Przedmowa
Kiedy jeden z genetyków podczas wykładu ze studentami medycyny twierdził z rozbrajającą szczerością, że „niektórzy przyrównują nas do hitlerowców, ale my i tak wiemy, co robimy”, a asystentka prowadząca ćwiczenia z embriologii dla studentów II roku, pokazując dziecko zatopione w formalinie instruowała, że „płód z takimi wadami nadaje się tylko do aborcji” przechodził przeze mnie dreszcz odczucia, że elementarny zakaz „Nie zabijaj” charakteryzujący cywilizacje niebarbarzyńskie, jest łamany w wyrafinowanej syntezie czyjegoś poczucia złowieszczej misji i praktycznego eliminowania chorych „osobników” w indywidualnym akcie zbrodni. Idea usuwania upośledzonych ze społeczeństwa w imię poprawy jego „jakości”, materialnego dobrobytu, lub pod pretekstem fałszywie „humanitarnym” – zniwelowania cierpienia tego, kto się jeszcze nie narodził… a może stanowić ciężar dla innych, rozszerza swoje zgubne perspektywy w miarę rozwoju techniki i upadku moralności. Działania podyktowane egoizmem społeczeństw zatopionych w poszukiwaniu przyjemności niezakłóconej cierpieniem drugiego, ograniczają się jednak dwoma biegunami tej samej kultury śmierci (por. encyklika Evangelium vitae o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, bł. Jan Paweł II, 1995). Czyha ona na życie ludzkie, od momentu poczęcia aż do śmierci i nie bez powodu współczesną eugenikę (poza jej równoległym torem – sterylizacją dorosłych), określić można prenatalną eutanazją. Bez niej nie obejdzie się koncepcja tworzenia nadludzi na zamówienie oraz ucieczka przed potencjalnym cierpieniem lub niedoskonałościami drugiego, przez fizyczną eliminację.
Bystrym okiem
Eugenika i inne zło G. K. Chestertona nie należy do wyjątków spośród jego innych dzieł, których wspólną cechą pozostaje niezwykła aktualność podejmowanych zagadnień. Problematyka moralna poruszana przez autora, przy dogłębności analizy na polu logiki i wiecznie żywych idei Ewangelii, w konfrontacji z rozpoznaniem ludzkiej natury zaskakuje konsekwencją oraz wrażeniem, że wszystko to znamy zarówno z osobistych sytuacji, jak i z życia społeczno-politycznego. Chesterton operując paradoksem rozkłada na czynniki pierwsze każdą sprzeczność z zasadami wynikającymi z prawdziwego porządku rzeczy, często tak zakorzenioną w stereotypowym, powszechnym „myśleniu”, że możliwą do przełamania tylko na drodze konwersji, którą autor sam przebył z pomocą łaski Bożej. Pokorne otwarcie na prawdę o rzeczywistości stawia autora w szeregu najsprawniejszych detektywów, precyzyjnie tropiących niekonsekwencje ludzkiego myślenia i postępowania, zwłaszcza te, które stanowią występek przeciwko niezmiennemu prawu naturalnemu z odwiecznego ustanowienia Bożego. Zupełny brak tej logiki ma miejsce w „kulturze” liberalnego relatywizmu pełnego hipokryzji, która dla pozoru swej wspaniałomyślności wprowadza ułatwienia i podjazdy dla wózków niepełnosprawnych, jednocześnie bezlitośnie zezwalając na „aborcję” eugeniczną… ułomnych, którym nie pozwala się nawet urodzić.
Eugenika i dzisiejsze niewolnictwo
Czym jest eugenika? W krótkich słowach dosadnie definiuje ją autor. „Od strony praktycznej, najkrótszą ogólną definicją eugeniki będzie to, że polega ona na kontrolowaniu pewnych rodzin przynajmniej w takim stopniu, jak gdyby były rodzinami pogańskich niewolników”. Czym kierują się eugenicy? Autor dzieli ich na kilka grup w zależności od poziomu świadomości i motywów. Niewątpliwie, jak zaznacza Chesterton „(…) wielu adeptów eugeniki ma zupełnie niewinne i humanitarne intencje i (…) byliby szczerze zaskoczeni moim punktem widzenia. Ale jest tak jedynie dlatego, że zło zawsze zwycięża za sprawą skończonych naiwniaków i we wszystkich wiekach spotyka się tragiczny w skutkach sojusz potwornej naiwności i potwornego grzechu” (Eugenika i inne zło). Również w Polsce ma dziś miejsce sojusz wielkiej naiwności z niewypowiedzianym wyrachowaniem. Jesteśmy tego naocznymi świadkami, śledząc argumenty lub ich brak zakryty sloganami, odwołującymi się do konstrukcji ukutych nie siłą prawdy, ale częstością powielania. Ma to miejsce podczas toczonych batalii ustawodawczych o zapewnienie elementarnego prawa do życia lub do jego bezlitosnej likwidacji z przyczyn eugenicznych. Niejednokrotnie prawo do życia uzależnia się od ekonomii i potencjalnej produktywności, której ocenę uzurpują sobie ludzie o mentalności panów nad innymi. To spostrzeżenie nie ujdzie uwadze Chestertona – pozostaje aktualne w kontekście jego czasów, jak również obecnych, obfitujących w międzynarodowych „filantropów”, którzy w zamian „za pomoc” nękają narody, narzucając im „prawa reprodukcyjne”. W jego czasach „Pracodawca mógł zmienić małżeństwo w taki sposób, by rodziła się jak największa ilość tego rodzaju dzieci, który mu odpowiadał i jak najmniejsza ilość tego rodzaju, który mu nie odpowiadał. Mógł tak pokierować płciowością, by nie rodzili się włóczędzy. Mógł wykorzystać za darmo do napędzania swoich maszyn nieprzerwany strumień młodej ludzkiej krwi, tak jak wcześniej wykorzystał do tego wszystkie kanały ściekowe świata” (Eugenika i inne zło). Dziś projektowanie pożądanych „zasobów ludzkich” odbywa się na poziomie globalnych instytucji.
