Siódma ofiara. Aleksandra Marinina. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Aleksandra Marinina
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Классические детективы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66553-99-6
Скачать книгу
Skoro nie wierzy pani mnie, proszę uwierzyć jej. O, jesteśmy na miejscu.

      Zaniósł ciężkie torby do mieszkania Stasowów. Przy okazji rzucił okiem na zamek w drzwiach i kiwnął głową z aprobatą.

      – Macie dobre drzwi i porządny zamek. Ale proszę pamiętać, moja droga, że dla tego, kto zechce panią skrzywdzić, to żadna przeszkoda. Niech pani posłucha moich rad, zaklinam.

      Zamknąwszy drzwi za sąsiadem, Ira zabrała się do gotowania. Nie mogła przestać myśleć o incydencie na bazarze. Paniczny strach minął, ale pozostały zdumienie oraz chęć, by zrozumieć, o co tutaj chodzi. Żadne rozwiązanie nie przyszło jej jednak do głowy. Musi zaczekać na Tatianę albo na Stasowa. Oni na pewno znają te wszystkie sztuczki.

      Stasow długo się śmiał, wysłuchawszy jej smutnej i emocjonalnej opowieści.

      – Z czego się śmiejesz? – zapytała urażona Irina. – Dla ciebie to zabawne, a ja się najadłam strachu.

      – Wyobrażam sobie. Jesteś naszą małą bojowniczką o praworządność. Ale w jednym przyznaję ci rację, Irusiu: z przykrością i z żalem stwierdzam, że zawiadamianie milicji nie miało sensu. Stróże prawa na pewno dostają swoją działkę, z podejrzeniami lepiej się do nich nie zwracać, bo cię wyśmieją i przepędzą na cztery wiatry. Nasz sąsiad wykazał się rozsądkiem, szybciej niż ty doszedł do tego wniosku. Trochę to dziwne, skąd w nim taka mądrość, przecież w odróżnieniu od ciebie na co dzień nie obcuje z milicjantami.

      – A o co tutaj chodzi? Czy to jacyś oszuści? – zapytała zaciekawiona Ira.

      – Jedno z dwojga. Najprawdopodobniej to działający w grupie kieszonkowcy. Bierzesz od kogoś los, on jednak jest mocno zszyty, więc trzymasz go w rękach i koncentrujesz na nim uwagę. Nie pilnujesz torby ani kieszeni. Ot, i cała filozofia. Możliwy jest też nieco inny wariant. Na przykład: otwierasz los; okazuje się, że jest wygrany, a wtedy biedna kobieta mówi, że się śpieszy, bo ma chore dziecko w domu, albo że zaraz ucieknie jej pociąg, i proponuje ci, żebyś odebrała wygraną zamiast niej, a kwotę, na którą opiewa los, dała jej już teraz. Może być nawet mniej, bo ona nie może czekać i zgadza się przyjąć choćby część. Na przykład wygrana wynosi sto rubli. Kobieta prosi, żebyś jej dała przynajmniej siedemdziesiąt, bo dzięki temu zaoszczędzi czas. Chętnie wręczasz jej pieniądze i biegniesz do punktu, w którym, jak powiedziała, można kupić losy i odebrać wygrane. Tam, rzecz jasna, niczego nie ma. Albo jest coś innego. Albo punkt wprawdzie jest, ale okazuje się, że twój los nie ma znaków wodnych, czyli że go podrobiono. I na tym koniec. Istnieje jeszcze jedna możliwość: los przyniósł wygraną, która jest jednak rzeczowa, a nie pieniężna – to na przykład kuchenka mikrofalowa. Schemat wygląda podobnie: kobieta mówi, że nie ma czasu i że nie potrzebuje mikrofali, oddaje ci los, w dodatku za darmo albo za niewielką rekompensatę, wynoszącą dwadzieścia, trzydzieści rubli. Idziesz z losem do punktu sprzedaży i się dowiadujesz, że kuchenka mikrofalowa jest tylko jedna, a wygrane losy są dwa. Obok stoi klient; on też kupił przed chwilą los, w którym widnieje napis „kuchenka mikrofalowa”. Pada propozycja, żebyście o nią zagrali, jak w pokerze: kto postawi większą sumę, ten wygrywa i zabiera kuchenkę oraz pieniądze. Dalej wszystko jest jasne. Tamten facet zawsze będzie miał więcej pieniędzy niż ty, nawet jeżeli jesteś milionerką. Zostaniesz więc bez forsy i bez kuchenki. W sumie, Irusiu, jesteś bardzo dzielna, nie dałaś się wciągnąć i nie wpadłaś w kłopoty. W takich sytuacjach nie można się jednak oburzać, tutaj popełniłaś błąd. Pamiętaj, że teraz mało kto pracuje sam, więc przy najmniejszej próbie zdemaskowania oszusta od razu oberwiesz po głowie. Nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Odpowiedziałem na twoje pytania? W takim razie odpowiedz na moje. Pierwsze brzmi następująco: gdzie jest moja żona? I drugie: kiedy dostanę coś do jedzenia?

