RADOST
Dla ciebie błagam.
GUSTAW
Stryjaszku kochany!
Wart twego gniewu, wart jestem nagany,
Umiem czuć, cenić ojcowskie przestrogi,
Dzięki ci, dzięki, stryjaszku mój drogi./ Ściskają się.
RADOST
rozczulony
Guciu kochany!/ po krótkiem milczeniu/
Ale ja się boję,
Że ty dziękujesz i znów robisz swoje.
GUSTAW
Nie, teraz jestem, będę zakochany,
Z samym Albinem na wyścigi idę.
RADOST
wstrzymując go
Ach, czekaj! Nową naprowadzisz biedę.
Za drwinki wezmą nagłość tej odmiany.
GUSTAW
Nie, westchnę tylko – raz na pół godziny.
Lecz patrzeć będę, tego mi nie zganią
Ale jak patrzeć! – Już wiem. – Wzrok jedyny!
biorąc go pod rękę i ciszej
Jak niegdyś patrzał stryjaszek na panią…
RADOST
zatykając mu usta
Cicho, bądź cicho!/ oglądając się/
Ty, widzę, szalony…
GUSTAW
Ale co gorzej, co mnie trochę smuci,
Że panna na mnie i okiem nie rzuci.
RADOST
Ach, mój Gustawku, wszak ty szukasz żony;
Chciałżebyś takiej, co ściga oczyma,
Jakby wołała: «Kto kogo przetrzyma»,
Lub tej, co spojrzy i westchnie przed siebie
Jakby szeptała: «Poszłabym za ciebie»?
GUSTAW
Nie – ja chcę, chociaż niby jestem trzpiotem…
RADOST
z westchnieniem
Niby.
GUSTAW
Dobrą mieć żonę.
RADOST
A któż wątpi o tem?
GUSTAW
I gdybym nie czuł przymiotów Anieli,
Radost w niemem zachwyceniu wyciąga ręce ku niemu.
Jużbyście mnie tu dotąd nie widzieli.
RADOST
ściskając go
Ach, jakiż anioł przemówił przez ciebie?
GUSTAW
Prawda? – Rozsądnym umiem być w potrzebie?
RADOST
Ach, strasznie, strasznie, byle tylko trwale.
GUSTAW
Idę więc biegać, śpiewać…
RADOST
żałośnie, zatrzymując go
Tego wcale…
Gustaw przerywa mowę Radosta gwałtownem uściśnieniem, w którem mówi wiersz następujący:
GUSTAW
Sam się zadziwisz, jak się dziś poprawię!
Wytrąca niechcący tabakierkę z rąk Radosta, a wybiegając, wywraca krzesło – Radost, goniąc za tabakierką i raz na nią, raz na Gustawa patrząc, gdy zasłona spada:
RADOST
Czekaj! Zmiłuj się! o Boże! Gustawie!
AKT II
SCENA I
P. Dobrójska, Radost.
PANI DOBRÓJSKA
Tak, tak, panie Radoście, podzielam twe żale.
Ale mnie się pan Gustaw nie podobał wcale!
Miłość własną, przeczącą, co drugim należy19
Najtrudniej mi przychodzi przebaczyć młodzieży.
RADOST
Tej wady Gustaw nie ma.
PANI DOBRÓJSKA
Ma tylko zalety,
A żadnej wady? – prawda?
RADOST
Ach, ma, ma, niestety!
PANI DOBRÓJSKA
A tą jest?
RADOST
Roztargnienie, wesołość, pustota…
No, co mam obwijać – trzpiot!
PANI DOBRÓJSKA
Nie widzę w nim trzpiota.
RADOST
Ach, mościa dobrodziejko, któż to już zaprzeczy?
Ale ma serce dobre, głowę nie od rzeczy;
To nie minie jak płochość, z czasem nie uleci,
To jest szczęścia rękojmią dla żony i dzieci.
PANI DOBRÓJSKA
Wszystko dobre w nim widzisz.
RADOST
Kocham go jak syna.
żałośnie/ Ale tylko ja jeden.
PANI DOBRÓJSKA
To nie moja wina.
RADOST
I Aniela się krzywi.
PANI DOBRÓJSKA
I wprawdzie ma czego.
RADOST
Biedny Gustawek! Wszyscy bij zabij na niego.
PANI