Komando śmierci. Janusz Szostak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Janusz Szostak
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788366252028
Скачать книгу
ale on odpowiedział, że to nieważne. Baliśmy się, że może chce komuś zrobić krzywdę. Rafał źle traktował Norberta. Wyzywał go od debili – dodaje „Łuki”.

      To ustronne miejsce znakomicie nadawało się na bandyckie przesłuchanie.

      Z auta wyciągnęli „Pająka” w czarnym worku na głowie. Ręce miał związane z tyłu i dodatkowo był jeszcze opleciony linką holowniczą. Nie mógł iść sam – „Łuki” i Norbert K. w zasadzie go nieśli. A on, jakby przeczuwając, co ma się zdarzyć, błagał o litość. Właściwie rozpaczliwie płakał.

      Potem nastąpiło przesłuchanie, podczas którego słychać było przeraźliwe jęki, płacz i prośby „Pająka”. Jednak „Bukaciak” był nieczuły na błagania niedawnego kumpla spod celi. Bandyci chcieli wiedzieć, co łączy go z „Mułem”, ale pytali także o Heliosa B. To jeden z gangsterów pracujących dla „Bukaciaka”, który przepadł bez śladu. Rafał B. podejrzewał, że został zabity przez ludzi „Muła”.

      – Masz ostatnią szansę, żeby powiedzieć, co te kurwy zrobiły z Heliosem! – krzyczy „Bukaciak”.

      Po chwili na „Pająka” spadają kolejne ciosy, jest katowany. W końcu martwy trafia do dołu. Bandyci sprawnie zasypują go ziemią, układają na niej wyciętą wcześniej darń i odjeżdżają.

      Zdaniem prokuratury to „Bukaciak” zabił i wrzucił do dołu Grzegorza Z. On jednak się wypiera:

      – Nie zabiłem „Pająka”. Przecież był moim kolegą. Razem siedzieliśmy do jednej sprawy. Chciałem tylko się dowiedzieć, czy trzyma z „Mułem”, oraz wyciągnąć od niego, co się stało Heliosem B.

      Po 12 latach od tej zbrodni Łukasz A. „Łuki” wskazał miejsce ukrycia zwłok „Pająka”. Ustalono wówczas, że przyczyną jego śmierci były urazy głowy. W czasie wykopywania ciała Grzegorza Z. natrafiono na kolejne zwłoki. To także była ofiara „Bukaciaka”.

      Okazało się, że chodzi o Grzegorza P., pseudonim „Pekin”, z gangu „Szkatuły”. Zniknął 19 marca 2012 roku. Tego dnia został podstępem wywabiony z domu i zamordowany – dwoma strzałami w głowę – także w Dębówce. Jego ciało spoczęło obok „Pająka”.

      W grudniu 2017 roku 42-letni wówczas „Bukaciak” został uznany za winnego 22 zarzucanych mu przestępstw i skazany na łączną karę 25 lat więzienia. Stało się tak, mimo że poszedł na współpracę z prokuraturą.

      Sąd uznał, że Rafał B. kłamał na temat swojej roli w zabójstwie „Pająka” i usiłował przypisać to zabójstwo „Łukiemu”.

      – Oskarżony miał motyw, by dokonać tego zabójstwa. Chciał pokazać swoją lojalność wobec Wojciecha S. z grupy mokotowskiej. I to Rafał B. mógł się czuć zagrożony działaniem grupy „Mutantów”, z którą związek miał mieć Grzegorz Z. – uzasadniał wyrok sędzia.

      W marcu 2019 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał karę orzeczoną przez sąd pierwszej instancji. Sąd nie miał litości dla „Grabarza z Konstancina”. Mimo że ten, niemal płacząc, błagał o łagodny wyrok:

      – Za to, że ja to wszystko ujawniałem, że dzięki moim zeznaniom zostały rozbite grupy mokotowska, szkatułkowa, wołomińska, kozienicka, sąd dał mi taką nagrodę. 25 lat to dla mnie jak dożywocie. Na mnie jest wydany wyrok śmierci, i to nie przez jedną czy dwie osoby, ale całe grupy – „Bukaciak” bezskutecznie szukał współczucia w składzie sędziowskim.

      Jak się okazało, uprowadzenie i egzekucja „Pająka” nie rozwiązały problemów „Bukaciaka” z „Mułem”. A kolejne zdarzenie ściągnęło jeszcze większe problemy na „Wojtasa”.

