Krakowa w numerze 86. Przepowiednia z Tęgoborza stała się nie byle jaką sensacją – tekst spisany w 1893 roku zapowiadał bowiem upadek monarchii Habsburgów, dwie wojny światowe, wieszczył też odzyskanie niepodległości przez Polskę.
W ciągu wielu lat tekst proroctwa poddawany był rozlicznym analizom i badaniom językoznawczym. Według zgodnej oceny Jana Nepomucena Olizarowskiego i Tadeusza Krzyżewskiego informacje redakcji „Kuryera” są „legendą” i „zabiegiem uprawdopodabniającym”, a czas powstania i autorstwo są całkiem inne. Choć Olizarowski przyznaje, że rzeczywiście w pałacu Wielogłowskiego seanse spirytystyczne się odbywały i taka przepowiednia mogłaby tam powstać.
Czesław Miłosz poświęcił przepowiedni jeden ze swoich esejów, w którym napisał między innymi: „W czasie wojny nikt nie znał pochodzenia przepowiedni i zdawało się, że ktoś ją właśnie w Polsce napisał na potrzeby krzepienia serc, do tego stopnia ten polski Nostradamus zgadzał się z wypadkami II wojny. Twierdził również, że „przepowiednię podyktował duch Mickiewicza”. Według niego opublikowano ją po raz pierwszy w roku 1912, w wydawanej we Lwowie „Gazecie Narodowej”. Noblista nie podał jednak źródeł tych informacji, zaś Olizarowski i Krzyżewski zgodnie twierdzą, że przepowiednia nie była publikowana przed rokiem 1939. Olizarowski pisze natomiast, że tekst przepowiedni równocześnie z publikacją w „Kuryerze” ukazał się w książce Trzy proroctwa autorstwa zamieszkałej w Gdyni literatki i poetki Marii Heleny Szpyrkówny, wielkiej miłośniczki zagadnień metapsychicznych (parapsychologicznych). Autorki słynnego cyklu artykułów z dziedziny metapsychologii, jak Tajemnica masońskiega zegara czy Gwiazda Lucyfera. Zwraca przy tym uwagę, że język przepowiedni jest polszczyzną dwudziesto-, a nie dziewiętnastowieczną. Krzyżewski zgadza się z nim, wskazując jako ewentualny pierwowzór tzw. przepowiednię biskupa Jana Cieplaka, pochodzącą rzekomo z roku 1888 (pierwszy raz publikowaną jednak dopiero w pracy Krzyżewskiego, odnalezioną przez niego w 1940 r. i też pisaną polszczyzną dwudziestowieczną).
Stanisław Hadyna21 wskazał zaś jako autorkę przepowiedni Agnieszkę Pilchową, zwaną Jasnowidzącą z Wisły, autorkę licznych prac, w których przedstawiała swoje wizje i rozważania na temat zagadnień duchowych22. Przepowiednia miałaby pochodzić z lat trzydziestych XX wieku, być może nawet z roku 1939. Maria Szpyrkówna, która była znajomą Agnieszki Pilchowej, miałaby jedynie nadać wypowiedzi Jasnowidzącej formę wierszowaną i zorganizować publikację (być może bez wiedzy i zgody właściwej autorki).
Zadziwiający w swojej trafności tekst przepowiedni z Tęgoborza był szeroko kolportowany, zwłaszcza w czasie II wojny światowej – w każdym niemal polskim domu znajdował się jej tekst przepisywany ręcznie. Potem w czasach PRL-u, czyli nieformalnej okupacji sowieckiej. Interpretowano ją w różny sposób, w zależności od bieżących wydarzeń politycznych. Wszystkie zdarzenia, których nadejście wieszczył ustami medium głos z zaświatów, spełniły się w ciągu kolejnych dziewięciu dekad.
