Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina. ks. Marcel Debyser. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: ks. Marcel Debyser
Издательство: PDW
Серия: Biblia dla moich parafian
Жанр произведения: Религиозные тексты
Год издания: 0
isbn: 9788380653436
Скачать книгу
klucza, który pozwala odczytywać całą Biblię, gdyż św. Paweł ukazuje nam znaczenie historii religijnej. Osobiście przyznaję z radością, że ten właśnie klucz pozwolił mi wejść w Pismo, poczułem się niczym alpinista, który już ze szczytu dostrzega całą drogę, jaką przebył, by osiągnąć cel.

      Chrystus zmartwychwstały jest prawdziwie takim właśnie szczytem. Tym zresztą różnimy się od naszych żydowskich braci. Nie przeczymy, że otrzymaliśmy od nich pierwsze przymierze, jakie Bóg zawarł z Abrahamem, lecz kontynuujemy naszą drogę aż po całkowite wypełnienie obietnic, jakie mu były dane.

      Dla nas historia ludzkości jest historią „świętą”, Bóg uświęca nas bowiem w całym jej przebiegu, aż do chwalebnego powrotu Jezusa, który zapoczątkuje świat ostateczny, „gdzie ani łez, ani żałoby nie będzie, gdyż przeminęła dawna postać świata”.

      Jak niesłychane bogactwo stanowi List do Rzymian! Nie jest naszym zamiarem dalsze rozwodzenie się nad tym odkryciem, lecz warto by było. Czas teraz zobaczyć, jak apostoł odpowiada na problemy naszych czasów.

      Aktualność Listu do Rzymian

      List do Rzymian jest niewątpliwie jednym z tych pism, których palącą aktualność najłatwiej wykazać. I to pod rozlicznymi względami, lecz zwłaszcza przez uznanie stanu grzechu, z czego wynika bezpośrednio odpowiedź na problem zła. Świat współczesny natarczywie pyta nas w tej sprawie i nie można odpowiedzieć mu inaczej, niż czyni to Paweł. W żadnym razie nie możemy mówić naszym braciom, że Bóg ma coś wspólnego z dotykającym nas złem. Abyśmy się o tym przekonali, wystarczy przeczytać Muchy Sartre’a.

      Myśl nowoczesna odrzuca pojęcie grzechu, odrzuca ona bowiem wszelki autorytet. Przede wszystkim jednak domaga się gwałtownie prawa do samodzielnego decydowania o swym dobru. Nie przypadkiem w 1968 roku na murach Sorbony widniał napis: „Zakazuje się zakazywać”. Wszelki autorytet, zarówno Boga, jak i rodziców, przyjmowany jest jako arbitralna chęć zniewalania. Nie przychodzi już nawet do głowy, by szukać sposobu, w jaki autorytet mógłby stać się szansą powodzenia w życiu, ofiarowaną przez kogoś, kto dobrze wie, czego potrzebuje nasze serce i jakie niebezpieczeństwa grożą mu w świecie.

      A fortiori, w tym kontekście nie może być mowy o „usprawiedliwieniu” i droga prowadzi prosto do absurdu. Niezbędna jest zatem ponowna lektura argumentacji Pawła, by dostrzec, do jakiej klęski prowadzi pogaństwo. Jak już mówiłem, uderzające jest, że apostoł przedstawia nieposłuszeństwo dzieci jako jedną z oznak tego niepowodzenia. Wielu wychowawców powinno przemyśleć tę lekcję nie w związku z „moralnością”, lecz przez przyjaźń do powierzonej im młodzieży, której grozi skierowanie na boczny tor.

      Ważne jest, by iść za apostołem w jego argumentacji dotyczącej stopniowego wyzwolenia od Prawa, aby ukazać naszym braciom, że wyzwolenie to jest owocem miłości i zaufania do Pana Jezusa. Abraham uwierzył w prawdę, że kto traci, ten zyskuje, i dlatego znalazł swą stokrotną nagrodę. Porzucił on wygodę i bezpieczeństwo, by iść za Bogiem, nie wiedząc nawet, dokąd go On prowadzi… „do kraju, który ci ukażę”. Abraham zaufał, gdy Bóg zażądał, by wyrzekł się tego, co miał sprawiedliwie najdroższego, „twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka”. W rezultacie na górze Moria Bóg daje mu nagrodę stokrotną: „Policz gwiazdy, jeśli zdołasz”. Także i tobie, który odrzucisz łatwą miłość wedle twych zachcianek, Pan powie na górze Moria: „Spójrz na gwiazdy, twoje szczęście jest jeszcze piękniejsze. Oto ono”. A przecież nie ma na ziemi nic piękniejszego nad turkusowe niebo nocą w Jerozolimie usiane milionami złotych punkcików… „Policz gwiazdy, jeśli zdołasz…”

      Grzech polega więc na naszym braku zaufania boskiemu Przyjacielowi i wybraniu migoczących światełek złudnego szczęścia, do których lecimy jak ćmy. Bóg, który nas ostrzegł, nie jest odpowiedzialny za to, że sami palimy sobie skrzydła. Myśl taka jest podobna do reakcji dziecka, które bije mamę dlatego, że jej nie usłuchało, upadło i uderzyło nogą o stół.

