Pod wpływem kontrowersji, jaką wzbudziła pierwsza wersja Philosophie (1900) i Medizin (1901) – sprzeciw wyraziły zarówno władze Uniwersytetu, jak i opinia publiczna – artysta całkowicie zmienił swoją koncepcję Jurisprudenz. W rezultacie powstał tak przedziwny i wstrząsający obraz prawa i prawoznawstwa, że po dziś dzień inspiruje on teoretyków i filozofów prawa i może być przedmiotem bardzo różnych interpretacji. Ostateczne odczytanie wszystkich trzech obrazów Klimta jest jednak utrudnione, ponieważ uległy one zniszczeniu – w 1945 roku zostały spalone w zamku Immendorf przez wycofujące się oddziały SS; dzisiaj dysponujemy jedynie czarno-białymi fotografiami tych obrazów.
W pierwotnym zamyśle Klimt postrzegał prawo z poziomu idealizacyjnego; w ostatecznej wersji prawie cały obraz został sprowadzony do poziomu realnego. Trudno więc się dziwić, że taka wizja przypadła do gustu przedstawicielom rodzącego się wówczas realizmu prawniczego – zarówno w Europie (Eugen Ehrlich), jak i w Ameryce (Roscoe Pound). Poziom idealizacyjny zszedł na dalszy plan, co nie oznacza, że nie ma go w ogóle. W górnej części obrazu pojawiają się trzy piękne postacie kobiece, symbolizujące prawdę (veritas), sprawiedliwość (iustitia) i prawo (lex), ale zdają się one nie mieć żadnego wpływu na to, co dzieje się na poziomie realnym. Tam króluje nie piękno systemowości prawa, lecz brzydota jego opresyjności i przypadkowości. Nad nieszczęsnym grzesznikiem, oplecionym mackami ośmiornicy, unoszą się obojętne i wręcz znudzone boginie zemsty i nieuchronnego losu – erynie. Między wyeksponowanym poziomem realnym i odsuniętym na dalszy plan poziomem idealizacyjnym widać w różnych miejscach głowy starców – to prawdopodobnie sędziowie, wiecznie zawieszeni między ideałem prawa jako uporządkowanego systemu a chaotyczną realnością prawa jako rozstrzygnięciem o losach konkretnego człowieka. Być może to właśnie oni, wbrew pesymistycznemu wydźwiękowi obrazu Klimta, powinni czuwać nad przenoszeniem ucieleśnionych w prawie wartości z poziomu idealnego na poziom realny. Od skuteczności ich działań zależy przecież w dużej mierze społeczny ogląd prawa, także ogląd estetyczny.
Wśród historyków prawa panuje dosyć zgodne przekonanie, że Jurisprudenz była formą ataku na tradycyjny pozytywistyczny obraz prawa. Historycy kultury idą jeszcze dalej i uznają w ogóle twórczość Klimta z tego okresu za kryzys liberalnej i racjonalnej wizji świata. W swoich rozważaniach pomijam jednak ten historyczny aspekt szczególnego klimatu intelektualnego, który panował w Wiedniu na przełomie XIX i XX wieku, a zwłaszcza wpływ psychologii Zygmunta Freuda na umysłowość Klimta i erotyczny wydźwięk jego malarstwa. Nie ulega jednak wątpliwości, że dzieło Klimta stanowi świetny punkt wyjścia do poszukiwania związków prawa z estetyką. Ta refleksja nie powinna się jednak ograniczać do skali makro, ponieważ królujące tam – pozornie czy faktycznie – piękno może nam zaciemnić rzeczywistą wizję prawa. Jeszcze istotniejszy wydaje się w związku z tym poziom mikro, gdzie pożądane piękno jest coraz częściej wypierane przez zwykłą brzydotę.
