– Jezu! – krzyknęłam i aż podskoczyłam na siedzeniu.
– Przepraszam. Nie chciałem was wystraszyć.
W oknie Ally pojawił się przystojny mężczyzna, może trochę za bardzo napakowany, za to ładnie obcięty, w koszuli, pod krawatem i w luźnych spodniach.
– Jesteśmy ciut zdenerwowane, miałyśmy ciężki dzień – wyjaśniła Ally, posyłając mu czarujący uśmiech.
Lubiła takich gogusiów. Porządni chłopcy, wymuskani, z korpo lub mundurowi, to jej styl. W żyłach panny Nightingale płynął rock, ale facet miał być schludny, pod krawatem albo w mundurze.
– Szukacie Rosiego? – spytał.
Zamrugałam.
Czy to aż tak oczywiste?
– Taak, szukamy – odparłam.
– Mieszka tam. – Skinął głową w nieokreślonym kierunku.
Obie spojrzałyśmy na to, co pokazywał, choć nie bardzo było wiadomo, który dom ma na myśli, a potem znowu na niego.
– Wpakował się w kłopoty?
– A czy często mu się to zdarza? – odpowiedziałam pytaniem.
Pokręcił głową.
– O ile wiem, to nie. Spokojny gość. Parzy zabójczą kawę.
Przytaknęłyśmy.
– Jestem Gary – przedstawił się.
Allyson wyciągnęła do niego rękę.
– Ally – powiedziała i wskazała mnie palcem. – A to India.
Słysząc moje imię, facet odwrócił się, spojrzał przez ramię i skinął głową.
My też się obejrzałyśmy… za późno.
Zanim zdążyłam zareagować, dwóch facetów dopadło do samochodu, jeden z nich szarpnięciem otworzył drzwi i spróbował mnie wyciągnąć ze środka.
Wrzasnęłam, gdy moje nogi oderwały się od nagrzanej skóry siedzenia, a zapięty pas zdusił dalsze krzyki – gdy gość spróbował mnie wyciągnąć, pas szarpnął w dół.
– Rany, Teddy, odepnij pasy! – rzucił jego kumpel.
Wykorzystałam tę chwilę, żeby wrzasnąć.
Teddy puścił mnie, klapnęłam na siedzenie i przytrzymałam się kierownicy.
Ally też wywlekano z samochodu, ale ona nie krzyczała. I to chyba najbardziej mnie przeraziło.
Nie zdążyłam sprawdzić, co z nią, bo Teddy sięgnął, żeby odpiąć mój pas. Wtedy pochyliłam się i ugryzłam typa.
– Kurwa! – ryknął i uderzył mnie w twarz.
Mocno.
Jeszcze nigdy w życiu nie walnął mnie żaden mężczyzna.
Byłam na koncercie Public Image Limited-Big Audio Dynamite i tam robiliśmy pogo, więc nieraz zdarzało się oberwać, ale to punk, pogo, tam można było się tego spodziewać.
Okazało się, że gdy facet rąbnie cię w twarz, to boli. Jak cholera.
Tak bardzo, że przestałam krzyczeć, skupiona na bólu, który promieniował z kości policzkowej na całą głowę.
– Teddy, do kurwy nędzy, popieprzyło cię? To laska Nightingale’a, on ci wyrwie fiuta! Mieliśmy działać spokojnie!
Zaczęłam się wydzierać i szarpać.
Wtedy ktoś odepchnął Teddy’ego, czymś mnie dotknął, a potem zapadła ciemność.
Rozdział 5
Babeczki
Ocknęłam się. Czułam się dziwnie i nie mogłam się ruszyć.
Patrzyłam na coś, chyba dach samochodu, i słyszałam głosy, jakby dobiegały z bardzo daleka.
Zanim wóz się zatrzymał, byłam w stanie poruszyć się odrobinę; czułam mrowienie w całym ciele i miałam watę zamiast mózgu.
Drzwi auta otworzyły się, czyjeś ręce wyciągnęły mnie i postawiły na nogi. Kolana się pode mną ugięły i gdyby ktoś mnie nie złapał, upadłabym. Znowu pożałowałam, że nie jestem w dżinsach: gdy jakieś ciemne typy przerzucają cię z rąk do rąk, noszenie miniówki potęguje dyskomfort.
– Cholera, głąbie, trzymaj ją!
Dwaj goście, w jednym z nich rozpoznałam Gary’ego Gnata (ale to nie on był głąbem), prowadzili mnie pod ręce przez garaż do domu. Potrząsałam głową, próbując oprzytomnieć i myśląc tylko o tym, że nie mam dżinsów.
Wepchnęli mnie do pokoju.
– Raaany, co się tam, kurwa, stało? – warknął jakiś facet.
– Musieliśmy ją obezwładnić – padła szybka odpowiedź.
– Co jest z jej twarzą?
Tu już odpowiedź przyszła po chwili wahania:
– Ugryzła Teddy’ego, to ją walnął.
– Chryste! Czego nie rozumieliście w informacji, że ma pójść gładko?! Nightingale wpadnie w szał. Przynieś jej lód i dzwoń do Teddy’ego, żeby wyjeżdżał z miasta.
Położono mnie na kanapie. Nie docierało do mnie zbyt wiele z ich rozmowy, byłam za bardzo skoncentrowana na próbach poruszania palcami. Oprzytomniałam na tyle, żeby zauważyć, że Gary Gnat i Głąb wybiegli szybko, a moje legowisko jest bardzo eleganckie, miękkie i pokryte kremowym adamaszkiem. Kupowałam kanapę dwa miesiące temu i wciąż byłam w tym trybie oceny, który się włącza, gdy nabywasz coś drogiego.
Udało mi się podnieść głowę i zobaczyć gościa, który wydawał polecenia. Luźne szare spodnie, bordowa koszula i jednokolorowy krawat. Niski, chyba po pięćdziesiątce, czarne włosy, posiwiałe na skroniach. Tak musiałby wyglądać trochę młodszy Dziadek z rodziny Munsterów[3], z tą różnicą, że ten tutaj był znacznie bardziej przerażający, i to na serio.
– Wszystko dobrze? – zwrócił się do mnie.
Nie, nic nie jest dobrze. Zaliczyłam piąchą w twarz i zostałam porwana!
Nie odzywałam się jednak, przeszywałam go wzrokiem.
– Naprawdę bardzo mi przykro – dodał. – Miewam problemy z niektórymi pracownikami.
„Co ty powiesz”, tylko prychnęłam w duchu. Jeszcze nie doszłam do siebie na tyle, żeby formułować słowa.
Gary wrócił z lodem. Podał mi torebkę zawiniętą w ręcznik. Byłam szczęśliwa, że udało mi się zapanować nad drżeniem ciała na tyle, żeby wziąć ją i przyłożyć do twarzy. Policzek bolał jak cholera.
– Wszystko poszło inaczej, niż planowałem. Chciałem porozmawiać… Słyszałem, że Nightingale ma dziewczynę i byłem ciekaw… – odezwał się mężczyzna ugodowym tonem.
– Gdzie Ally? – zapytałam.
Po kolei. Najpierw informacja, czy z nią wszystko porządku, dopiero potem załamanie nerwowe.
Młody Dziadek Munster spojrzał pytająco na Gary’ego Gnata.
– Była z inną kobietą. Tamtą też musieliśmy ogłuszyć – wyjaśnił Gary. – Zostawiliśmy ją w samochodzie, z kluczykami. Teddy obserwuje