Nie-Boska komedia. Krasiński Zygmunt. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Krasiński Zygmunt
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная драматургия
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
– więc to nieprawda, że jakóbiny46jej męża porwali w nocy? – Proszę Pana. —

*

      Pokój – kratowane okno – kilka krzeseł – łóżko – Żona na kanapie. —

      MĄŻ

      wchodzi

      Chcę być z nią sam na sam. —

      GŁOS ZZA DRZWI

      Mój mąż by się gniewał, gdyby…

      MĄŻ

      Dajże mi W. Pani pokój! —

      drzwi za sobą zamyka i idzie ku Żonie

      GŁOS ZNAD SUFITU 47

      W łańcuchy spętaliście Boga. – Jeden już umarł na krzyżu. – Ja drugi Bóg, i równie wśród katów. —

      GŁOS SPOD PODŁOGI

      Na rusztowanie głowy królów i panów – ode mnie poczyna się wolność ludu. —

      GŁOS ZZA PRAWEJ ŚCIANY

      Klękajcie przed królem, panem waszym. —

      GŁOS ZZA LEWEJ ŚCIANY

      Kometa na niebie już błyska – dzień strasznego sądu się zbliża. —

      MĄŻ

      Czy mnie poznajesz, Mario? —

      ŻONA

      Przysięgłam ci na wierność do grobu. —

      MĄŻ

      Chodź – daj mi ramię, wyjdziemy. —

      ŻONA

      Nie mogę się podnieść – dusza opuściła ciało moje, wstąpiła do głowy. —

      MĄŻ

      Pozwól, wyniosę ciebie. —

      ŻONA

      Dozwól chwil kilka jeszcze, a stanę się godną ciebie. —

      MĄŻ

      Jak to?

      ŻONA

      Modliłam się trzy nocy i Bóg mnie wysłuchał. —

      MĄŻ

      Nie rozumiem cię. —

      ŻONA

      Od kiedym cię straciła, zaszła odmiana we mnie – „Panie Boże” mówiłam i biłam się w piersi, i gromnicę przystawiałam do piersi, i pokutowałam, „spuść na mnie ducha poezji” i trzeciego dnia z rana stałam się poetą. —

      MĄŻ

      Mario —

      ŻONA

      Henryku, mną teraz już nie pogardzisz – jestem pełna natchnienia – wieczorami już mnie nie będziesz porzucał. —

      MĄŻ

      Nigdy, nigdy. —

      ŻONA

      Patrz na mnie. – Czy nie zrównałam się z tobą? – Wszystko pojmę, zrozumiem, wydam, wygram, wyśpiewam. – Morze, gwiazdy, burza, bitwa. – Tak, gwiazdy, burza, morze – ach! wymknęło mi się jeszcze coś – bitwa. – Musisz mnie zaprowadzić na bitwę – ujrzę i opiszę – trup, całun, krew, fala, rosa, trumna. —

      Nieskończoność mnie obleje

      I jak ptak, w nieskończoności

      Błękit skrzydłami rozwieję

      I lecąc, się rozemdleję

      W czarnej nicości. —

      MĄŻ

      Przeklęstwo – przeklęstwo48! —

      ŻONA

      obejmuje go ramionami i całuje w usta

      Henryku mój, Henryku, jakżem szczęśliwa. —

      GŁOS SPOD POSADZKI

      Trzech królów własną ręką zabiłem – dziesięciu jest jeszcze – i księży stu śpiewających mszę. —

      GŁOS Z LEWEJ STRONY

      Słońce trzecią część blasku straciło – gwiazdy zaczynają potykać się po drogach swoich – niestety – niestety49.

      MĄŻ

      Dla mnie już nadszedł dzień sądu.

      ŻONA

      Rozjaśnij czoło, bo smucisz mnie na nowo. – Czegóż ci nie dostaje? – Wiesz, powiem ci coś jeszcze.

      MĄŻ

      Mów, a wszystkiego dopełnię.

      ŻONA

      Twój syn będzie poetą.

      MĄŻ

      Co?

      ŻONA

      Na chrzcie ksiądz mu dał pierwsze imię – poeta – a następne znasz, Jerzy Stanisław. – Jam to sprawiła – błogosławiłam, dodałam przeklęstwo – on będzie poetą. – Ach, jakże cię kocham, Henryku.

      GŁOS Z SUFITU

      Daruj im, Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią.

      ŻONA

      Tamten dziwne cierpi obłąkanie – nieprawdaż?

