Historia nowoczesnych stosunków międzynarodowych. Wojciech Rojek. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Wojciech Rojek
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Политика, политология
Год издания: 0
isbn: 978-83-01-16507-9
Скачать книгу
mocarstw nad miejscami świętymi w Palestynie. W sprawie Cieśnin miały nadal obowiązywać konwencje z lat 1856 i 1871. Rosja co prawda zwracała Turcji leżący w Armenii Bajazed, ale zatrzymywała Kars, Ardahan i Batumi.

      Mapa 1. Postanowienia kongresu berlińskiego 1878 r.

      II. Powstanie trójprzymierza

      Dwustronny sojusz Berlina z Wiedniem

      Po kongresie berlińskim nasiliła się walka frakcyjna na dworze carskim. Jedna z nich, pod przewodnictwem barona Aleksandra H. Jominiego, przypominała, że na przełomie 1874 i 1875 r. Bismarck dążył do ściślejszych związków z Petersburgiem, by w ten sposób móc samodzielnie kształtować politykę wobec Francji, czyli nadal ją izolować. Książę Aleksander Gorczakow jednoznacznie deklarował natomiast, że Francja musi zachować swoją dotychczasową mocarstwową rolę. W konsekwencji Bismarck włożył sporo wysiłku w nakłonienie Rosji do wojny z Turcją, co miałoby wydatnie ograniczyć Petersburgowi możliwości działania w Europie. Rząd carski z kolei dążył do odzyskania na Bałkanach pozycji z czasów wojny krymskiej. Ponadto należy mieć na  uwadze zamiary cara Aleksandra II i jego wojskowego otoczenia dorównania armii pruskiej, która okryła się chwałą w niedawnej wojnie z Francją. Musiało to rzecz jasna prowadzić do starć z Austro-Węgrami.

      Stanowisko Rzeszy wobec tego sporu było złożone. Bismarck mniemał, że zdecydowane zwycięstwo Monarchii Austro-Węgierskiej mogłoby postawić na porządku dziennym kwestię odbudowy Polski. Równie niekorzystne byłoby jednak pokonanie monarchii. Po kongresie berlińskim Bismarck miał do Petersburga pretensje o zwlekanie z wypełnieniem postanowień traktatu, to jest ewakuacji Rumelii Wschodniej. Nie oznaczało to wszakże, że na przełomie 1878 i 1879 r. Bismarck jednoznacznie stawiał na  Austro-Węgry. Sugerował Wiedniowi, by ten – zważywszy na politykę brytyjską na Bałkanach – dążył do porozumienia z Londynem. Kanclerz nie do końca zdawał sobie jednak sprawę z tego, że bliskowschodnia polityka Londynu wyraźnie ewoluowała. Działo się tak za sprawą otwarcia w 1869 r. Kanału Sueskiego. W konsekwencji stopniowo, ale wyraźnie spadało znaczenie drogi do Indii wiodącej przez Cieśniny. Wskutek tego ochrona integralności terytorialnej Turcji, a tym samym pozycji Austro-Węgier na Bałkanach, wydatnie traciła na znaczeniu. Dowodnie przemawiało za tym stanowisko Salisbury’ego zajęte na konferencji w Konstantynopolu u schyłku 1876 r. Bliższe były jego kontakty z ambasadą carską i ambasadorem Nikołajem P. Ignatiewem niż z austriacką.

      Tymczasem monarchia habsburska sama zresztą – bez sugestii ze strony Bismarcka – podejmowała tego rodzaju próby. Czynił tak hr. Gyula Andrássy zaraz na początku swojego ministerium. Brytyjczycy jednak nie wyrażali zainteresowania nawiązaniem bliższych kontaktów z Wiedniem. Tymczasem narastało napięcie w stosunkach między Berlinem a Petersburgiem. Najpierw Bismarck publicznie zaatakował Gorczakowa. Następnie w pierwszej dekadzie stycznia 1879 r. do Niemiec dotarły wiadomości o przypadkach dżumy nad dolną Wołgą, co sprawiło, że Niemcy zablokowali import płodów rolnych z Rosji. W takich okolicznościach Bismarck doprowadził do znaczącego incydentu dyplomatycznego. W dniu 4 lutego ujawnił art. V  wspomnianego wcześniej traktatu praskiego. Napięcie jeszcze wzrosło, gdy wiosną 1879 r. postanowiono zwiększyć liczbę batalionów piechoty w  pułkach carskich. Wypada nadmienić, że pruscy oficerowie różnie oceniali jej znaczenie.

      Część z nich nie upatrywała w tym zagrożenia dla bezpieczeństwa Rzeszy.