Obraz Klimta może też być jednak dobrym punktem wyjścia do rozważań metodologicznych. Problem statusu metodologicznego filozofii prawa sam w sobie stanowi bowiem przedmiot debat we współczesnej jurysprudencji, zwłaszcza niemieckiej (Alexy 2008). Omówiona dalej problematyka dotyczy wprawdzie z jednej strony tak zwanych ogólnych prawniczych badań nad prawem (jurististische Grundlagenforschung), odróżnianych od szczegółowych dogmatyk prawniczych (Rechtsdogmatik), ale z drugiej strony ma duże znaczenie w odniesieniu do relacji zachodzących między filozofią prawa (Rechtsphilosophie) i teorią prawa (Rechtstheorie). Trzeba podkreślić, że nie jest to fenomen wyłącznie niemiecki; omawia się go szeroko w światowej literaturze prawniczej, zwłaszcza anglosaskiej (Coyle, Pavlakos [red.] 2005). Po 1989 roku pojawił się on także w polskiej nauce prawa, a spory na temat relacji zachodzących między filozofią prawa i teorią prawa trwają aż po dzień dzisiejszy. Zdaniem Tomasza Staweckiego:
Przy pewnym uproszczeniu można wskazać cztery następujące, wzajemnie konkurencyjne stanowiska w kwestii istoty oraz relacji obu dziedzin:
–przekonanie o całkowitej zbędności filozofii prawa jako odrębnej dyscypliny wobec wszechstronnej (wielopłaszczyznowej) teorii prawa, bądź odwrotnie – o całkowitej zbędności teorii prawa wobec filozofii prawa jako nauki o fundamentalnych zagadnieniach prawa;
–uznanie filozofii prawa za samodzielną dyscyplinę, odrębną od teorii prawa, zorientowaną aksjologicznie i nastawioną na poszukiwanie prawa słusznego (naturalnego);
–uznanie filozofii prawa za samodzielną dyscyplinę, bardziej zakorzenioną w filozofii niż naukach prawnych i podejmującą problemy ontologiczne, epistemologiczne i metodologiczne, a przez to stanowiącą równorzędne uzupełnienie empirycznie lub analitycznie zorientowanej teorii prawa;
–przyjęcie, że filozofia prawa to uniwersalna dyscyplina o bardzo szeroko zakreślonym przedmiocie badań, rozwijana w wieloraki sposób ze względu na pluralizm kierunków filozoficznych, obejmująca rozważania mieszczące się w ramach teorii prawa, jurysprudencji, a niekiedy także etyki, filozofii polityki czy nawet socjologii prawa (Stawecki 2006, s. 212 i n.).
Jednym z efektów tej debaty jest zmiana charakteru – widoczna w każdym razie na poziomie tytułów – polskich podręczników akademickich poświęconych tej problematyce; o ile jeszcze do niedawna niezależnie funkcjonowały obok siebie opracowania filozofii prawa i teorii prawa, o tyle obecnie coraz częściej łączy się obie te dziedziny, podkreślając tym samym z jednej strony ich odrębność, z drugiej zaś – ich ścisły związek. Podobnie jest w nauce niemieckiej – podręczniki filozofii prawa są w nowszych wydaniach uzupełniane o problematykę teoretycznoprawną.
Na podstawie polskiej literatury przedmiotu trudno sobie jednak wyrobić jednoznaczny pogląd, na czym właściwie polega różnica pomiędzy filozofią prawa a teorią prawa. Podobnie jest jednak w przypadku omawianej w niniejszym artykule jurysprudencji niemieckiej – także na gruncie niemieckim trudno mówić o wykształceniu jakiegoś jednego i jednoznacznego paradygmatu metodologicznego. W literaturze przedmiotu podkreśla się najczęściej, że „różnica pomiędzy filozofią prawa i teorią prawa jest bardzo nieostra” (Kaufmann 2004, s. 9), a nawet, że „jasne odróżnienie filozofii prawa i teorii prawa w ogóle nie istnieje”, ponieważ trudno wyznaczyć „ścisłą granicę pojęciową” (Hilgendorf 2008, s. 112 i n.).
Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewną zasadniczą różnicę między debatami prowadzonymi w obu krajach, zarówno jeśli chodzi o genezę, jak i zasięg metodologiczny tych debat. O ile bowiem w Polsce próba określenia statusu metodologicznego filozofii prawa i teorii prawa ma stosunkowo krótką historię i wiąże się z odejściem po 1989 roku od marksistowskiej teorii państwa i prawa oraz gwałtownym renesansem filozofii prawa, o tyle w Niemczech mamy do czynienia z tradycją sięgającą z jednej strony przełomu XVIII i XIX wieku (Brockmöller 1997), a z drugiej strony przełomu XIX i XX wieku (Funke 2004). Trudno się więc dziwić, że niemiecka debata na temat statusu filozofii prawa i teorii prawa jest znacznie bardziej zaawansowana metodologicznie niż debata prowadzona na naszym rodzimym gruncie. Zauważmy jednak, że zasadnicze stanowiska przyjmowane przez niemieckich teoretyków przypominają do pewnego stopnia te, które wyróżnił w nauce polskiej cytowany wyżej Stawecki. Ramy tego opracowania nie pozwalają na aż tak głębokie sięganie w historię niemieckiej jurysprudencji; w dalszej części rozważań skoncentrujemy się na jej dziejach najnowszych, zwłaszcza tych po 1945 roku, a w szczególności po 1989 roku. Tym bardziej że współczesna niemiecka teoria prawa z jednej strony posługuje się nowoczesnymi metodami badawczymi, ale z drugiej strony operuje nowoczesnym paradygmatem nauki, odbiegającym od archaicznej dziewiętnastowiecznej ogólnej nauki