Głosy sumienia
Czy rozwój inżynierii genetycznej, w tym współczesnej genetyki, genomiki czy epigenetyki, musi zmierzać w kierunku działań eugenicznych? Czy przy braku możliwości leczenia alternatywą ma być zabicie? Niestety, w wielu przypadkach za sprawą poradni genetycznych zaawansowana diagnostyka wad wrodzonych skazuje poczętego człowieka na wyrok śmierci z pogwałceniem jego prawa do życia. Nie brak jednak matek, które chcą urodzić dziecko, nie poddając się presji „porad” okupionych grzechem śmiertelnym, ekskomuniką i wyrzutami sumienia na całe życie. Choć wśród genetyków znanych jest wielu „postępowych”, światło nadziei rzuca postać prof. Jerome’a Lejeune’a, odkrywcy trisomii 21 odpowiedzialnej za zespół Downa. Praktyczne wykluczenie go ze środowiska naukowego, które spotkało tego naukowca, a przede wszystkim człowieka, było karą za sprzeciw wobec zabijania poczętych ludzi, w tym „aborcję” eugeniczną. Zapewne stanie się on jeszcze wyrzutem sumienia dla wielu, dając świadectwo prawdy pogubionym sumieniom ludzi, uwikłanych w eksperymenty w coraz bardziej wyrafinowany sposób wyszydzające prawo Boże.
In vitro – sedno obecnej eugeniki
Rzeczywiście, punkt uchwytu eugeniki (poza równie haniebnymi praktykami sterylizacji), wraz z rozwojem biologii molekularnej przesuwa się w stronę coraz wcześniejszych etapów życia. Większy poziom abstrakcji z tym związany ma perfidnie ukryć oblicze zbrodni. Od zabijania ułomnych noworodków, uśmiercania poczętego a nieurodzonego jeszcze dziecka – „aborcji” po eugenicznej diagnostyce prenatalnej, dziś eugenika posługuje się narzędziami diagnostyki przedimplantacyjnej, jako ściśle związanej z „dobrodziejstwem” jakie oferuje się obecnie „ludzkości”. Zapłodnienie in vitro przeniesione z hodowli zwierząt staje się kluczowym zagadnieniem bioetycznym, ściśle powiązanym ze współczesną eugeniką i cieniem proroczych wizji o totalitaryzmie, bezwzględnie ingerującym w prokreację swoich niewolników. Przy procedurze in vitro embriolog-technik wchodzący w kompetencje Boga, ruchem palca stosuje prawo łaski albo skazuje na unicestwienie lub zamrożenie w oczekiwaniu na najbardziej prawdopodobny wyrok. Raczej nikt z parających się tym embriologów w „klinikach” in vitro nie odrzuci pokusy, by implantować „gorszy” embrion niż wyselekcjonowany zarodek uznany według bezprawnie uzurpowanych kryteriów, ograniczonych możliwościami nauki, za „lepiej rokujący” lub posiadający zamówione (zakupione) cechy. Czy może być większy wyraz pychy wobec Boga? „Diagnoza przedimplantacyjna – zawsze wiążąca się ze sztucznym zapłodnieniem, już samym w sobie w istocie niegodziwym – ma na celu faktycznie jakościową selekcję embrionów wraz z ich niszczeniem, która jawi się jako wczesne działanie aborcyjne. Tak więc diagnoza przedimplantacyjna jest wyrazem tej mentalności eugenicznej, która dopuszcza selektywne przerywanie ciąży, aby zapobiegać narodzinom dzieci dotkniętych przez różnego rodzaju anomalie. Tego rodzaju mentalność jest haniebna i w najwyższym stopniu naganna, ponieważ rości sobie prawo do mierzenia wartości ludzkiego życia wyłącznie według kryteriów «normalności» i zdrowia fizycznego, otwierając tym samym drogę do uprawomocnienia także dzieciobójstwa i eutanazji” (instrukcja Dignitas personae, dotycząca niektórych problemów bioetycznych, Kongregacja Nauki Wiary, 2008). Co więcej, to właśnie zapłodnienie pozaustrojowe in vitro napędza drugą spiralę eugeniczną. Technika ta wiąże