Bajdy Bajbary. Katarzyna Ryrych. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Katarzyna Ryrych
Издательство: PDW
Серия: To lubię
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788376728148
Скачать книгу
nim farby i korale i pokazała mi, jak się maluje na nich wzory. Robiła to bardzo szybko, tak szybko, że zanim skończyłam jeden, ona pomalowała już trzy.

      – To kwestia wprawy – wyjaśniła.

      W ten sposób byłam zajęta aż do wieczora. Na koniec zrobiłam specjalny koralik dla Wampireny – na białej porcelanowej kostce namalowałam nietoperza i Piernikowa stwierdziła, że zrobiłam to po prostu genialnie.

      Postanowiłam, że następnego dnia wymaluję koralik z czarnym kotem, i ten pomysł też spodobał się Piernikowej.

      Wieczorem wyszłyśmy pospacerować wąskimi uliczkami starego miasta. Mimo późnej pory dokoła było pełno ludzi, a w kawiarniach też było tłoczno, może nawet bardziej niż za dnia.

      – Masz ciekawe towarzystwo – stwierdziła, kiedy opowiedziałam jej o naszej paczce.

      Po powrocie byłam tak zmęczona, że zasypiałam przy kolacji.

      – Biedne dziecko – pożałowała mnie Piernikowa, przykrywając kolorową kołdrą. Pewnie myślała, że nie słyszę.

      Rano obudziły mnie gołębie. Sięgnęłam pod poduszkę, gdzie ukryłam zeszyt.

      Potem poszło już z górki.

      Nie mam pojęcia, czy moja mama kłamała, mówiąc, że zrobiła kolejne zakupy, czy po prostu ukradła skarpetki, majtki albo koszulkę. I chyba wołałam o to nie pytać.

      Nie wiem, jak długo można kraść i nie zostać złapanym. Jak dotąd nie zrobiłam niczego takiego. Owszem, parę razy, kiedy naprawdę nie było niczego do jedzenia, miałam ochotę pójść do spożywczego, wziąć z kosza buł kę, ukryć się za regałem i ją zjeść. Ale nie miałam odwagi. Koszmarian opowiedział nam kiedyś o chłopcu, który ukradł batonik i za to pobił go ochroniarz. Wiedziałam, że Koszmarian nie wymyślił tej historii, bo w naszej paczce tylko ja zajmowałam się bajkopisarstwem…

      Koszmarian i Koszmaria mają naprawdę normalny dom. Ich tata pracuje w biurze projektów, a mama jest pielęgniarką.

      Koszmarian to taki typ, który na nikim nie zostawi suchej nitki, każdemu przyczepi łatkę i jest tak złośliwy, że gdyby jego złośliwością obdzielić trzy osoby, to wciąż byłby nie do zniesienia. Koszmaria jest przeciwieństwem swojego brata. Potrafi załagodzić każdy spór i jest tak taktowna, że nawet, jeżeli wie, że kłamię, nie powie mi tego prosto w oczy, tylko zapyta, czy rzeczywiście tak było. Albo – czy nie pomyliłam faktów.

      To właśnie poniekąd dzięki Koszmarii wpadłam na genialny pomysł. Otóż założyłam sobie „dziennik kłamstw”. Tak, właśnie tak nazwałam niebieski dzienniczek, w którym zaczęłam zapisywać co, kiedy i komu powiedziałam. I przed wyjściem do szkoły zaglądałam do zapisków. Na przykład pod hasłem TATA zapisane było: „cyrk Medrano”. Pod hasłem MAMA – „teatr objazdowy”, co poniekąd było prawdą, bo choć mama nie grała w teatrze, to przyjmowała zgłoszenia od szkół, które życzyły sobie przedstawienie. Przy BABCI zapisałam „tancerka na tournée w Ameryce”. Niestety prawdą była jedynie Ameryka.

      No i w ten sposób już ani razu nie przyłapano mnie na kłamstwie.

      Pani kurator orzekła, że jestem najgorszym rodzajem kłamcy, bo wiem, że kłamię, i boję się, że prawda wyjdzie na jaw, a mimo to tak robię. I że mogę skończyć jak moja matka.

      Usiadłam na łóżku. Pomyślałam o tym, że Wampirena, Koszmaria i Koszmarian pewnie wybierają się do szkoły i nagle dotarło do mnie, że jest sobota.

      W soboty zawsze spałyśmy dłużej. Potem mama robiła śniadanie, dietetyczne albo wystawne, w zależności od tego, jak minął tydzień.

      W drodze do łazienki wpadłam na Piernikową. Bez makijażu wyglądała jeszcze młodziej.

      – Zrób mi kawę, proszę – powiedziała i ziewnęła. – Wszystko do jedzenia jest w lodówce.

      Dawno nie widziałam takiej pełnej lodówki! Czego tam nie było: sery, wędlina, jakieś wymyślne dżemy… Takich frykasów nie widziałam nawet u Moniki.

      Zrobiłam kawę dla Piernikowej, a dla siebie kubek prawdziwej czekolady. Przynajmniej tak głosił napis na starej blaszanej puszce.

      – Bo to jest prawdziwa czekolada – powiedziała Piernikowa, zrzucając ze stołu Tikkurilę. – O tej porze dostaje śmietanki. Podaj, proszę, tamten spodeczek… Nie, nie ten, tamten z kotem.