      – Twoja żona uprzedziła, że wróci późno. Pojechała do Nastii na Pietrowkę, żeby się naradzić. A jedzenie już podaję.

      Stasow nie czekał na Tatianę, musiał jeszcze odebrać Griszeńkę od matki. Niebawem Irina znowu została sama. Koło dziesiątej ogarnął ją irracjonalny lęk, samotność w pustym mieszkaniu wydała jej się nie do zniesienia. Tania pojechała na Pietrowkę, a więc w naradzie bierze udział parę osób, w przeciwnym razie Nastia wpadłaby do nich jak zwykle. Czy to znaczy, że sprawa jest aż tak poważna? Czyżby Andriej Timofiejewicz miał rację?

      Mimo wszystko nie mogła w to uwierzyć.

      Rozdział 5

      OBRAZCOWA

      To się wydarzyło jedenaście lat temu… Tatiana była wtedy młodą śledczą, ale odnotowała już na swoim koncie pewne sukcesy. Niektóre z nich niesłychanie drażniły przełożonych. W ramach rekompensaty za doznane straty moralne częściej niż innym śledczym podrzucali jej „niestrawne” sprawy. Nudne, drobne, uciążliwe. Albo takie…

      Gorszkow miał zaledwie siedemnaście lat i w rozumieniu prawa był osobą nieletnią. Problem polegał jednak na tym, że sytuacja przedstawiała się w ten sposób w chwili popełnienia przestępstw. Szukano go przez długie miesiące, w tym czasie zdążył dojrzeć i zaliczyć kolejne urodziny. Zanim go przesłuchano w charakterze podejrzanego, a później oskarżonego, stuknęła mu osiemnastka i można się było podzielić dochodzeniem z prokuraturą. W tamtych latach postępowania w sprawach nieletnich prowadzili, co prawda, śledczy z prokuratury, ale ponieważ Gorszkow zdążył już wyprawić osiemnastkę, uznano, że nie dojdzie do naruszenia przepisów, jeżeli sprawa pozostanie w milicji. No i została. Przekazano ją Tatianie Grigorjewnie Obrazcowej. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyznaczyć mężczyznę, ale tamtego dnia szef był w fatalnym nastroju, chodził zły jak osa i tylko perspektywa tego, żeby po raz kolejny dopiec młodej, nadgorliwej podwładnej, mogła go choć trochę pocieszyć.

      Chłopak nazwiskiem Gorszkow wyróżnił się tym, że nachalnie zaczepiał nieznajome dziewczęta i kobiety w różnym wieku, po czym dopuszczał się tego, co w prawie karnym nosi nazwę nieobyczajnego wybryku, a w seksuologii – ekshibicjonizmu. Lubił też porozmawiać z przerażonymi dziewczętami, które dopadał w windach albo na pustych klatkach schodowych, a nawet je podotykać. Tego rodzaju incydentów było wiele i za każdym razem należało zebrać i zabezpieczyć dowody, w tym również przeprowadzić konfrontacje, to znaczy wezwać ofiary, które wcale nie pragnęły spotkać się z prześladowcą, i w jego obecności powtórzyć wszystkie szczegóły zdarzenia. Potem odbywała się ekspertyza sądowo-psychiatryczna, która trwała ni mniej, ni więcej, tylko miesiąc. Lekarze uznawali, że Gorszkow jest poczytalny, choć cierpi na psychopatię.

      Przesłuchania były dla Tatiany prawdziwą udręką. Gorszkow wpatrywał się w nią intensywnie, uśmiechał się bezczelnie, a na pytania odpowiadał na przykład tak: „A może zobaczymy, co masz w majtkach?”, „Widziałaś kiedyś, jak chłopcy się onanizują?”, „Ile razy w tygodniu bzykasz się ze swoim facetem?”.

      Tatiana była zbyt dumna, żeby pójść do szefa i poprosić o przekazanie sprawy innemu śledczemu. Postanowiła, że zniesie tę katorgę i dotrwa do zwycięskiego końca. Może taki wyczyn nie był nikomu potrzebny, ona jednak broniła swojej reputacji. Wzdrygając się ze wstrętu, a niekiedy ze strachu, uparcie prowadziła przesłuchania i konfrontacje, tylko od czasu do czasu pozwalając sobie na parę słów skargi w rozmowach z kolegą, który zawsze traktował ją życzliwie.

      – Po