I co? Minęło półtora roku i ich małżeństwo było martwe. Nawet jej nie dotknął. Wyszło na to, że Lucy i jej ojciec zrobili z niego głupca. Zamiast zadenuncjować Roberta Bishopa, zajął się modernizowaniem jego firmy po to tylko, żeby zdobyć jego córkę. Chciał ją mieć w łóżku i uznał, że każda metoda, która do tego prowadzi, jest dobra. Oczywiście firma została ocalona i nawet zaczęła przynosić niezłe zyski. Roberta Bishopa odsunięto od zarządzania. Dio przydzielił mu niewielką pensję, która zmusiła go do zapoznania się z cnotą oszczędzania.
A Lucy… Wystarczyło jedno spojrzenie ogromnych brązowych oczu, żeby coś w nim miękło. Miał w takich chwilach wrażenie, że odkrył sekret nieśmiertelności. Uderzało mu to do głowy jak narkotyk.
Okazało się, że podczas gdy oni dostali to, na czym im zależało, on nie dostał nic.
Lucy potrząsnęła przecząco głową, odrzucając jego propozycję drinka, ale Dio zupełnie się tym nie przejął. Nalał sobie whisky, a jej czerwone wino.
– Wyluzuj troszkę – powiedział, wręczając jej kieliszek. Usiadł pod jednym z okien, popijając whisky i przyglądając się jej w absolutnym milczeniu. Już w ich pierwszą noc po zawarciu małżeństwa jasno dała mu do zrozumienia, że nie życzy sobie jakiejkolwiek bliskości. Przejął firmę jej ojca, ale córka pozostała dla niego nieosiągalna.
Nie spytał jej, skąd wie o całej sprawie. Uznał, że w pewnym sensie został przez nich nabity w butelkę i tyle.
Nigdy nie przyszło mu do głowy, żeby porozmawiać z nią o ich małżeństwie. Nie mógł jej nic zarzucić. Była perfekcyjną żoną i doskonale odgrywała swoją rolę. Lucy miała subtelną, nierzucającą się w oczy urodę. Skrywała w sobie jakąś delikatność, niewinność, która była nie do podrobienia. Była najcenniejszym nabytkiem, o jakim mężczyzna prowadzący interesy mógłby zamarzyć. Gdyby została aktorką, na pewno zdobyłaby Oskara.
– Skoro tu jesteś, to na pewno coś z naszym mieszkaniem w Paryżu jest nie tak. Powinnaś wiedzieć, że ja się tymi sprawami nie zajmuję. To twoja praca.
Lucy zesztywniała.
Jej praca. To wszystko tłumaczyło. Małżeństwo absolutnie pozbawione romantyzmu.
– Nie chodzi o mieszkanie w Paryżu. Chodzi o to, że… – Zrobiła głęboki wdech i napiła się wina. – Uważam, że powinniśmy porozmawiać…
– Naprawdę? A niby o czym? Nie mów mi tylko, że chcesz dostawać więcej pieniędzy. A może chcesz coś kupić? Dom we Włoszech? Apartament we Florencji? Proszę bardzo. – Wzruszył ramionami. – Jeśli jest to coś, co można używać do prowadzenia interesów, nie widzę problemu.
– Dlaczego miałabym chcieć kupować dom, Dio?
– W takim razie co? Klejnoty? Obraz? Co?
Obojętność zaprawiona nudą. To gorsze niż codzienna ignorancja. Zazwyczaj udawało im się zachowywać wobec siebie grzecznie. Przez te pięć minut, które zmuszeni byli spędzać w swoim towarzystwie, oboje zachowywali się poprawnie. Wsiadali do limuzyny, która wiozła ich na jakieś przyjęcie, bądź po powrocie z imprezy, zanim rozstali się w holu, udając się do swoich pokoi.
– Nie chcę niczego kupować. – Lucy objęła wzrokiem dzieła sztuki, których pełno było w tym mieszkaniu. Wszystkie ich domy były urządzone z przepychem. Jedwabne dywany, ręcznie robione meble i bezcenne obrazy.
Jej zadaniem było pilnowanie, żeby wszystkie domy działały bez zarzutu. Czasami korzystali z nich jego klienci i wówczas do jej obowiązków należało dopilnowanie, by wyjechali zadowoleni i dopieszczeni.