      Nasza epoka gwałtownie potrzebuje prezentacji „usprawiedliwienia” w dzisiejszych kategoriach. Musimy zrozumieć, że chodzi o odnalezienie pierwotnego szczęścia, o „isz” i „isza” [mężczyznę i kobietę – zob. Rdz 2,23] zachwyconych sobą nawzajem i wymieniających pierwszy pocałunek pod wzruszonym spojrzeniem Boga, która oznajmia: „Zaprawdę było to bardzo dobre”.

      Usprawiedliwienie jest dziełem Boga, który kocha nas tak bardzo, że nie może znieść, byśmy nadal mieli być ofiarami naszej głupoty. I jak na początku świata tchnieniem swym zapoczątkował nasze życie, tak ponownie udziela nam swego Ducha, dzięki któremu możemy rozpocząć od zera życie prawdziwie piękne, wolne od lęku, grzechu i śmierci. Dlatego właśnie chrześcijanin woła za Pawłem: „Jesteśmy wielkimi zwycięzcami”.

      Współuczestnictwo w tej radości wymaga, by chrześcijanin w centrum swej perspektywy umieścił Chrystusa zmartwychwstałego. I tu znów rola Listu do Rzymian jest niezastąpiona w naszym Kościele, wciąż jeszcze opóźniającym się w przejściu, jak wymaga Sobór Watykański II, od Chrystusa umarłego na krzyżu do Chrystusa żywego, który wychodzi ze swego grobu. Przez zmartwychwstanie zostaliśmy usprawiedliwieni. Dlaczego więc jesteśmy tak oszczędni w opowiadaniu o nim w kościołach? Paweł powinien jak najszybciej zająć centralne miejsce w naszym przepowiadaniu!

      Niezbędne jest również odkrycie na nowo darmowej miłości Boga, agápe, i schowanie wyobrażenia o „zasługach” do najbardziej zakurzonego i najciemniejszego kąta w magazynie rekwizytora. Bóg nas kocha, ponieważ potrzebujemy miłości, nie zaś z powodu naszych zasług, których zresztą nie ma. Jezus natomiast obsypuje nas zasługami swej śmierci za nas. Odkrycie darmowej miłości Boga ma zasadnicze znaczenie i jest równie niezbędne jak odkrycie naszego grzechu, abyśmy zostali wprowadzeni w cudowny świat miłości.

      Czas najwyższy, by odkryć także wymagania życia pod natchnieniem Ducha. Oczywiste jest, że usprawiedliwiony przez Boga chrześcijanin ma w swoim życiu wzorować się na Chrystusie. Jakże można kochać kogoś, nie idąc za jego sposobem myślenia i życia? Wszystkie rzeczywistości naszego życia w świetle Jezusa nabierają nowej barwy.

      Cała ta droga wymaga rzeczywistej kultury biblijnej. Konieczne jest, by w taki czy inny sposób chrześcijanie odnaleźli dostęp do tego wspaniałego skarbu. Przede wszystkim po to, by różne przymierza związać z kolejnymi objawieniami Bożymi. Niezbędne jest, by Jezus mógł oddziaływać na nas swym urokiem. A my mamy przedsięwziąć wszelkie kroki, by mieć dostęp do tej niezwykłej Księgi.

      W tym celu potrzebne jest również wprowadzenie w tę symfonię napisaną przed wiekami w środowisku kulturowym całkowicie odmiennym od naszego. Nie wystarcza przełożenie Biblii na nasz język, należy wyrazić ją w inny sposób. Jak często słyszymy, że Paweł jest trudny. Oczywiście, można odrzec, podobnie jak Mozart czy Beethoven, lecz po wtajemniczeniu jak wielki odczuwamy zachwyt!

      Wreszcie, trzeba także uświadomić sobie, w jaki sposób to orędzie szczęścia wpisuje się w nasze życie. I tu także św. Paweł jest wielką pomocą, mówi bowiem jako duszpasterz troszczący się o podtrzymywanie naszej radości i nadziei. W obecnym poszukiwaniu oraz pomieszaniu myśli w Kościele i poza nim sprawą pierwszorzędnej wagi jest oddać głos Pawłowi, szczególnie pochodzący z jego przesłania do Rzymian.

      Rozdział siódmy

      List do Filipian

      To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie

      On to, istniejąc w postaci Bożej,

      nie skorzystał ze sposobności,

      aby na równi być z Bogiem,

      lecz ogołocił samego siebie,

      przyjąwszy postać sługi,

      stając się podobnym do ludzi.

      A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,

      uniżył samego siebie,

      stając