Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918. Grzegorz Gauden. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Grzegorz Gauden
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788324229628
Скачать книгу
świętowali zwycięstwo nad wojskami ukraińskimi, które wycofały się w nocy ze Lwowa. I w narastającym, mrocznym podnieceniu czekali na sygnał inicjujący rabunki i przemoc wobec Żydów.

      ***

      Na Rynku od kilku godzin znajdowali się już żołnierze oddziału por. Abrahama. Ci pierwsze uderzenie skierowali na jubilerski sklep Zippera, w kamienicy na rogu Rynku i ul. Szewskiej.

      Atak na sklep Zippera stał się idealnym detonatorem pogromu dla gromadzących się na Rynku Lwowian.

      W ich umysłach żądza odwetu za wyimaginowaną zdradę Żydów, religijna, etniczna i polityczna nienawiść wtłaczane latami do głów przez prasę narodową i Kościół katolicki mieszały się z chciwością i wyobrażeniami o bogactwach, które musiały kryć się w tym wielkim, pompatycznym budynku – żydowskim Sezamie.

      Cały Lwów znał kamienicę Zippera i firmę Zipper. Był to słynny sklep jubilerski i zegarmistrzowski, założony w 1882 roku – najbogatszy i największy we Lwowie, najbardziej znany i elegancki w całej Galicji.

      Idealny cel pogromowego rabunku.

      ***

      Od mojego pierwszego przyjazdu do Lwowa i pierwszej wizyty na lwowskim Rynku w roku 2001 przez wiele następnych lat przykuwał moją uwagę poczerniały, monumentalny, opustoszały dom o brudnych oknach i martwych witrynach sklepowych. Był niczym ponure, zniszczone zamczysko, które zdawało się kryć w sobie jakąś tajemnicę.

      Neorenesansowa fasada kamienicy rozciąga się na szerokość dwóch trzyokiennej szerokości działek wytyczonych jeszcze w średniowieczu. Od strony ul. Szewskiej (w owym czasie Trybunalskiej) budynek ciągnie się do jednej trzeciej długości ulicy.

      Ogromna kamienica niemalże wyzywa czterema wysokimi piętrami, wielkim witrynami sklepowymi od Rynku i ul. Szewskiej, ciężkimi neorenesansowymi balkonami na drugim i trzecim piętrze, takimi też sterczynami na zwieńczeniu dachu i paradnym neorenesansowym portalem w narożniku. Stoi na najniżej położonej pierzei rynku, a mimo to zwraca uwagę skalą.

      Zbudowana w 1912 roku jest jak przerośnięty, mało urodziwy, niezbyt foremny nowobogacki pałac.

      ***

      Żydowska kamienica pełna złota, klejnotów, zegarków na polskim już od kilku godzin Rynku musiała działać na emocje polskiej katolickiej publiczności Lwowa.

      Być może trzeba wprowadzić ten termin do języka polskiego dla precyzyjniejszego opisywania naszej historii. Będę się nim czasami posługiwał.

      ***

      Przy sklepie Zippera stała już wówczas straż wojskowa. U wylotu ul. Krakowskiej ustawiony był karabin maszynowy, przy którym stali oficer z sześcioma żołnierzami. W mojej obecności naładowano karabin maszynowy, tzn. wyjęto ze skrzyni stojącej pas z nabojami i wsadzono do karabinu maszynowego. Żołnierz, jak i oficer, którego wołano: „panie poruczniku”, mieli na ramieniu opaskę z trupią główką.

      Trupie główki na opaskach nie pozostawiają wątpliwości. To por. Abraham i jego żołnierze z Góry Stracenia. Tylko ta formacja nosiła opaski z trupią główką. Byli całkowitymi panami Rynku. Czuwali przy sklepie.

      Właśnie oni obrabowali sklep Zippera. Umundurowani ludzie rozbili granatami żaluzje, które chroniły witryny.

      ***

      Rabunek tego sklepu na samym początku pogromu nie był przypadkiem. Został zorganizowany przez ludzi, którzy doskonale wiedzieli, że to najcenniejszy żydowski obiekt we Lwowie, i natychmiast rozpoczęli jego „ochronę”, aby nikt inny ich nie ubiegł.

      To była dostawa dla pasera. Tak operują zorganizowani zawodowi przestępcy. Sprawcy, zawodowi lwowscy bandyci z oddziału por. Abrahama, czekali na okazję od dłuższego czasu.

      Wcześniejsze obrabowanie sklepu nie było możliwe, bo tę część miasta kontrolowały wojska ukraińskie. Kilkaset metrów dalej w Narodnym Domu znajdowała się komenda wojsk ukraińskich. Ponadto na tym terenie operowała milicja żydowska.

      Tego dnia rano nie było już wojsk ukraińskich, nie było milicji żydowskiej, która mogłaby reagować i starać się chronić sklep Zippera, inne żydowskie sklepy, mieszkania, domy. A przede wszystkim bronić Żydów.

      Większość milicjantów została rozbrojona po zajęciu miasta przez polskie wojsko.

      ***

      Kamienicę wyremontowano kilka lat temu. Dziś w jubilerskim sklepie mieści się ogromna piwiarnia. Nad wejściem do dawnego salonu Zippera na odnowionej fasadzie wisi szyld „Teatr piwa” w wielu językach, także po polsku.

      ***

      Atak na sklep Zippera odbył się w głównym punkcie miasta – pod ratuszem, pod okiem władz miasta, w obecności wojskowego dowódcy por. Romana Abrahama.

      Akt przemocy dokonany przez polskich żołnierzy na oczach tłumu zamienił trwające już w różnych punktach dzielnicy żydowskiej samowolne rabunki w akcję aprobowaną przez dowództwo.

      To był publiczny, symboliczny akt legalizacji przemocy wobec lwowskich Żydów. To była oficjalna inauguracja pogromu.