Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina. ks. Marcel Debyser. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: ks. Marcel Debyser
Издательство: PDW
Серия: Biblia dla moich parafian
Жанр произведения: Религиозные тексты
Год издания: 0
isbn: 9788380653436
Скачать книгу
"/>

      Wstęp

      Jezus, nasz Pan i Bóg

      W obu postaciach Chrystusa objawia się piękno godne wszelkiego uwielbienia. W jednej piękno natury; w drugiej piękno łaski. Jakże jesteś piękny dla Twych aniołów, Panie Jezu, jakże piękny w postaci Boga, w dniu Twej wieczności, w blasku świętych, poczęty przed wszelkim początkiem. Ty, który jesteś świetnością i odbiciem istoty Ojca, nieskończoną światłością życia wiecznego!

      Jakże piękny jesteś dla mnie, Panie mój, gdy rezygnujesz z tej chwały, gdy się unicestwiasz, gdy pozbawiasz się swego promieniowania! Twa miłość jaśnieje wówczas silniejszym światłem, Twe miłosierdzie i Twa łaska promienieją mocniejszym blaskiem. Świeć mym oczom, gdy wschodzisz, gwiazdo Jakuba: jakże promieniejesz, gdy wschodzisz kwiecie z korzenia Jessego: jakże łagodnym światłem jesteś, gdy nawiedzasz ciemności, Jutrzenko, która ukazujesz się na niebie!

      Jak godne podziwu i cudowne są Twe cnoty anielskie w Twym poczęciu się z Ducha, w Twych narodzinach z Dziewicy, w niewinności Twego życia, w rzekach Twej myśli, w blasku Twych cudów, w objawieniach Twych tajemnic!

      O słońce sprawiedliwości, jakże świecisz po Twym zachodzie, gdy zmartwychwstajesz wewnątrz ziemi! Jakże jesteś piękny w Twej chwalebnej szacie, gdy Ty, Królu, idziesz spoczywać na wyżynach niebieskich!

      Czyż z tego powodu kości moje nie powinny wołać: „Panie, któż jest podobny do Ciebie”?

      Celem przywołanych powyżej słów św. Bernarda jest powiązanie rozważań na temat Dobrej Nowiny z myśleniem, które towarzyszyło nam w poprzednim tomie, poświęconym Pierwszemu Testamentowi. W istocie bowiem ten długi proces biblijnego wtajemniczenia doprowadzić ma nas do wypowiedzenia słów: „Jezus, nasz Pan i Bóg!”, tak by modlitwa św. Bernarda stała się naszą własną. Droga ta, wiodąca poprzez całe bogactwo Biblii, ma nam uchylić rąbka tajemnicy, kim jest Jezus, kim jest nasz Bóg, a w konsekwencji – pozwolić nam zrozumieć, kim jest wierny tego Boga, czyli chrześcijanin.

      Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry! Człowiek jest za darmo powołany do najbardziej niepojętego związku z miłością doskonałą i jedyną cudownością; przez swój stan nadprzyrodzony wyniesiony jest do uczestnictwa w życiu Boga. Człowiek wie o tym, wierzy w to i miałby nigdy nie spróbować, jak Bóg jest dobry, nigdy nie skosztować tego Chleba ofiarowanego na wieczność, aby choć trochę uświadomić sobie jego istotę? Więcej: człowiek ten jest nie tylko za darmo przebóstwiony, lecz właśnie jego, grzesznika, cuda miłosierdzia włączają w Baranka złożonego w ofierze przez niego i dla niego; odkupienie czyni go przez Ciało Mistyczne jednym bytem ze swym Zbawicielem. Czyż więc miałby nie troszczyć się o Tego, który samego siebie wydał za niego, czyż miałby nie poświęcić się za swego przyjaciela i nie troszczyć się o ofiarowanie całego życia pełnego ogromnej wdzięczności?

      Więcej: czy ów człowiek, z całą dobrą wolą dążąc do zaangażowania swego życia w służbie Chrystusa, miałby nigdy się nie zastanawiać nad swym Mistrzem, nad tym, jaki On jest? Chcąc przyprowadzić Mu swych braci, miałby znać Go tak mało, iż nie wiedziałby, co o Nim mówić? We wszystkich swych działaniach kierując się miłością do Niego, nie odczuwałby nigdy przemożnej chęci spędzenia kwadransa na modlitwie w największej bliskości z Tym, którego kocha? Byłby gotów wyrzec się swej wolności, przebaczać nieprzyjaciołom, opanowywać swe popędy lub nimi kierować, a nawet znosić męczeństwo przez wierność Bogu, którego przyjaźń przynosiłaby mu tak niewiele radości, iż miałby nie cieszyć się, myśląc o Nim? Nie będąc masochistą bądź całkiem zdolnym do życia, musiałby być ostatnim z głupców. Nawet kantysta nie byłby tak niedorzeczny w swej moralnej obojętności. Chrześcijanin, dla którego Jezus nie byłby wszystkim, rozchwiewałby i sabotował całe swe istnienie, aby podobać się Komuś, kto pozostawałby mu obojętny!

