W pogoni za Harrym Winstonem. Лорен Вайсбергер. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Лорен Вайсбергер
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7885-196-7
Скачать книгу
– Emmy zwróciła się do Adriany, która splotła dłonie i pochyliła się do przodu.

      – Dokładnie to chcę powiedzieć. – Skinęła głową. Emmy westchnęła i odchyliła się na oparcie.

      – Zgadzam się.

      W tym samym momencie i niemal takim samym pełnym niedowierzania tonem Leigh i Adriana zapytały:

      – Naprawdę?

      – Oczywiście. Miałam czas, żeby trochę się nad sobą zastanowić i doszłam do tego samego wniosku. Istnieje tylko jedna logiczna droga, którą mogę pójść: będę uprawiała seks z przypadkowymi facetami. Wszelkiego rodzaju, rozmiaru i koloru przypadkowymi facetami. I jeśli już o to chodzi, wszelkiego rodzaju seks. – Zrobiła pauzę i spojrzała na Adrianę. – Poziom rozwiązłości, który planuję, sprawi, że będziesz ze mnie dumna.

      Adriana odwzajemniła jej spojrzenie i zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrozumiała przyjaciółkę. Doszła do wniosku, że tak, ale musiał ujść jej uwagi sarkazm wypowiedzi – ta deklaracja była nie do pojęcia. Powiedziała więc to, co mówiła zawsze, kiedy nie wiedziała, co powiedzieć:

      – Cudownie, querida, po prostu cudownie. Genialny pomysł.

      Leigh użyła noża, by nałożyć nieco tuńczyka i plasterek ogórka na czubek widelca i elegancko przenieść go do ust. Ciche chrupnięcie, kilka ruchów szczęką i przełknęła.

      – Emmy, kochanie. Wiesz, my tylko żartowałyśmy. Uważam, że to świetnie, że nie spałaś z tabunem facetów. Kiedy ktoś pyta, z iloma facetami spałaś, nie musisz nawet dzielić przez trzy! Czy to nie miłe? Nie musieć kłamać?

      – Naprawdę nie żartuję – zapewniła Emmy. Spojrzeniem ściągnęła do stolika przechodzącego kelnera i gdy podszedł, zamówiła trzy kieliszki szampana. – To początek mojego nowego życia i możecie mi wierzyć, że za długo z tym czekałam. Pierwszą rzeczą, jaka zrobię w poniedziałek rano, będzie zadzwonienie do szefa Masseya i powiedzenie mu, że przyjmuję tę pracę. Zastanawiacie się, którą pracę? Tę, w której chcą mi zapłacić kupę pieniędzy i dołożyć ogromny budżet na wydatki, żebym mogła podróżować po całym świecie, zatrzymywać się w najładniejszych hotelach i jadać w najlepszych restauracjach, szukając inspiracji. Inspiracji! Do nowych pomysłów w menu. Słyszałyście kiedyś coś równie absurdalnego? I kto przez ostatnie dwa miesiące zachowywał się jak pieprzona idiotka, bo nie chciał opuszczać swojego biednego samotnego chłopaka? Niżej podpisana. Nie chciałam, żeby biedny Duncanek czuł się opuszczony i niekochany, kiedy lecę odrzutowcem w jakieś rozkoszne miejsce. Więc tym razem zadzwonię do szefa i tę pracę przyjmę. A potem zamierzam przelecieć każdego wolnego faceta o zachęcającym wyglądzie, jakiego spotkam. Pięknych seksownych obcokrajowców. I mam na myśli absolutnie wszystkich. Jak to brzmi, dziewczęta? Do przyjęcia? – Kelner wrócił z szampanem. – Więc proszę, wznieśmy toast.

      Adriana wydała dźwięk, który w przypadku kogoś mniej oszałamiającego można by nazwać prychnięciem, ale gdy wydobywał się z jej ust, brzmiał egzotycznie i kobieco. Obie dziewczyny spojrzały na nią i nagle jakoś tak oklapła. Przyjaciółka właśnie przedstawiła jej plan życiowej zmiany na wielką skalę, a ona tymczasem od lat bez wysiłku podążała taką samą ścieżką. Czy jej pozycja trendsetterki jest zagrożona, czy po prostu za dużo wypiła? W stwierdzeniu Emmy było coś niepokojącego. A jeśli istniało jakieś uczucie, które było Adrianie obce, to niepewność.

      Uniosła kieliszek i zmusiła się do uśmiechu.

