Pisma wybrane. Wiek XX. Jerzy Łojek. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jerzy Łojek
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788324225439
Скачать книгу
11 listopada 1981.

      p.s. Z przedstawioną powyżej przedmową poszerzony tekst niniejszej pracy został złożony na ręce przedstawicieli Wydawnictwa „Głos” w połowie listopada 1981. Poprawiony tekst przekazano do przepisania na maszynie, co niestety zajęło zbyt wiele czasu. Zamach stanu w PRL dnia 13 grudnia 1981 nastąpił w chwili, gdy przepisywanie nie było jeszcze ukończone. Po wielu tygodniach do rąk autora wrócił rękopis tylko części narracyjnej. W ręce SB wpadły części zawierające cały aparat naukowy i materiały dokumentalne.

      W tej sytuacji wiosną 1982 roku przystąpiłem do odtworzenia zaginionej części monografii, korzystając z ocalałych na szczęście notat i wypisów źródłowych. Kończę tę powtórną pracę w chwili, gdy nie wiem, kiedy książka ta uzyska szansę ukazania się drukiem. Mam nadzieję, że prędzej czy później jednak to nastąpi.

L.J.Warszawa, 3 maja 1982.

      Zamiast wstępu

      Dzień 17 września 1939 stał się w historii Polski tragicznym symbolem; dla całej polskiej świadomości narodowej i stosunków między Polską a Rosją jest obciążeniem tym większym, im dłużej w historiografii polskiej musi panować milczenie na temat genezy i przebiegu agresji radzieckiej przeciwko Polsce w 1939 roku, z im większym uporem historiografia polska i radziecka przemilcza lub nawet fałszuje przebieg ówczesnych wydarzeń, a zwłaszcza najważniejsze ich aspekty. W miarę upływu lat agresja niemiecka 1 września i agresja radziecka 17 września stają się coraz bardziej faktami historycznymi o znaczeniu nierównym, gdyż w polskiej świadomości narodowej coraz większym problemem nie jest już wyjaśniona niemal całkowicie i szczegółowo zbadana agresja niemiecka, lecz właśnie tajona, przemilczana i usilnie usuwana ze świadomości narodu agresja radziecka.

      Wszelako nie stan badań nad obu agresjami wzmaga znaczenie tej, o której mówić i pisać w Polsce dotąd nie wolno, na Zachodzie natomiast w epoce détente niejako „nie wypada”. Znaczenie historyczne 17 września staje się tym większe, im bardziej badania historyczne nad genezą Drugiej Wojny Światowej przekonują nas, iż bez poprzedzającego jawną agresję ZSRR przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej tajnego układu o podziale ziem Polski między Rzeszę Niemiecką i ZSRR – 23 sierpnia 1939 – Druga Wojna Światowa w ogóle by nie wybuchła, przynajmniej w roku 1939. Układ dnia 23 sierpnia wynikał z logiki ówczesnej sytuacji międzynarodowej, z fundamentalnej wspólnoty celów politycznych dwóch mocarstw totalitarnych: Rzeszy Niemieckiej i Związku Radzieckiego. Pokój w Europie i bezpieczeństwo Polski gwarantował „ład wersalski” 1919 roku, system poszanowania prawa małych narodów do samostanowienia i egzystencji państwowej w pełni niepodległej, przeciwko któremu walczył w latach 1942–1945 z maniackim doprawdy uporem Franklin Delano Roosevelt. Naruszył „ład wersalski”, choć nie zburzył go do szczętu, układ w Monachium w 1938 roku. Wydało się wówczas znacznej części europejskiej i nawet światowej opinii publicznej, iż ZSRR zainteresowany jest w powstrzymaniu ekspansji Adolfa Hitlera. Większość polityków Europy i Ameryki (większość, lecz nie wszyscy) usiłowała dopatrzyć się w ZSRR przyszłego sojusznika, zdolnego przyczynić się do okiełznania agresji niemieckiej. Brano serio propagandowe wystąpienia z jednej strony Hitlera, z drugiej przywódców radzieckich i rzeczników Kominternu, traktowano jako wyraz zasadniczej sprzeczności polityczno-ideowej między obu mocarstwami totalitarnymi rozmaite wzajemne inwektywy propagandowe przedstawicieli ich rządów. W 1939 roku na Zachodzie próbowano naiwnie znaleźć w ZSRR sojusznika przeciwko Rzeszy. Nikt prawie nie zastanawiał się nad sprawą najważniejszą: w imię czego Związek Radziecki – gdyby był nawet ówcześnie zdolny do udziału w wojnie przeciwko Rzeszy – miałby się angażować po stronie demokracji zachodnich i Polski, dla ocalenia systemów tzw. kapitalistycznych przed Rzeszą Niemiecką Adolfa Hitlera?

