Ekspozycja. Remigiusz Mróz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Komisarz Forst
Жанр произведения: Триллеры
Год издания: 0
isbn: 978-83-8075-028-9
Скачать книгу
choć pojawiała się także później. Szczególnie na rubieżach cywilizowanego świata.

      Dwójka ludzi spojrzała po sobie. Olga miała nadzieję, że uda się z numizmatu wyciągnąć nieco więcej. Z drugiej strony, jeśli morderca sam zostawił ten obol w ustach zmarłego, nie powinna spodziewać się cudów. Ktoś, kto zdołał zainscenizować całe to przedstawienie na niemal dwóch tysiącach metrów, nie zostawiłby po sobie istotnego śladu.

      Szrebska przeniosła wzrok na profesora.

      – To wszystko? – zapytała.

      – A co więcej mogę powiedzieć bez monety?

      Zastanawiała się przez moment, po czym nagle wyciągnęła otwartą dłoń do Forsta. Ten spojrzał na nią skołowany i dopiero po chwili zrozumiał, o co chodzi. Wyciągnął komórkę z kieszeni i podał ją dziennikarce.

      – Niech pan spojrzy, może na tym telefonie będzie lepiej widać – powiedziała.

      Starzec powoli wyjął futerał z okularami i westchnął. Przez chwilę przyglądał się zdjęciu, a potem zsunął okulary na czubek nosa i spojrzał na rozmówców spode łba.

      – Przejście z didrachm na tetradrachmy nastąpiło na początku piątego wieku przed naszą erą – poinformował. – Sama tetradrachma wywodzi się oczywiście z Aten, ale swoje wersje miały także Sparta, Troja, Sycylia… generalnie rzecz ujmując, ateńskiej monety używano powszechnie w hellenistycznym świecie, nawet w miastach wrogich samym Atenom.

      – To fascynujące – wtrącił Wiktor. – Ale…

      – Niechże pan nie przerywa.

      – Chciałem tylko zaproponować, by podkręcił pan tempo.

      Naukowiec obrzucił komisarza pełnym dezaprobaty spojrzeniem.

      – Tradycyjna tetradrachma na awersie miała podobiznę Ateny, na rewersie zaś sowę. Ponieważ jednak jej cyrkulacja była tak powszechna, powstały różne odmiany. Waluta ta dotarła do Azji Mniejszej, Wielkiej Grecji i innych krain w basenie Morza Śródziemnego. Wraz z Aleksandrem Wielkim znalazła się na terenach dzisiejszych Indii i Iranu.

      – A skąd pochodzi nasza? – zapytała Olga, nadal opierając brodę na rękach. – Da się to ustalić? – dopytała, jakby chodziło co najmniej o odkrycie wzoru na wykrywacz ciemnej materii.

      – Odpowiedź można uzyskać bardzo łatwo.

      – Więc niech pan nas oświeci – wtrącił Forst.

      – Wystarczy przeczytać inskrypcję na rewersie.

      – Moja znajomość greki jest nieco przykurzona – odparł Wiktor.

      Starzec przewrócił oczyma.

      – Dla wolności Jerozolimy – powiedział. – Tak głosi napis.

      Zapadło milczenie. Szrebska zastanawiała się przez moment nad tym, jaki związek może mieć Jerozolima z ofiarą na Giewoncie. Nic nie przychodziło jej do głowy.

      – Ponadto na rewersie widnieje palma, co każe nam sądzić, że mamy do czynienia z numizmatem bitym około pierwszego wieku naszej ery. Wcześniej byłoby to niemożliwe z oczywistych względów, a później nie może być mowy o użyciu tetradrachmy, gdyż wyszła z obiegu.

      Forst i Szrebska znów wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami.

      – Co to może oznaczać? – zapytała Olga, bardziej siebie niż towarzyszy.

