Rocco zbiegł po schodach i zaczął ile sił w nogach biec prowadzącą do zamku drogą.
Po dziesięciu kilometrach był zlany potem i ciężko dyszał. Zwolnił kroku i pozwolił sobie na pogodniejsze myśli. Przypomniała mu się uszczęśliwiona twarz siostry w czasie wczorajszego ślubu z królem Thierrym.
Jeszcze nie mógł przyzwyczaić się do myśli, że wszystko dobrze się skończyło. Po tym, jak Thierry odwołał ślub, wojna wisiała na włosku.
Krajowi opozycjoniści również nie próżnowali. Marzyli o tym, żeby Rocco zrzekł się korony. Chcieli osadzić na tronie swojego kandydata.
Dopiero kilka miesięcy temu Rocco dowiedział się, że ktoś taki istnieje. To człowiek podający się za nieślubnego syna zmarłego króla, ojca Rocca. Nie ujawniał swojej tożsamości, ale udało mu się zyskać spore grono zwolenników.
Erminia uniknęła jednak rozpadu i wojny. Było to zasługą Andreja Novaka, syna Sonji i naczelnego wodza, który wzmógł kontrolę wojska nad krajem i jego granicami. Sytuacja pogorszyła się po spowodowanym przez Milę skandalu z porwaniem pani Romolo. Mila potem udała się do Sylvanii i błagała o przebaczenie, ale została odprawiona z kwitkiem.
Rocco w każdej chwili mógł się spodziewać wybuchu konfliktu zbrojnego. Ale potem z kolei ktoś porwał powracającą do Erminii Milę i sytuacja się odwróciła.
Serce Rocca ściskało się teraz na wspomnienie, jak porywacze Mili w zamian za jej uwolnienie żądali od niego zrzeczenia się korony. Na szczęście król Thierry odnalazł ją i przy udziale służb specjalnych uwolnił. Nie udało się niestety zatrzymać jej porywaczy.
Na myśl o tych łajdakach kidnaperach Rocco poczuł gniew. Przyśpieszył kroku.
Za plecami usłyszał zbiorowy pomruk swojej ochrony. Nie mógł się nie uśmiechnąć. To zgrana, silna i wytrzymała drużyna, ale on za każdym razem dawał chłopakom do wiwatu.
Zagrywki jego politycznych przeciwników postawiły go przed dylematem. Musi się ożenić albo zrzec praw do tronu. To pomysł tak staroświecki, że aż śmieszny.
Oczywiście wiedział, że kiedyś się ożeni. Był nawet raz o krok od oficjalnych zaręczyn. Ale Elsa, dziewczyna którą poznał na studiach, odrzuciła jego oświadczyny. Była kobietą z ludu, nie uśmiechało się jej życie w blasku fleszy i ciągłe towarzyszenie mu w wypełnianiu urzędowych obowiązków. Tak się przynajmniej tłumaczyła. A może po prostu nie kochała go wystarczająco? Tak czy inaczej, ten związek nie miał przyszłości.
Teraz znalazł się więc w kłopotliwym położeniu. Za rok skończy trzydzieści pięć lat. Zgodnie ze starą ustawą, odgrzebaną niedawno przez jego politycznych przeciwników i przedstawioną na forum parlamentu, każdy władca przed ukończeniem tego wieku musi się ożenić i przedstawić narodowi potomka z prawego łoża. Inaczej straci koronę, a tron przejmie pretendent.
Ta groźba stawała się w przypadku Rocca coraz bardziej realna. Gdyby był pewien uczciwych zamiarów swojego rzekomego brata przyrodniego, może dobrowolnie oddałby mu królestwo?
Jednak po porwaniu Mili stało się jasne, że temu człowiekowi zaufać nie można. Szczególnie, gdy się go w ogóle nie zna.
Nie, musi bronić swej pozycji. Jest to winien ludowi. Nawet jeśli będzie to od niego wymagało poślubienia niekochanej istoty.
Rocco polecił doradcom sporządzenie listy kobiet godnych bycia pierwszą damą. Niestety trzeba było z niej skreślić wiele europejskich księżniczek i arystokratek, które nie były w stanie wylegitymować się nienagannym prowadzeniem. Standardy były tu dość wyśrubowane. Koniec końców lista liczyła zaledwie trzy pozycje.
