Afekt. Remigiusz Mróz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Классические детективы
Год издания: 0
isbn: 9788366736245
Скачать книгу
na drugiej z kartek. Znajdziecie tam podpisane oświadczenie o tym, że przyjaciółka nie opuszczała Kingi ani na chwilę i może ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że oprócz wspólnego zdjęcia Kinga nie miała żadnego kontaktu z Patrykiem Hauerem.

      Kiedy wypowiedziała imię i nazwisko męża, jej głos lekko się załamał. Prawie niezauważalnie, ale jednak.

      Joanna szybko upewniła się, że przyjaciółka Kingi rzeczywiście złożyła takie zeznanie.

      – Jak widzicie, rzekoma ofiara wycofała zeznania, a świadek oczyścił podejrzanego – podjęła Milena. – W sądzie chyba nie byłoby mowy o skazaniu, prawda?

      Kordian odchrząknął cicho.

      – Prawda – przyznał.

      – Ale w mediach to nie będzie miało znaczenia. Jeśli wyciągniecie to na światło dzienne, a przypuszczam, że Halski zatrudnił was właśnie po to, żebyście znaleźli prawną furtkę, uderzycie nie tylko we mnie, ale i w to, jak mój mąż będzie pamiętany.

      Chyłka milczała, zastanawiając się, o co tak naprawdę w tej sprawie chodzi. Prezydent nie miała pojęcia, że to nie Halski jest kolejnym oskarżonym. I że za zarzutami stoi inna dziewczyna.

      – Wiecie oczywiście, że Kinga nie żyje – dodała Milena. – Nie może więc zabrać głosu i powiedzieć, że lata temu to zmyśliła. Szkody będą nieodwracalne.

      Joanna w końcu sięgnęła po zdjęcie, które zrobiono na imprezie nad jeziorem Bełdany. Spojrzała na Hauera obejmującego Kingę, a potem przeniosła wzrok na dziewczynę stojącą po drugiej stronie. Zamarła.

      – Zordon… – rzuciła cicho.

      Oryński dopiero teraz zerknął na zdjęcie i podobnie jak ona, zupełnie znieruchomiał. Hauer drugą ręką obejmował Asię Piechodzką.

      Dziewczyny miały mocny makijaż i wydekoltowane, obcisłe sukienki. Może i nie wyglądały na piętnaście lat, ale na pełnoletnie również nie.

      Hauer trzymał ręce na wysokości ich pleców. Wyglądało to jak typowe, robione na szybko zdjęcie polityka z dwójką wyborczyń.

      – Coś nie tak? – odezwała się prezydent.

      Serce biło Chyłce coraz szybciej. Najwyraźniej Asianna czerpała wiedzę nie z drugiej, ale z pierwszej ręki.

      – Nie, nic – odparł Kordian.

      – A jednak wyglądacie, jakbyście właśnie weszli na ruchome piaski.

      – Bo może tak jest – przyznał Oryński. – Ale to w najmniejszym stopniu nie dotyczy ani pani, ani premiera Hauera.

      Milena ściągnęła brwi i przez chwilę nie odrywała wzroku od Kordiana.

      – Wiadomo, kto jeszcze był w tej willi tamtej nocy? – odezwał się niepewnie.

      – Nie.

      Joanna nawet nie liczyła na bardziej rozwiniętą odpowiedź. Prezydent spotkała się z nimi, by realizować swoje cele, a nie pomagać im w osiąganiu własnych.

      – Pani mąż nie wspominał o żadnym znajomym, którego tam spotkał? – zapytał Oryński.

      – Nie.

      Znów nic więcej.

      – Pani prezydent, to ważne nie tylko dla nas, ale także…

      – Patryk zjawił się tam przejazdem, wracał ze spotkania wyborczego w Giżycku. Wiedział tyle, że będzie tam trochę wpływowych ludzi, więc zrobił parę zdjęć i porozmawiał z kilkoma osobami. Nigdy nie mówił mi, kim były.