      Czyż być księdzem może oznaczać coś innego niż „odsłaniać”, czyli zdejmować zasłonę, która uniemożliwia nam odkrycie tego niezwykłego Oblicza?

      Już to samo jest przyczyną naszej osobistej radości, naszej nadziei i wiary, a cóż dopiero, gdy pragniemy być apostołami. I nie znam nikogo, młodego czy starego, zdrowego czy chorego, kogo odkrycie to by nie zachwyciło, nie wyrwało z jego problemów, by dotrzeć do cudownego brzegu przyjaźni! Jezus jest przyjacielem przez duże „P”. Do nas należy dalsze posuwanie się na drodze tego odkrycia, z całym bogactwem, jakie daje nam Biblia. Albowiem Jezus jest tak wielki, że nasze oczy nie mogą dostrzec Go za jednym spojrzeniem; jest tak niezmierny, że serce nasze eksplodowałoby, gdyby On nie przedsięwziął środków ostrożności w objawianiu się nam. Tym sposobem, w najczulszej ze wszystkich miłości, Jezus zawsze stara się, by nasze serce czuło stopniowo rosnącą radość.

      Kto zatem przeczytał Pierwszy Testament, mógł odkryć czułość Boga i Jego wierność przymierzu. Drugi Testament, który jest przedmiotem tej książki, pokazuje nam, że chrześcijanin to człowiek:

      – dla którego Bogiem jest Jezus Chrystus;

      – dla którego Bogiem jest Jezus Chrystus, który stał się człowiekiem;

      – który za św. Pawłem mówi: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).

      Bogiem jest Jezus Chrystus

      Każdy człowiek religijny musi najpierw zadać sobie pytanie: „Jaki jest mój Bóg?”. Być może jest to jakikolwiek bóg, lecz trzeba mieć pewność i nie pomylić się co do osoby, gdyż podobnie jak ma to miejsce w małżeństwie, nie jesteśmy związani, jeśli byliśmy przekonani, że zawieramy przymierze z Bogiem, a poślubiliśmy innego boga. Niełatwo jest uniknąć tego paradoksu, gdyż o Bogu tak wiele już zostało powiedziane. Ludzie zawsze mieli Boga w swoim polu widzenia. I to tak dalece, że przy braku czujności można dać „swemu” Bogu definicję Woltera, Sokratesa, Platona, które są bardzo godne szacunku, ale nie przybliżają nam one naszego Boga. Dla chrześcijanina Bóg nazywa się Jezus Chrystus.

      Zmartwychwstanie dowodzi, że Jezus jest Bogiem. Fakt zmartwychwstania jest centralnym przedmiotem naszej wiary. Pewien człowiek zwyciężył śmierć, która nas paraliżuje z powodu grzechu pierworodnego. Człowiek ów z konieczności musi być Bogiem. Albo został wskrzeszony przez kogoś innego, albo zmartwychwstał sam z siebie. A jeśli wskrzesił sam siebie, to może być jednie Bogiem. Człowiek ten jest pierwszym, który złamał pierworodne potępienie. Jezus na nowo otwiera raj, zamknięty z powodu grzechu, otwiera raj życia, miłość życia. On jest pierwszym, który w wielkanocny poranek śmiał się z radości, śmiechem wiecznym. A zatem pierwszą łaską, o którą należy prosić, jest uświadomienie sobie, kim jest ów Zmartwychwstały. Poprzez tego człowieka, który je, pije, ściska dłonie swych przyjaciół, który mówi im: „Zobaczcie, dzieci, nie jestem jakimś duchem, nie trzeba się bać”, należy dostrzec, że to Bóg przechodzi. Niezależnie od badań naukowych, które mają wyjaśnić owo „jak” zmartwychwstania… to Bóg przechodzi.

      Starajmy się wciąż na nowo uświadamiać sobie następujący fakt: naszym Bogiem jest zmartwychwstały człowiek! Zmartwychwstanie, unicestwiając śmierć, zabiło grzech, który jest przyczyną śmierci, i umożliwiło przywrócenie przymierza. Jezus Chrystus jest Kapłanem, Mostem. Zostaliśmy odcięci od źródła życia. Jezus przywrócił prąd. Na nowo podłączył nas do życia, jednakże mógł to uczynić tylko przez budowę mostu między dwoma brzegami. Jezus Chrystus jest Kapłanem właśnie dlatego, że łączy dwa krańce, dwa wymiary: Boga i człowieka. Sam w sobie, przez swe istnienie, nic nie czyniąc, nic nie mówiąc, jest Tym, który przywraca przymierze. W Nim znajduje kulminację cała historia biblijna, a zwłaszcza odnowa świata, którą Biblia zapowiada. Układ Biblii jest przecież następujący: najpierw kilka rozdziałów, w których wszystko przebiega dobrze, potem długa opowieść o tym, że wszystko idzie źle, ale na szczęście ulega naprawie, wreszcie – niczym pokaz sztucznych ogni – zakończenie Apokalipsy, kiedy wszystko zostaje całkowicie odnowione. „Przyjdź, Panie Jezu, przyjdź!”. Wszystko jest gotowe.