      MĄŻ

      Najdziwniejsze.

      ŻONA

      On nie wie, co gada, ale ja ci ogłoszę, co by było, gdyby Bóg oszalał50

      bierze go za rękę

      Wszystkie światy lecą to na dół, to w górę – człowiek każdy, robak każdy krzyczy – „Ja Bogiem” – i co chwila jeden po drugim konają – gasną komety i słońca. – Chrystus nas już nie zbawi – krzyż swój wziął w ręce obie i rzucił w otchłań. Czy słyszysz, jak ten krzyż, nadzieja milionów, rozbija się o gwiazdy, łamie się, pęka, rozlatuje w kawałki, a coraz niżej i niżej – aż tuman wielki powstał z jego odłamków – Najświętsza Bogarodzica jedna się jeszcze modli i gwiazdy, Jej służebnice, nie odbiegły Jej dotąd – ale i Ona pójdzie, kędy idzie świat cały. —

      MĄŻ

      Mario, może chcesz widzieć syna51? —

      ŻONA

      Jam mu skrzydła przypięła, posłała między światy, by się napoił wszystkim, co piękne i straszne, i wyniosłe. – On wróci kiedyś i uraduje ciebie. – Ach!

      MĄŻ

      Źle tobie?

      ŻONA

      W głowie mi ktoś lampę zawiesił52 i lampa się kołysze – nieznośnie. —

      MĄŻ

      Mario moja najdroższa, bądźże mi spokojna,


<p>46</p>

jakóbiny – przenośnie: rewolucjoniści. Nazwa pochodzi od klubu rewolucyjnego z czasów rewolucji francuskiej 1789 r., którego członkowie zbierali się w kościele św. Jakuba w Paryżu. W l. 1792–1794 objęli władzę i działali w duchu konsekwentnego rewolucjonizmu burżuazyjno–demokratycznego. Plotka, którą powtarza Żona Doktora, wprowadza nowy element do dramatu. Ukazuje Męża już nie tylko w jego sytuacji rodzinnej, ale i w społecznej, przy czym czytelnik otrzymuje tu pierwszą informację, w jakim wzajemnym stosunku pozostaje Mąż i „jakobini” – rewolucjoniści. [przypis redakcyjny]

<p>47</p>

Głosy obłąkanych charakteryzują okres zamętu, „dezorganizacji”, epokę zbliżającej się katastrofy. Kleiner zwraca uwagę, że „pomysł wydaje się zbliżony do powieści Lourdoueixa (wydanej bezimiennie w r. 1817) pt. Les Folies du siècle. (Szaleństwa wieku) reprezentują różne postaci w szpitalu wariatów: bonapartysta, legitymista, fanatyk zgody, człowiek uważający siebie za „lud” i wobec tego za władcę”. Przypomina też Kleiner, że szpital wariatów zjawia się jako motyw literacki już w XVIII w. (np. w Doświadczyńskim Krasickiego), że Słowacki w Kordianie również wprowadził podobną scenę. Biograficzne źródło inspiracji mogła stanowić wizyta Krasińskiego w szpitalu obłąkanych w Döblingu koło Wiednia w lecie 1833 r. [przypis redakcyjny]

<p>48</p>

przeklęstwo – przekleństwo. W tekście dramatu często pojawia się to słowo i jest ono znakiem oddziaływania na losy bohaterów złowrogiego fatum. Szaleństwo Marii (przy czym określenie jej przemiany jako szaleństwa, obłędu jest dyskusyjne) oraz późniejsze doświadczenia, które dotkną Orcia i samego Henryka są prezentowane w aurze fatalizmu. [przypis edytorski]

<p>49</p>

niestety – niestety – w poprzednich wyd. Bibl. Nar. „niestety”. [przypis redakcyjny]

<p>50</p>

Wizję szalonego Boga, pomysł niezwykle śmiały, zestawia Kleiner ze słowami wstępu do Irydiona: „Bogi i ludzie szaleją”. Tam jednak mowa o bogach starożytnego świata. Tu wizja oszalałego Chrystusa utrzymana jest w stylu apokaliptycznym. [przypis redakcyjny]

<p>51</p>

może chcesz widzieć syna – Mąż stara się „sprowadzić na ziemię” swoją żonę, opętaną poezją, przypominając o roli społecznej kobiety w rodzinie; nie przynosi to jednak pożądanego skutku. [przypis edytorski]

<p>52</p>

zawiesił – w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „zaświecił”. [przypis redakcyjny]