Pewną pociechą dla Ziemi i Trisolaris był fakt, że Błękitna Przestrzeń nie mogła obecnie przesłać informacji o położeniu ich układów słonecznych w głąb ciemnego lasu. Nawet gdyby próbowała to zrobić z użyciem całej dostępnej mocy przekazu, było prawie niemożliwe, żeby ktokolwiek je usłyszał. Dotarcie do Gwiazdy Barnarda, najbliższej, którą Błękitna Przestrzeń mogłaby wykorzystać jako superantenę, powtarzając wyczyn Ye Wenjie, zajęłoby jej trzysta lat. Jednak statek nie zmienił kursu. Zamiast w stronę Gwiazdy Barnarda nadal kierował się ku NH558J2, do której nie mógł dotrzeć wcześniej niż za dwa tysiące lat.
Natychmiast ruszyła za nim w pościg Grawitacja, jako jedyny statek w Układzie Słonecznym zdolny do odbywania podróży międzygwiezdnych. Trisolaris wystąpiła z pomysłem wysłania szybkiej kropli – która oficjalnie zwana była sondą kosmiczną, zbudowaną z cząstek powiązanych oddziaływaniem silnym – w celu dogonienia i zniszczenia Błękitnej Przestrzeni, ale Ziemia jednoznacznie odrzuciła tę propozycję. Z punktu widzenia ludzkości problem z Błękitną Przestrzenią był jej sprawą wewnętrzną, natomiast bitwa w dniu Sądu Ostatecznego jej największą raną, która mimo upływu ponad dziesięciu lat nadal się nie zabliźniła. Udzielenie pozwolenia na to, by kropla po raz drugi zaatakowała ludzi, zupełnie nie wchodziło w rachubę. Chociaż w umysłach większości załoga Błękitnej Przestrzeni stała się obcymi, tylko ludzkość mogła wymierzyć jej sprawiedliwość.
Ponieważ musiałoby minąć dużo czasu, zanim Błękitna Przestrzeń mogłaby im zagrażać, Trisolarianie przystali na to. Podkreślali jednak, że skoro Grawitacja może przesyłać wiadomości na falach grawitacyjnych, jej bezpieczeństwo jest dla nich sprawą życia i śmierci, więc krople mogłyby stanowić jej eskortę, a poza tym zapewniłyby jej miażdżącą przewagę nad ściganymi.
W rezultacie Grawitacja leciała w szyku z dwiema oddalonymi od niej o kilka tysięcy metrów kroplami. Kontrast pomiędzy rozmiarami tych dwóch typów statków nie mógłby być większy. Jeśli ktoś oddaliłby się na tyle, by zobaczyć Grawitację w całej okazałości, krople stałyby się dla niego niewidoczne, a jeśli zbliżyłby się do jednej z kropel na tyle, by się jej dobrze przyjrzeć, w jej gładkiej powierzchni ujrzałby wyraźne odbicie Grawitacji.
Zbudowano ją dziesięć lat po Błękitnej Przestrzeni. Poza anteną fal grawitacyjnych niewiele różniło ją od poprzedniczki. Na przykład jej układy napędowe miały tylko trochę większą moc. Wiara w to, że dopadnie ofiarę, opierała się na dużo większych zbiornikach paliwa.
Mimo to ze względu na obecne prędkości obu statków pochwycenie Błękitnej Przestrzeni miało zająć Grawitacji pięćdziesiąt lat.
61 rok ery odstraszania
Dzierżyciel Miecza
Cheng Xin patrzyła ze szczytu gigantycznego drzewa na swoją gwiazdę. To ze względu na nią ją obudzono.
Podczas krótkiego trwania programu Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem sprzedano ogółem siedemnaście gwiazd piętnastu osobom fizycznym. Pozostałych czternastu właścicieli gwiazd zniknęło w mrokach historii, nie można też było odnaleźć ich prawnych spadkobierców. Wielki Jar był niczym sito i zbyt wielu osobom nie udało się przedostać przez jego oczka. Teraz jedyną osobą, która posiadała prawny tytuł własności gwiazdy, była Cheng Xin.
Chociaż ludzkość nie podjęła jeszcze nawet próby dotarcia do żadnej gwiazdy poza Układem Słonecznym, szybki postęp technologiczny sprawił, że wartość tych, które znajdowały się w odległości do trzech lat świetlnych od Ziemi, nie była już czysto symboliczna. Okazało się, że wokół DX3906, gwiazdy Cheng Xin, krążą jednak planety. Z dwóch dotąd odkrytych jedna, sądząc z masy, orbity i analizy spektralnej jej atmosfery, wydawała się bardzo podobna do Ziemi. W rezultacie jej wartość wzrosła astronomicznie. Ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że ma ona właścicielkę.