      Należy wyjaśnić, że międzynarodowe położenie Rosji po kongresie berlińskim nie było szczególnie dobre. Po pierwsze, poprawiły się relacje między Berlinem a Londynem. Było tak w niemałym stopniu za sprawą osobistego spotkania Bismarcka i Disraelego. Należy w tym kontekście pamiętać, że wówczas Rosja postrzegała Wielką Brytanię jako swojego głównego wroga. Po drugie, wyraźnie zmniejszyły się obawy Francji przed Rzeszą. W czasie kongresu kanclerz rozproszył obawy Paryża przed hipotetyczną agresją. Zmieniła się również sytuacja wewnętrzna Francji. Tendencje republikańskie zyskiwały aprobatę społeczną. Republikanie stawali się ugrupowaniem nastawionym na utrzymanie pokoju w Europie. Rekompensat za straty z traktatu frankfurckiego upatrywano poza Europą, w ekspansji kolonialnej. Bismarck uczynił sporo, aby umożliwić Francji objęcie w 1881 r. protektoratu nad Tunisem. W jego ocenie kolonialne ambicje republiki narażały ją na konflikt zarówno z Wielką Brytanią (bardziej fundamentalny), jak i z Włochami (raczej sytuacyjny). Osłabiało to zarówno Francję, jak i Włochy. Ta pierwsza mogłaby szukać oparcia przeciw Rzymowi jedynie w  Wiedniu. Rosja – ze  zrozumiałych względów – nie wchodziła w tym przypadku w grę. Stosunki francusko-brytyjskie układały się nieźle, ale trudno było przewidzieć dalszy ich rozwój w wypadku prób rozszerzenia ekspansji Francji poza zachodnią część basenu Morza Śródziemnego. Jedną z istotnych konsekwencji kongresu berlińskiego był rozpad sojuszu trzech cesarzy. W tym stanie rzeczy Bismarck uznał, że należy związać się z jednym z dwu niedawnych sprzymierzeńców. W poprzedzających rokowaniach ułożono tekst traktatu o charakterze defensywnym. Do podpisania dokumentu doszło 7 października 1879 r. Skierowany on był wyłącznie przeciw Rosji. Gdyby doszło do ataku na jednego z sygnatariuszy, druga strona miała go wesprzeć całą swoją siłą i wspólnie zawierać pokój. Gdyby natomiast jedna ze stron została zaatakowana przez inne mocarstwo, a  więc w  praktyce Niemcy przez Francję, a  Austro-Węgry przez Włochy, to druga miała zachować życzliwą neutralność, a w wypadku przyłączenia się do napastnika Rosji wchodził w życie mechanizm podstawowy. Zdaniem Józefa Feldmana, oznaczało to, że tym samym Habsburgowie definitywnie porzucili aspiracje przewodzenia Niemcom.

      Odnowienie układu trójcesarskiego

      Jak pamiętamy, u schyłku lat 70. Monarchia Austro-Węgierska poparła dyplomatycznie Rosję, umożliwiając jej prowadzenie wojny z Imperium Osmańskim, bez obawy, że tymczasem – wzorem wojny krymskiej – powstanie antyrosyjska koalicja. W 1880 r. sytuacja była już jednak zgoła odmienna. Austro-Węgry pozostawały w formalnym sojuszu z Rzeszą. W Wiedniu z pewnymi oporami zyskiwano świadomość, że zobowiązania Niemiec ograniczają się do wspomożenia przed niesprowokowaną agresją Rosji, a nie do popierania woluntarystycznej polityki na Bałkanach. W ramach wstępnych rokowań dotyczących poprawy stosunków niemiecko-rosyjskich kwestią o węzłowym znaczeniu było uzyskanie zgody Austro-Węgier na odnowienie układu trójcesarskiego, a więc na ich zgodę na zobowiązanie, że nie będą na własną rękę dążyły do zyskania poparcia Wielkiej Brytanii w nieskonsultowanych z Rosją poczynaniach na Bałkanach. Wówczas było to szczególnie ważne, realizowano bowiem postanowienia traktatu berlińskiego. Najistotniejszą kwestią dla bilateralnych stosunków między Wiedniem a Petersburgiem było niesformalizowane ustalenie, że Serbia przechodzi pod faktyczną protekcję Wiednia, a Bułgaria – Petersburga. Odnowienie sojuszu trzech cesarzy pociągałoby za sobą powrót do koncepcji podziału Półwyspu Bałkańskiego na część zachodnią – austriacką i wschodnią – rosyjską. Nie było to jednak do końca konsekwentnie realizowane, Czarnogóra bowiem była tradycyjnie silnie związana z Rosją, a z kolei Rumunia zbyt pragnęła niezależności, by mogła zostać podporządkowana Rosji.

      Rosjanie podnieśli sprawę Cieśnin 5 lutego 1880 r. Powodem stało się stanowisko Anglii wyrażone na kongresie berlińskim. Otóż Anglicy oznajmili wówczas, że zastrzegają sobie prawo do wprowadzenia do Cieśnin jednostek Royal Navy, jeśli jednostronnie uznają, iż swoboda działalności sułtana została ograniczona, to znaczy – w domyśle – że znajduje się on pod naciskiem Rosji. Rosjanie domagali się wówczas z kolei, by klucz do Cieśnin znalazł się w ich ręku, a ostatecznie w ręku tureckim. Było to o tyle bezzasadne, że Brytyjczycy nie mieli wówczas wobec Europy żadnych agresywnych zamiarów.