      ZSRR był równie jak Rzesza zainteresowany oczywiście w całkowitym zburzeniu „ładu wersalskiego”. W roku 1939 nastręczyła się Józefowi Stalinowi okazja wyjątkowa: mógł dokonać tego siłami Adolfa Hitlera, pozostać na uboczu i realizować swój zasadniczy plan polityczny – aneksji Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, połowy Polski i znacznej części Rumunii. Było to już wtedy tak oczywiste, że historyka zdumiewać musi fakt, iż znaczna część polityków europejskich – i ogromna większość polskich – nie dostrzegała nieuchronności sojuszu niemiecko-radzieckiego, jeżeli Polska miała nadal przeciwstawiać się hitlerowskiemu programowi ekspansji przeciwko Zachodowi i Wschodowi. Tylko desperackie „życzenie pobożne” (wishful thinking) w sytuacji śmiertelnego zagrożenia pokoju w Europie może być psychologicznym wytłumaczeniem tego stanu rzeczy.

      Prowadzona przez Józefa Becka polska polityka zagraniczna byłaby zapewne – w sytuacji Polski lat trzydziestych – optymalna i logiczna, pod jednym wszelako warunkiem: że do antypolskiego porozumienia ZSRR z Rzeszą Niemiecką nigdy by nie doszło. Skoro jednak przy tej polityce prędzej czy później dojść musiało…

      Józef Beck nie wierzył w możliwość daleko idącego zbliżenia Józefa Stalina z Adolfem Hitlerem. Jeden z najbliższych jego współpracowników tak pisze: „Myślał, że spór niemiecko-sowiecki będzie trwał wiecznie z powodu diatryb Hitlera przeciw komunizmowi i Sowietom”. Nie pamiętał o licznych przykładach „odwracania przymierzy” w historii Europy, zapominał, że spory ideowe nigdy nie przeszkadzały w sojuszach mocarstw połączonych geopolityczną wspólnotą interesów; nie dostrzegał w końcu, że z punktu widzenia ideologii i praktyki politycznej Niemcy hitlerowskie i stalinowski Związek Radziecki więcej łączyło niż dzieliło. „Toteż układ Hitlera ze Stalinem w 1939 roku był dla Becka gorzką niespodzianką”[61].

      Jest faktem oczywistym, że niemal do dnia 23 sierpnia 1939 Polska miała jeszcze pewną, chociaż ograniczoną możliwość manewru. Historiografia PRL utrzymuje, że jedynym ocaleniem dla Polski mogło być ówcześnie tylko zbliżenie do ZSRR i sojusz militarny polsko-radziecki. Hipotezy te są bezpodstawne z kilku powodów. Po pierwsze, nikt nie dowiódł dotychczas, iż Józef Stalin pragnął w ogóle zawarcia sojuszu antyhitlerowskiego z Wielką Brytanią, Francją i Polską, a ujawniane coraz liczniej dokumenty dowodzą, że dążył właśnie do sojuszu odwrotnego. Po drugie, gdyby nawet taki sojusz był politycznie możliwy, należy przede wszystkim postawić pytanie, jaka byłaby jego cena i jego skutki dla Polski. ZSRR pogrążony był od lat w permanentnym procesie wyniszczania, najokrutniejszymi metodami ludobójczymi, wszelkiej opozycji antystalinowskiej – i nikt nie może wątpić, że w razie wkroczenia Armii Czerwonej tego rodzaju metody „sprawowania władzy” zostałyby natychmiast wprowadzone także na obszar Polski, po nieuchronnym obaleniu siłą czy podstępem niezależnego polskiego systemu politycznego i zastąpieniu suwerennego rządu w Warszawie – rządem marionetkowym. Polska utraciłaby oczywiście połowę swojego terytorium – bez żadnych rekompensat na Zachodzie, a nawet przy utracie Śląska i Pomorza na rzecz Niemiec. Albowiem niezdolny w rzeczywistości do prowadzenia jakiejkolwiek wojny przeciwko Niemcom (ślepota wywiadów brytyjskiego i francuskiego, które tego stanu rzeczy nie potrafiły dostrzec, doprawdy zastanawia) Związek Radziecki tak czy owak musiałby dojść do ułożenia jakiegoś modus vivendi z Rzeszą Niemiecką. Doszedłby do tego naturalnie kosztem Polski.

      Gdyby jednak nawet, po uzależnieniu się od ZSRR i przy współpracy (w jakiejkolwiek formie) ZSRR z Wielką Brytanią i Francją, Polska zdołała wyjść z mniejszymi, niż stało się naprawdę, stratami z kryzysu lat 1939–1945, pozostaje bezsporne, iż wasalne uzależnienie Polski od Rosji stałoby się wówczas – jak stało się w rzeczywistości po roku 1945 – bezterminowym i niemożliwym do zlikwidowania. Wydaje się dzisiaj w świetle badań historycznych, że w sytuacji europejskiej 1939 roku Rzeczpospolita Polska nie mogła już utrzymać się jako państwo całkowicie suwerenne i musiała związać się z jednym z sąsiadów w taki sposób, który doraźnie pozbawiłby ją części terytoriów i ograniczył znacznie jej niepodległość. W sytuacji tej polska racja stanu nakazywała wybór ewentualnie takiego tylko uzależnienia, które byłoby z natury rzeczy uzależnieniem przejściowym, możliwym do usunięcia po zmianie światowej


<p>61</p>

Władysław W. Kulski, Pamiętnik b. polskiego dyplomaty, „Zeszyty Historyczne” (Paryż), 1977, nr 42, s. 159–160.