Na żwirowej ścieżce prowadzącej do zamku Rocco zwolnił tempo. Dyszał ciężko. Wybiegł myślami do przodu. Dziś wieczorem przestudiuje dokumenty kandydatek. Może któraś zdoła wzbudzić jego zainteresowanie?
Nagle w jednym z zamkowych okien na górze poruszył się kolorowy cień. To mu przypomniało, że na wieczór ma plany zgoła inne. A zważywszy, że jest wyczerpany biegiem, sprostanie wyzwaniu, jakie stanowi Ottavia, może okazać się nie takie proste.
Ale cóż. Dziś będzie napawać się jej ciałem, urodą. Jutro też jest dzień.
ROZDZIAŁ DRUGI
Oderwała wzrok od widocznego na podjeździe uosobienia męskiej siły i wigoru. Schowała się za firanką. W rekreacyjnym wydaniu pociągał ją jeszcze bardziej niż w wersji garniturowej. Jak to możliwe?
Wyglądał teraz tak jakoś… mniej królewsko. Urzędową moc zastąpiła aura surowej fizycznej energii.
Ha! Ich niedawna rozmowa to przecież też była wymiana ciosów, może tylko odrobinę ucywilizowana. Ottavia westchnęła, nieprzyzwyczajona do emocji, które teraz ją opanowały.
Nigdy żaden mężczyzna nie pociągał jej do tego stopnia. Prawdę mówiąc, całe życie usilnie pracowała nad tym, by do czegoś podobnego nie dopuścić.
Jej zawód wymaga obojętności. Kurtyzana to ciało do wynajęcia, płatny seks. Pożądanie może być udawane, nikt nie będzie miał pretensji. Profesjonalizm polega na tym, by nie mylić seksu z bliskością i intymnością.
Tej zasady Ottavia przestrzegała bezwzględnie. Jej zadaniem było uprzyjemniać i ułatwiać klientom życie wyłącznie na warunkach, na jakie opiewa kontrakt. I nic poza tym.
Klienta trzeba wysłuchać, czasem pocieszyć, być kimś w rodzaju dyskretnej hostessy. Ale nie wolno poczuć się jego kochanką.
Szczerze mówiąc, nigdy nie miała tego rodzaju pokusy. Instynktownie starała się unikać zawierania umów z mężczyznami, którzy wydawali się jej atrakcyjni. Tak było prościej i łatwiej. Nawet w czasie negocjowania kontraktu z Thierrym, królem Sylvanii, bez wątpienia przystojnym i pociągającym mężczyzną, Ottavii udało się zachować lodowaty chłód. On zresztą od początku nie ukrywał, że jego priorytetem jest nauczyć się od niej podstaw budowania trwałej relacji. Dla dobra przyszłej żony.
Jej obecność w życiu klientów z założenia była czymś nietrwałym. Wiedziała, jak być dla nich znakomitym, wyczulonym na rozmaite potrzeby i wymagania kompanem. Ale to była tylko rola do zagrania, z którą nie wolno jej się utożsamić.
Nigdy więc nie czuła tego co w tej chwili. To było tak, jakby jej skóra nagle zrobiła się za ciasna dla rozedrganej zawartości.
Skrzypnęły drzwi, a ona podskoczyła. Zebrała się w sobie, ale jakie było jej rozczarowanie, gdy do pokoju bez pytania wkroczyła Sonja Novak w towarzystwie lokaja w granatowej liberii, trzymającego w rękach jej laptop i telefon.
Odczuła ulgę. Nareszcie będzie miała dostęp do świata zewnętrznego.
– Oto pani sprzęt – powiedziała chłodno Sonja i ruchem ręki nakazała lokajowi położyć wszystko na mikroskopijnym biurku. – Król Rocco postanowił, że z wi-fi i drukarki będzie pani korzystać u niego na piętrze. Pani komputer został dołączony do zamkowej sieci i przydzielono mu hasło do logowania. Drukarka znajduje się w sekcji biurowej na końcu korytarza.
– Dziękuję – odparła Ottavia uprzejmie.
– Mam nadzieję, że zaufanie, jakie okazał pani król, nie zostanie nadużyte. – Ta uwaga padła z ust Sonji, gdy lokaj opuścił pokój.
– Nadużyte? A niby dlaczego?
– Bo pani nie jest dla mnie osobą w pełni wiarygodną. Panią można kupić, prawda? I liczy się tylko cena. Jak możemy mieć pewność, że nie wykorzysta pani swojej pozycji?
Ottavia