      Emmy też się uśmiechnęła i powiedziała:

      – Jest tylko jeden warunek. Chcę mieć towarzystwo.

      – Towarzystwo? – zdziwiła się Leigh. Przygryzła dolną wargę. Wyglądała na zdenerwowaną. Adriana zaczęła się zastanawiać, czemu właściwie przyjaciółka stale sprawiała wrażenie nerwowej, skoro wszystko pięknie się układa.

      – Tak, towarzystwo. Zrobię z siebie kompletną dziwkę, jeżeli ty – Emmy wskazała Adrianę – zgodzisz się pozostać w bliskiej monogamicznej relacji. Z mężczyzną, którego oczywiście sama wybierzesz.

      Adriana nabrała powietrza. Wykonała jeden ze swoich ulubionych gestów, to znaczy z roztargnieniem dotknęła warg czubkiem palca, zastygając na chwilę, a potem przesunęła palec do miejsca tuż poniżej lewego ucha. Sprawiło to, że czterej mężczyźni przy stoliku obok zaczęli się w nią wpatrywać, a Nicholas nadszedł pospiesznie. Poczuła znajomy dreszczyk, jaki przebiegał ją zawsze, gdy wiedziała, że jest obserwowana.

      Dziewczęta zamówiły dania główne, jeszcze jedną rundkę drinków i, do podziału, talerz trufli i serów.

      – Więc? Co powiesz? – zapytała Emmy.

      – Czy moja matka cię do tego namówiła?

      – Oczywiście, kochanie. Właściwie to był pomysł twojej mamy, żebym zobowiązała się pójść do łóżka z każdym facetem, którego spotkam w czasie najbliższego roku. I tylko po to, żebyś ty zgodziła się spotykać wyłącznie z jednym. Spryciara z niej – stwierdziła Emmy.

      – Dajcie spokój, dziewczyny, bądźcie chociaż przez chwilę poważne – włączyła się Leigh. – Tak naprawdę żadna z was tego nie zrobi, więc możemy zmienić temat? Emmy, wyraziłaś się jasno. Jeżeli chcesz się pogrążyć w kolejnym związku na pięć lat, masz do tego święte prawo. A co do Adriany, to bardziej prawdopodobne, że zostaniesz kosmonautą, niż będziesz się spotykała wyłącznie z jednym facetem. Następne pytanie poproszę.

      – Przecież nie zachęcam jej, żeby zrobiła coś naprawdę drastycznego w rodzaju znalezienia sobie pracy…

      – Uśmiechnęła się szeroko Emmy.

      Adriana zmusiła się, żeby odpowiedzieć uśmiechem, nawet jeśli z trudem przychodziło jej śmiać się z samej siebie. Szczególnie kiedy żarty dotyczyły tego, że nie pracuje.

      W głowie zabrzmiało jej echo irytującego głosu matki.

      – O rany. Ostro zagrywamy, querida? Wiesz co? Przyjmuję wyzwanie.

      – Co takiego? – Emmy energicznie nawijała na palec kosmyk włosów.

      Kieliszek Leigh zatrzymał się w połowie drogi do ust.

      – Zrobicie to?

      – Powiedziałam, że tak. Kiedy zaczynamy?

      Emmy rozgryzła ze smakiem główkę szparaga, przełknęła.

      – Moim zdaniem potrzebujemy trochę czasu, żeby wypracować warunki. Zgadzacie się przedstawić plan w przyszły weekend?

      Adriana skinęła głową.

      – Załatwione. W ten sposób – machnęła kieliszkiem szampana w stronę Leigh – będziesz miała szansę wymyślić, jakie będzie twoje postanowienie.

      – Moje? – Świeżo wyskubane brwi Leigh spotkały się u nasady nosa. – Postanowienie? Dlaczego? Przecież to nawet nie Nowy Rok. To, że wy dwie zwariowałyście, nie znaczy, że ja też muszę.

      Emmy przewróciła oczami.

      – Leigh? Proszę! A co ona ma zmieniać? Idealna praca, idealny chłopak, idealne mieszkanie, idealna rodzina… – Głos Emmy stał się nosowy i śpiewny. – Marcia, Marcia, Marcia – zanuciła i lekceważąco uznała pełne niezadowolenia spojrzenie Leigh za przejściową niechęć.

      – No dobrze, niech i tak będzie – westchnęła Adriana, patrząc na Leigh. – Ale musisz coś wymyślić. Potrafisz to zrobić Leigh, prawda? Wymyślić choć