Eugenika i inne zło. Gilbert Keith Chesterton. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Gilbert Keith Chesterton
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Эссе
Год издания: 0
isbn: 978-83-257-0585-5
Скачать книгу
się żyć nieskończoną ilość razy z rzędu, bo to cień ludzkiej czy też Boskiej nadziei. Ale nawet teozof nie oczekuje, że będzie wieloma ludźmi naraz. Oni jednak z całą pewnością chcą wziąć odpowiedzialność za cały ten ruch, kiedy zacznie już żyć swoim życiem. Każdy z nich obiecuje być tysiącem policjantów. Gdy spytać ich, jak to lub tamto będzie funkcjonować, odpowiadają: „Z pewnością domagałbym się tego” albo: „Nigdy nie posunąłbym się tak daleko”; jak gdyby można było wrócić na ziemię i sprawić to, co do tej pory nie udało się do końca żadnemu duchowi – zmusić ludzi do porzucenia swoich grzechów. Wystarczy o nich powiedzieć, że nie rozumieją ani natury prawa, ani natury psa. Wypuszczone na wolność prawo zachowa się tak jak pies. Posłucha własnej natury, a nie prawodawcy. Wykona to, co w nie wpisano, tak jak pies, który wykona to, czego go nauczono. Nie wykona jednak nic z tego, co zapomniano w nie wpisać.

      Być może najsłabsze ze wszystkich są bezradne osoby, które nazwałem przedsiębiorczymi. Najdorodniejszym okazem był pewien parlamentarzysta, który bronił tej samej ustawy jako „uczciwej próby” radzenia sobie z wielkim złem; jak gdyby ktoś miał prawo do stosowania przymusu wobec współobywateli i zniewalania ich w ramach pewnego rodzaju chemicznego eksperymentu, tkwiąc we wzniosłej niewiedzy co do skutków. Tym jednak bezmyślnym poglądem, że można rozmyślnie ustanowić inkwizycję bądź terror, a potem żywić nikłą nadzieję, że wszystko będzie dobrze, zajmę się bardziej szczegółowo w kolejnym rozdziale. Na razie wystarczy powiedzieć, że najlepsze, co ów przedsiębiorczy człowiek może zrobić, to uczciwie spróbować dowiedzieć się co robi, a dopóki się nie dowie, nic nie robić. W końcu jest też klasa adwersarzy tak beznadziejnych i jałowych, że naprawdę nie umiałem znaleźć dla nich nazwy. Jednak za każdym razem, gdy ktoś próbuje podać racjonalne argumenty za lub przeciw czemuś istniejącemu i rozpoznawalnemu, jak na przykład eugenicznemu prawodawstwu, zawsze znajdą się ludzie, którzy zaczynają bredzić o socjalizmie i indywidualizmie; mówią: „Ty sprzeciwiasz się wszelkiej ingerencji państwa, ja natomiast jestem za ingerencją państwa. Ty jesteś indywidualistą, ja – przeciwnie, etc.”. Na co zrozpaczony i pozbawiony cierpliwości mogę jedynie odpowiedzieć, że nie jestem indywidualistą, ale biednym, upadłym choć ochrzczonym dziennikarzem i próbuję napisać książkę o eugenikach, których kilku już spotkałem; nigdy zaś nie spotkałem indywidualisty i wcale nie jestem pewien, czy bym go rozpoznał. Mówiąc krótko, nie zaprzeczam, lecz zdecydowanie przyznaję, że państwo ma prawo interweniować, by zaradzić wielkiemu złu. Twierdzę jednak, że interweniując w tym przypadku, samo wyrządziłoby wielkie zło. Nie mam też zamiaru dać się odwieść od bezpośredniej dyskusji na temat tej kwestii niekończącymi się dywagacjami o socjalizmie i indywidualizmie albo względnych korzyściach ze skręcania zawsze w prawo lub w lewo.

      4 Używane w oryginale słowo „feeble-minded” ma szersze znaczenie niż polskie „upośledzony umysłowo”.