      To było śmieszne – traktowała kolorową kotkę jak człowieka. A kotka z kolei zachowywała się tak, jakby dobrze o tym wiedziała.

      Pomyślałam o Wampirenie i jej króliku. Też miała fioła na punkcie swojego pupila.

      Po śniadaniu Piernikowa oświadczyła, że musimy zrobić wielkie porządki, bo po południu przychodzi moja pani kurator sprawdzić, czy mam odpowiednie warunki.

      Umyłam podłogę, podczas gdy Piernikowa sprzątała z parapetu ptasie kupy. A kiedy okna i podłoga zalśniły jak w jakieś święta, przyszedł Stary Piernik i powiesił czyste firanki. Mówił przy tym sporo brzydkich rzeczy, bo wieszanie firanek było tym, czego nienawidził z całego serca.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4RHERXhpZgAATU0AKgAAAAgADAEAAAMAAAABArQAAAEBAAMAAAABBLYAAAECAAMAAAADAAAAngEGAAMAAAABAAIAAAESAAMAAAABAAEAAAEVAAMAAAABAAMAAAEaAAUAAAABAAAApAEbAAUAAAABAAAArAEoAAMAAAABAAIAAAExAAIAAAAeAAAAtAEyAAIAAAAUAAAA0odpAAQAAAABAAAA6AAAASAACAAIAAgAI42QAAAnEAAjjZAAACcQQWRvYmUgUGhvdG9zaG9wIENTNiAoV2luZG93cykAMjAxOTowOToyMiAxODowMDoyMwAAAAAEkAAABwAAAAQwMjIxoAEAAwAAAAEAAQAAoAIABAAAAAEAAAD6oAMABAAAAAEAAAGjAAAAAAAAAAYBAwADAAAAAQAGAAABGgAFAAAAAQAAAW4BGwAFAAAAAQAAAXYBKAADAAAAAQACAAACAQAEAAAAAQAAAX4CAgAEAAAAAQAAED4AAAAAAAAASAAAAAEAAABIAAAAAf/Y/+0ADEFkb2JlX0NNAAH/7gAOQWRvYmUAZIAAAAAB/9sAhAAMCAgICQgMCQkMEQsKCxEVDwwMDxUYExMVExMYEQwMDAwMDBEMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMAQ0LCw0ODRAODhAUDg4OFBQODg4OFBEMDAwMDBERDAwMDAwMEQwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAz/wAARCACgAF8DASIAAhEBAxEB/90ABAAG/8QBPwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAwABAgQFBgcICQoLAQABBQEBAQEBAQAAAAAAAAABAAIDBAUGBwgJCgsQAAEEAQMCBAIFBwYIBQMMMwEAAhEDBCESMQVBUWETInGBMgYUkaGxQiMkFVLBYjM0coLRQwclklPw4fFjczUWorKDJkSTVGRFwqN0NhfSVeJl8rOEw9N14/NGJ5SkhbSVxNTk9KW1xdXl9VZmdoaWprbG1ub2N0dXZ3eHl6e3x9fn9xEAAgIBAgQEAwQFBgcHBgU1AQACEQMhMRIEQVFhcSITBTKBkRShsUIjwVLR8DMkYuFygpJDUxVjczTxJQYWorKDByY1wtJEk1SjF2RFVTZ0ZeLys4TD03Xj80aUpIW0lcTU5PSltcXV5fVWZnaGlqa2xtbm9ic3R1dnd4eXp7fH/9oADAMBAAIRAxEAPwD1VJJJJSkkkklKTEgAkmANSSnWP1nqdbHvwH2UUUvZGRkZRBZDw79Woo31uyciyv6TN/6Kt7H/AKb+ZSUq3qOTdUMr1fseDZ/RwGB+TcPzbWtt/Q4zH/TYyyq6z0v577LZ+iWbdl5Vrg5uRkVkahwsG4/1mNY3G/s+gq+c/GssOVjdRuy8xtfpsbmY9gx4J3ey3DxKfs+54b6lv6b6CpszHmkZTLzdT/hQ+prPTdO11N7aHOyMW36X068qr2fufpUlO707rOZTcKs+wZGM/QZO0MsrP/dlte2m2h3+nprp9D/C0ej6mTT0K5Gh9Rex7ofS4w/uCx36O3/wNz2rp8M2fZq22ndYwem9x/Ocw+m5/wDb270lJ0kkklP/0PVUkkklKSSVfPzK8HEfk2AuDdrWMb9J73ubVRSz+Xdc+upn9dJTU6t1NuO+vEZc2i64FxtdDnMYDt/Q0/4bJs/wPt9KvZbkXfzHoX4j2YrbDbjiw3P0sutg2OH5u66bL38f4S3/AIquuvZWpZHr/aLftDg7JJDb3gESR7mU17vc3Eo3/q7P8J+kyrP0l6Gkph+thhAfS9xkh76rAR/23lbf+gszOryabvtzWjGuAIdk1u30lztrf1up/pPbRY/0/X9dlmP+j/pNGTf6q1lTc/qOPbue37Xjlu17q2+8Ru97sb3e5zH7bvszLq8j0/5vESUlxrmX4xNbPSNZdU6ocMc0