– Szrebska – odezwał się. – Jak tylko wyjdziemy, wyceluj mu w głowę.
– W porządku – powiedziała cicho, beznamiętnym głosem.
Spojrzał na pistolet służbowy dowódcy, który nieporadnie trzymała.
– Gdyby któryś ze snajperów mnie ściągnął, ty przestrzelisz czerep Osicy – powiedział bardziej do zebranych policjantów, niż do niej.
– Rozumiem.
Forst popatrzył na wprost.
– A teraz cofać się! Już! – krzyknął.
Kaśkiewicz szybko spełniła żądanie, a stłoczeni w sieni funkcjonariusze poszli w jej ślady.
– I opuścić broń! – dodał Wiktor, przyciskając lufę mocniej do skroni Edmunda.
Szczerze mu współczuł, ale od początku wiedział, że to wszystko nie mogło skończyć się inaczej.
Funkcjonariusze opuścili budynek, a zaraz za nimi wyszedł Edmund i dwoje uzbrojonych ludzi. Wiktor potoczył wzrokiem wokół, szukając snajperów. Tym razem nie dostrzegł żadnego steyra, choć z pewnością wszystkie były wycelowane w jego głowę.
– Jakie mają rozkazy? – zapytał, obracając głowę do Kaśkiewicz.
– Słucham?
– Snajperzy. Kto ma im dać sygnał do strzału?
– Komisarz, który teraz dowodzi.
– Doświadczony człowiek?
Policjantka się nie odezwała, co Forst wziął za odpowiedź twierdzącą. Wiedział, że żaden wprawiony funkcjonariusz nie wyda rozkazu, by strzelać, póki napastnik trzymał zakładnika na muszce. A bez tego strzelcy nawet się nie poruszą.
Ruszyli w stronę kilku policyjnych samochodów zaparkowanych pod domem. Podeszli do pierwszego z nich, a potem Wiktor zerknął do środka i upewnił się, że alfa ma kluczyki w stacyjce. Mogli wziąć którekolwiek z tych aut – wszystkie miały wmontowane urządzenia namierzające.
Nie miało to żadnego znaczenia. Potrzebowali środka transportu tylko na kilkanaście najbliższych minut.
– Usiądź za kierownicą – polecił Oldze.
Gdy zajęła miejsce za kółkiem, otworzył drzwi i wprowadził Osicę na siedzenie pasażera, a sam zajął miejsce z tyłu. Spuścił go z muszki tylko na sekundę, ale dopóki na miejscu nie było GROM-owców, nikt nie mógł z tego skorzystać.
– Jeśli zobaczę cokolwiek podejrzanego w lusterku, inspektor tego nie przeżyje – powiedział do Kaśkiewicz.
Nikt mu nie odpowiedział. Zamknęli drzwi samochodu i Olga odpaliła silnik. Ruszyła powoli w kierunku drogi dojazdowej do posesji, a potem wyjechała na drogę gminną. Daleko było Wiktorowi do poczucia ulgi, ale cieszyło go, że wszystko do tej pory szło po jego myśli. Balansowali na granicy życia i śmierci, niemniej ryzyko się opłaciło.
– Oszalałeś, Forst? – zapytała nagle Szrebska. – Będziesz teraz strzelał do ludzi?
To już nie był teatr. Teraz dziennikarka naprawdę sprawiała wrażenie, jakby sądziła, że Wiktor spalił za sobą o jeden most za dużo. I najgorsze było to, że mogła mieć rację.
– Nie mam innego wyboru.
Edmund zaklął pod nosem, poprawiając nerwowo pas. Forst był pełen uznania, że dowódca w takiej sytuacji zadbał o to, by go zapiąć. Cały Osica.
– Jesteś chory psychicznie – dodał podinspektor.
– Nie mówiłby pan tak, gdyby przez chwilę się pan nad wszystkim zastanowił.
– Niby nad czym?
– Nad tym, że odsunięto mnie od śledztwa, a potem sprowokowano na parkingu.
– I? Jedno ani drugie jakoś…
– Ktoś to wszystko zaaranżował.
Osica zaśmiał się nerwowo, spoglądając w bok.
– Co ty sobie wyobrażasz, Forst? – zapytał. – Że jakaś grupa wewnątrz policji się na ciebie uwzięła?
Wiktor wyciągnął zamkniętą paczkę papierosów.
– Nie jesteś na tyle istotny – dodał Edmund. – Nikt nie zadałby sobie trudu dla kogoś takiego, jak ty. Owszem, działasz na nerwy wszystkim w jednostce, traktujesz ludzi z góry i wydaje ci się, że pozjadałeś wszystkie rozumy, ale nikt nie uważa cię za osobę na tyle ważną, by się na ciebie uwziąć! Jesteś śmieciem, Forst, zwykłym śmieciem!
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.