– W takim razie może po prostu powiesz mi, o co chodzi? Muszę jeszcze trochę popracować.
– Oczywiście, gdybyś wiedział, że mnie tu zastaniesz, zapewne byś tu nie zawitał.
Dio wzruszył ramionami, pozwalając jej wyciągać własne wnioski.
– Mam wrażenie, że sytuacja między nami nieco się zmieniła od śmierci mojego ojca…
Dio znieruchomiał. Nie spuszczając z niej wzroku, odstawił pustą szklankę na stolik. Jeśli chodzi o niego, świat pozbawiony Roberta Bishopa nic nie stracił ze swej atrakcyjności. A już na pewno był uczciwszy. Nie miał pojęcia, czy jego żona się z tym zgadza. Pogrzeb zniosła zadziwiająco dobrze, a potem życie toczyło się jak zwykle.
– Wyjaśnij.
– Nie widzę powodu, dla którego miałabym dłużej z tobą być – powiedziała wprost, starając się mówić spokojnym głosem.
– Tak się składa, że bycie ze mną oznacza dla ciebie prowadzenie życia, o jakim marzy większość kobiet.
– W takim razie pozwól mi odejść i weź sobie jedną z nich – odparła, czując, jak płoną jej policzki. – Na pewno będzie ci z tym lepiej. Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ja nie jestem w tym małżeństwie szczęśliwa, Dio. Albo – zniżyła głos – wiesz o tym, tylko nic cię to nie obchodzi. – Założyła nogę na nogę, ale nie śmiała spojrzeć mu w oczy.
Dio wciąż miał nad nią władzę, wciąż potrafił sprawić, że pod wpływem jego spojrzenia serce zaczynało jej bić jak oszalałe, a żołądek kurczył się. To było idiotyczne, reagować tak na mężczyznę, który poślubił ją z wyrachowania. Który udawał, że jest nią zainteresowany, a ona uległa jego czarowi. Pragnęła go. Marzyła o nim podczas długich bezsennych nocy i fantazjowała o nim za dnia. Jednak do czasu, aż dowiedziała się prawdy.
– Usiłujesz mi powiedzieć, że chcesz rozwodu?
– Dziwisz się? – odpowiedziała pytaniem. – To jest farsa, a nie małżeństwo, Dio. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego się ze mną ożeniłeś. – Oczywiście nie była to prawda. Robert Bishop z radością jej to uzmysłowił. Dio chciał nie tylko jego firmy. Pragnął też awansu społecznego, choć nie miała pojęcia, dlaczego miało to dla niego znaczenie.
Nigdy z nim o tym nie rozmawiała. Było to dla niej upokarzające. Stanowiła coś w rodzaju premii, ponieważ świetnie się prezentowała i miała odpowiedni akcent.
– Mogłeś wykupić firmę mojego ojca, nie żeniąc się ze mną – ciągnęła, tym razem patrząc mu w oczy. – Wiem, że ojciec uważał nasze małżeństwo za coś w rodzaju gwarancji, że nie wyląduje w więzieniu, ale mogłeś przecież wybierać spośród setek kobiet, które zapewne chętnie zajęłyby moje miejsce.
– A jak byś się czuła, gdyby twój ukochany tata znalazł się w więzieniu?
– Nikt nie chciałby zobaczyć kogoś bliskiego w więzieniu.
Dio nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Czy ona naprawdę sądziła, że może z nim tak pogrywać? Zostać jego żoną tylko po to, aby w noc poślubną wystawić go do wiatru? A teraz po raz drugi go odtrącać?
Wstał, żeby dolać sobie whisky.
– Powiedz mi coś, Lucy. Co tak naprawdę myślałaś o, jakby to nazwać… kreatywności swojego ojca w korzystaniu z firmowego funduszu emerytalnego?
– Nigdy z nim na ten temat nie rozmawiałam.
To była prawda. Niewiele wiedziała na temat tego, czym zajmował się ojciec. Dopiero gdy usłyszała rozmowę Dio z jej ojcem, zaczęła się tym tematem żywo interesować.
Robert Bishop zawsze chciał mieć syna, ale los obdarzył go córką. Był szowinistą i w jego przekonaniu kobieta nie dorównywała mężczyźnie