O tym, jak bardzo popularna i znana była treść przepowiedni, świadczy fakt, że reżyser Leonard Buczkowski umieścił jej fragment w swoim filmie muzycznym z roku 1946 pt. Zakazane piosenki – pierwszym polskim filmie nakręconym po wojnie. Pełny tekst przepowiedni znalazł się we wstępie do wydanej w 1968 roku książki Czterdziesty czwarty Zbigniewa Załuskiego, jednego z głównych ideologów tzw. frakcji „partyzantów” we władzach komunistycznych w latach sześćdziesiątych, skupionej wokół Mieczysława Moczara – przy czym autor podał jako czas ogłoszenia przepowiedni rok 189423.
Przepowiedni z Tęgoborza nijak wprawdzie nie da się określić jako chrześcijańskiej, ale trudno byłoby w niniejszej książce pominąć tak niezwykle popularne (i trafne) proroctwo wieszczące przyszłość naszego kraju. Niezależnie od tego, skąd pochodzi i kto jest jego autorem, czy jest prawdziwe czy nie, od dziesięcioleci przecież inspiruje kolejne pokolenia Polaków.
Ksiądz Bronisław Markiewicz (1863)? (1908)
Wiek XIX był dla Polski stuleciem niewoli. Na zagarniętych przez Austrię ziemiach Rzeczypospolitej Polacy stykali się na co dzień z twardą, urzędowo organizowaną germanizacją24. Znacznego rozgłosu nabrała w tym czasie sprawa prześladowań na terenie Wielkopolski w mieście Września25. Zaborca posługiwał się różnymi formami nacisku, nie pozwalał nawet modlić się w języku ojczystym, celowo nie troszczył się o rozwój gospodarczy i społeczny. Nic więc dziwnego, że Galicja (do nadania jej autonomii w roku 1867) i Lodomeria (nazwy nadane przez zaborcę) stały się wkrótce najuboższą prowincją monarchii Habsburgów, otrzymując ironiczny przydomek Golicja i Głodomeria. W Galicji umierało rocznie około 50 tysięcy ludzi. Żebractwo stało się istną plagą.
Tam właśnie, a konkretnie w miejscowości Pruchnik koło Jarosławia, 13 lipca 1842 roku przyszedł na świat (jako szóste z jedenastu dzieci burmistrza miasta Jana Markiewicza) Bronisław Bonawentura Markiewicz. Kiedy miał cztery lata, w 1846 roku, w Galicji wybuchło powstanie chłopskie nazywane rzezią galicyjską. Być może niektóre tragiczne obrazy i opowiadania o tych zdarzeniach zapadły w jego dziecięcą pamięć. Na pewno jednak zapamiętał biedę w domu. Przez długi czas, z powodu klęski nieurodzaju, panował taki głód, że – jak sam opowiadał: „Mama przygotowywała do jedzenia placki z perzu”.
Młodość spędził w Przemyślu, gdzie w 1863 roku zdał z wyróżnieniem egzamin dojrzałości w c.k. gimnazjum. Już wtedy odznaczał się wielką wrażliwością na potrzeby innych. Kiedyś wrócił ze szkoły zapłakany z… głodu. Według relacji jego siostry, mama zapytała go: „Czy nie dałam ci pieniędzy na bułkę?”. „Tak, dałaś – odpowiedział – ale spotkałem biednego i dałem mu wszystko, co miałem, bo on też był głodny”…
Mimo otrzymania porządnego i dogłębnego wychowania katolickiego pod wpływem „lektury niechrześcijańskiej” oraz nauczycieli, którzy głosili racjonalizm i wyśmiewali religię, przeżył kryzys wiary. W późniejszych latach tak o tym opowiadał:
„Ja sam, kształcony od dziecka na Skardze i Krasickim, czytając w 18. roku mego życia dzieła wielce poważne z dziedziny historii i nauk przyrodniczych w języku niemieckim, a obok nich – autorów greckich i łacińskich w całości, nie zadowalając się szkolnymi podręcznikami; wkrótce straciłem wiarę w Boga i harmonię wewnętrzną, których brak odebrał mi pogodę i spokój duszy. Niezadługo potem, tęskniąc za nimi, zabrałem się znowu do czytania dzieł najcelniejszych pisarzy polskich, którzy powoli zaczęli koić rozstrój w duszy mojej, aż wreszcie przy czytaniu kolejnej noweli, napisanej przez Józefa