ONZ i Flota Słoneczna chciały odzyskać DX3906, ale nie mogły tego zrobić bez zgody właścicielki na przekazanie im praw. A zatem po dwustu sześćdziesięciu czterech latach hibernacji obudzono Cheng Xin z drzemki.
Pierwszą rzeczą, którą odkryła po wyjściu z hibernacji, było to, że – jak się spodziewała – nikt nic nie wiedział o programie Klatka Schodowa. Trisolarianie nie przejęli sondy i nie mieli pojęcia, gdzie się znajduje. Historia zapomniała o Klatce Schodowej, a mózg Tianminga zaginął w otchłani kosmosu. Ale ten człowiek, który pogrążył się w nicości, zostawił swojej ukochanej rzeczywisty świat, świat składający się z gwiazdy i dwóch planet.
Planety krążące wokół DX3906 odkryła doktor astronomii nazwiskiem 艾 AA3. W ramach pracy doktorskiej AA opracowała nową technikę, w której wykorzystywano jedną gwiazdę jako soczewkę grawitacyjną do obserwacji innej.
AA przypominała Cheng Xin pełnego życia, wirującego wokół niej bez przerwy ptaka. Powiedziała, że zna takie, pochodzące z przeszłości, osoby jak ona – zwane przez odniesienie do starego kalendarza „ludźmi z ery powszechnej” – ponieważ promotorem jej rozprawy był fizyk z tamtych odległych czasów. Właśnie dzięki tej znajomości ludzi z ery powszechnej została wyznaczona przez Agencję Kosmiczną Organizacji Narodów Zjednoczonych do kontaktów z nią. Było to jej pierwsze zajęcie po doktoracie.
Prośba ONZ i floty, by odsprzedała im gwiazdę, postawiła Cheng Xin w niezręcznej sytuacji. Czuła się winna z powodu posiadania całego świata, ale na myśl o tym, że mogłaby sprzedać prezent, który otrzymała z czystej miłości, robiło się jej niedobrze. Zaproponowała, że zrzeknie się wszelkich praw do DX3906 nieodpłatnie i zadowoli się tylko upamiętnieniem tego gestu, ale odpowiedziano jej, że to niemożliwe. Zgodnie z prawem żadna organizacja ani władza nie mogły przyjąć tak cennej nieruchomości bez rekompensaty dla pierwotnego właściciela, więc nalegano na sprzedaż. Cheng Xin odmówiła.
Po długim zastanowieniu wystąpiła z inną propozycją: sprzeda planety, ale zatrzyma gwiazdę. Jednocześnie podpisze z ONZ i flotą umowę, na mocy której ludzkość będzie miała prawo korzystać z energii wytwarzanej przez DX3906. Specjaliści z zakresu prawa ostatecznie orzekli, że ta propozycja jest możliwa do przyjęcia.
AA powiedziała Cheng Xin, że skoro chce sprzedać tylko planety, kwota zaoferowana przez ONZ będzie dużo niższa. Jednak nadal będzie to astronomiczna suma, więc będzie musiała założyć firmę w celu właściwego zarządzania tymi pieniędzmi.
– Chciałabyś, żebym ci pomogła kierować tą firmą? – zapytała AA.
Cheng Xin zgodziła się, zatem AA natychmiast zadzwoniła do Agencji Kosmicznej ONZ i złożyła rezygnację.
– Teraz pracuję dla ciebie – powiedziała – porozmawiajmy więc chwilę o interesach. Zwariowałaś? Wybrałaś najgorszą ze wszystkich możliwości! Mogłabyś sprzedać gwiazdę z planetami i zostać jedną z najbogatszych osób we Wszechświecie! Mogłabyś też odmówić sprzedaży i zatrzymać cały ten układ dla siebie. Ochrona prawna własności prywatnej nie dopuszcza żadnych wyjątków, więc nikt nie mógłby ci go odebrać. A potem mogłabyś znowu poddać się hibernacji i kazać się obudzić dopiero wtedy, kiedy podróż na DX3906 stanie się możliwa. Mogłabyś tam polecieć! Całą tę przestrzeń miałabyś dla siebie! Oceany, kontynenty… oczywiście zrobisz, co chcesz, ale powinnaś zabrać mnie ze sobą…
– Już podjęłam decyzję – przerwała jej Cheng Xin. – Dzielą nas prawie trzy wieki. Nie sądzę, żebyśmy się od razu zrozumiały.
– Dobrze. – AA westchnęła. –