      – A kto organizował tę imprezę?

      – Przemysław Szajner.

      Kordian wyciągnął telefon i szybko zapisał imię i nazwisko.

      – Rozumiem, że o nim nie słyszałeś.

      – Nie.

      – To znany biznesmen, właściciel większościowych udziałów w spółce farmaceutycznej produkującej generyki. Poza dziesiątką najbogatszych Polaków, ale z pewnością mieści się w dwudziestce.

      Chyłka przestała słuchać wymiany zdań i przysunęła drugą z kartek. Zeznanie Aśkanny Piechodzkiej było zbliżone do tego, które przedstawiła Kinga. Główna różnica polegała na tym, że ta druga wyrażała żal i skruchę. Wprost przepraszała Hauera za to, że go oskarżyła.

      Nie to jednak interesowało Joannę najbardziej.

      – To wszystkie dokumenty, które dotyczą tej sprawy? – rzuciła nagle.

      Prezydent popatrzyła na nią podejrzliwie.

      – Czyli nie – odparła Chyłka i zacisnęła usta. – Kurwa mać…

      Kordian kaszlnął nerwowo i posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.

      – Kurwa jebana mać.

      – Chyłka…

      – Nie krępujcie się – odparła Milena. – W zaciszu politycznych gabinetów z pewnością lata więcej mięsa niż w kancelariach prawnych.

      Joanna podniosła się i przeszła w kierunku drugiego z baldachimów. Okrążyła niewielką fontannę, po czym stanęła prosto przed Mileną. Kątem oka widziała, że jeden z funkcjonariuszy SOP powiedział coś do mikrofonu w klapie marynarki.

      – Muszę wiedzieć o pozostałych dokumentach w tej sprawie – oznajmiła. – A konkretnie interesuje mnie to, czy Piechodzka też podpisała lojalkę.

      Prezydent przyglądała jej się w milczeniu, zapewne starając się przesądzić, czy może sobie zaszkodzić, udzielając odpowiedzi.

      – Tak – powiedziała w końcu. – Zobowiązała się do milczenia, tak samo jak Kinga.

      – Ja jebię… – syknęła Joanna, a potem popatrzyła na Oryńskiego. – Żelazny nas wyrolował, Zordon.

      – Co?

      – Zrobiliśmy dokładnie to, czego chciał od samego początku.

      – Ale…

      – Aśkanna od razu wiedziała, że nie dostanie tej kasy. Nigdy nie zamierzała jej wyciągać – powiedziała Chyłka. – Chciała tylko, żeby ta sprawa wyszła na światło dzienne. A my…

      – O kurwa.

      – No właśnie – potwierdziła. – Zrobiliśmy to za nią, składając wniosek o zabezpieczenie roszczenia.

      Chyłka znów zaklęła pod nosem. Dała się zmanipulować Żelaznemu, pozwoliła, by ją rozegrał.

      Piechodzka nie mogła przedstawić tej sprawy w sądzie, więc znalazła sposób, by na wokandę wprowadził ją ktoś inny. I tak właśnie się stało.

      A to wszystko oznaczało, że chodziło o coś innego niż pieniądze.

      8

      Al. Ujazdowskie, Śródmieście

      Wychodząc z Pałacu Belwederskiego, Kordian nie mógł oprzeć się wrażeniu, że usłyszeli od Mileny Hauer znacznie więcej gróźb, niż w istocie wypowiedziała. W tej chwili jednak to, jak daleko była gotowa się posunąć, by zapobiec oczernianiu jej męża, było sprawą drugorzędną.

      Liczyło się to, by zatrzymać machinę, którą dwójka prawników puściła dzisiaj w ruch.

      Oryński usiłował dodzwonić się do Igi Zawady, podczas gdy Chyłka natychmiast spróbowała skontaktować się z Mirkiem Halskim. Jej się udało, jemu nie.

      Aplikantka Joanny nie odbierała i cały czas włączała się poczta