      – Nie mnie to oceniać – odparł profesor, po czym wziął torebkę z frytkami i się podniósł. Przez moment patrzył na rozmówców, jakby się nad czymś zastanawiał. – Mogę zapytać, o co chodzi w tej sprawie?

      – Nie – odparł Wiktor.

      – Mniemam, że ma to coś wspólnego z tym nieszczęśnikiem na Giewoncie?

      – Po czym pan wnosi?

      – Widziałem panią Szrebską w telewizji, u zbocza góry. A teraz jest tutaj, poszukując informacji o antycznej monecie. Nie trzeba wiele, by powiązać jedno z drugim.

      Olga uśmiechnęła się blado i skinęła głową. Nie zamierzała grać głupa, wiedząc, że tylko urazi tym uczonego.

      – Dziękujemy panu za pomoc – powiedział Forst.

      Starzec przez chwilę trwał w bezruchu, po czym skinął głową i ruszył do wyjścia. Wiktor i Szrebska siedzieli w milczeniu, obserwując, jak kolejne osoby odchodziły od kontuaru z bombami kalorycznymi na tackach.

      – Co teraz? – zapytała Olga.

      Forst podniósł się z miejsca.

      – Przeszukamy archiwa NSI – powiedział.

      – Co takiego?

      – Pojedziemy do tutejszej siedziby twojej stacji telewizyjnej, a następnie zagłębimy się w archiwach.

      – I do czego ma nam się to przydać?

      – Do znalezienia sprawcy.

      – Chowa się w archiwum NSI?

      – Niezupełnie.

      – Więc po co ta wycieczka?

      – Wychodzę z założenia, że skoro sukinsyn tak sobie z nami pogrywa, być może ma już doświadczenie.

      – Myślisz, że zabijał wcześniej?

      Forst wzruszył ramionami i spojrzał w kierunku wyjścia. Gdy Olga nie poruszyła się ani o centymetr, spiorunował ją wzrokiem.

      – Jeśli chcesz coś jeszcze przekąsić, weź na wynos – burknął.

      – Nie.

      – Więc czemu siedzisz jak kołek?

      – Bo zamiast jeździć do archiwum NSI, mogę poszperać w Internecie – odparła, wyciągając z torby macbooka. Postawiła go na stole i otworzyła. – I gdybyś był tak uprzejmy, przynieś mi mcwrapa.

      Otaksował ją i uniósł brwi.

      – Coś nie tak? – zapytała.

      – Twoja figura jakoś nie pasuje do fast foodów.

      – Pozwalam sobie na rozpustę, ilekroć badam sprawę trupa powieszonego na krzyżu.

      Po chwili postawił przed nią placek z kurczakiem, a sobie wziął pepsi. Pociągnął łyk, stając obok niej.

      – Masz coś? – zapytał.

      – A jak myślisz? – odparła, nie odrywając wzroku od monitora. – Z pewnością kojarzylibyśmy inne morderstwo, gdyby ktoś umieścił obol w ustach ofiary. Tymczasem nic takiego nie pamiętam, a ty?

      Pokręcił głową.

      – Jeśli coś takiego naprawdę miało miejsce, to Wikipedia i Google również cierpią na amnezję.

      – Sprawdzaj dalej – powiedział, siadając po drugiej stronie stolika.

      – Taki mam zamiar.

      Wróciła wzrokiem do ekranu macbooka. Przez moment się zastanawiała, a potem zalogowała się do bazy danych NSI. Być może nie było sensu przekopywać się przez archiwa, ale jeśli podobne morderstwo miało kiedykolwiek miejsce, powinien być po nim ślad w zdigitalizowanych zasobach.

      Niczego jednak nie znalazła. Żadnych monet, żadnego nawiązania do Jerozolimy.

      Kiedy Forst skończył paczkę gum, oboje uznali, że wrócili do punktu wyjścia.

      8

      Starzec siedział zgarbiony przed komputerem. Na Onecie przeczytał o nietypowym posunięciu, na które zdecydowała się dziennikarka