      Rafał B. nadal czuł zagrożenie ze strony „Muła”. Miał jednak nadzieję, że w konfrontacji z nim i jego ludźmi nadal będzie wspierał go „Wojtas”. Ten zaś rzekomo chciał się dowiedzieć, gdzie ukrywają się „Mutanci” i kto stał za zamachami na gangsterów związanych z „Mokotowem”. Tych informacji mieli mu dostarczyć dwaj drobni handlarze narkotyków – „Postek” i „Maks” – obaj pracujący dla „Muła”.

      – Tak naprawdę chodziło o ustalenie, kto porwał „Bola” i gdzie go trzymają – wyjaśnia mi jeden z byłych mokotowskich gangsterów. – To była dla nas priorytetowa sprawa. Wtedy zniknął też Jacek P. „Rowerek”, on w tamtym czasie był z „Mutantami”, ale uznali go za szpiega „Mokotowa’ i chłop przepadł bez śladu. Do dziś go nie odnaleziono.

      Uprowadzenie i zabójstwo Tomasza M., pseudonim „Maks”, i Jacka P., pseudonim „Postek”, miało miejsce 23 października 2002 roku. W porwaniu brali udział: „Bukaciak”, „Wojtas”, „Ternit”, „Morgan”, „Biały” i Mariusz K., zwany „Kokolino”.

      „Maks” i „Postek” zostali ściągnięci podstępem na spotkanie w okolicach Karczmy Słupskiej [późniejsza restauracja Sowa i Przyjaciele – red.] w Warszawie. Czekali tam na nich „Bukaciak” i jego ludzie przebrani za policjantów. Zapakowali obu mężczyzn do samochodu i wywieźli do lasu nieopodal wsi Parcela-Obory. Tam przez wiele godzin poddawano ich torturom, między innymi toporkiem. W końcu „Maksa” i „Postka” zamordowano i zakopano w wykopanym wcześniej dole.

      – Przy tej zbrodni było wiele osób – twierdzi mój informator – o niektórych z nich w ogóle nie wspominano w śledztwie, o akcie oskarżenia nie wspominając. Ale zakopywał ich „Bukaciak” i jego ludzie.

      W lipcu 2014 roku prokuratura ujawniła, że w pobliżu Konstancina znaleziono ciała dwóch mieszkańców Piaseczna, którzy zaginęli w 2002 roku. W maju 2014 roku policja odkopała szczątki dwóch dilerów związanych z „Mułem”. Widać, że obaj byli zmasakrowani. „Postek” prawdopodobnie miał odrąbaną głowę.

      Miejsce zakopania zwłok wskazał „Bukaciak” i obciążył zbrodnią „Wojtasa” i „Ternita”, a sąd mu w to uwierzył.

      – Niech teraz każdy pomyśli, co czuły te ofiary, gdy wyprowadzano je z samochodu i prowadzono do dołu – grzmiał sędzia Andrzej Krasnodębski w czasie ogłaszania wyroku.

      Za ten czyn 26 maja 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał „Wojtasa” na dożywocie. Taki sam wyrok usłyszał Robert M., pseudonim „Ternit”.

      Mimo to „Wojtas” słuchał słów sędziego z kamienną twarzą, niewyrażającą żadnych emocji. Czasami tylko rzucał zimne spojrzenie w stronę prokuratora.

      – W przypadku tych oskarżonych nie można mówić o resocjalizacji. Ten wyrok ma spowodować ich eliminację ze świata wolnych ludzi – uzasadniał sędzia Andrzej Krasnodębski. I wyjaśnił, że sąd dał wiarę „Bukaciakowi”, znanemu też jako „Grabarz Konstancina”.

      Jednak pod koniec kwietnia 2018 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok dożywotniego więzienia dla Wojciecha S. Zdaniem sądu doszło do naruszenia przez sąd pierwszej instancji prawa Wojciecha S. do obrony. W czasie procesu adwokat „Wojtasa” reprezentował też innego oskarżonego – Tomasza R., pseudonim „Morgan”. Tymczasem pod koniec procesu „Wojtas” obciążył „Morgana”. W tej sytuacji sąd powinien zdecydować o zmianie obrońców obu oskarżonych, by uniknąć kolizji ich interesów. Jednak tak się nie stało i decyzją sądu apelacyjnego sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Sąd apelacyjny mimo wszystko nie kwestionował dowodów winy „Wojtasa”.

      Wojciech S. wydaje się jednak być dobrej myśli:

      – Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się nowy proces – odpowiada na moje pytanie, czy może zostać uniewinniony od zarzutu zabójstwa „Postka” i „Maksa”.

      Większość moich rozmówców nie ma wątpliwości, że za tą zbrodnią stał „Bukaciak”.