Notatki polemiczne
Jedność i czyn. Ktoś może nam powiedzieć, że jednak polskie komunistyczne wydawnictwa w Wielkiej Brytanii mogą się ukazywać tylko w charakterze jednodniówek pod zmienianymi tytułami, jak „Trybuna Polska”, „Jedność i Czyn” itd. Ale w tym kraju nie brak także periodycznych wydawnictw, które by uprawiały obronę tez sowieckich. Poza tym właśnie w naszych polskich interesach leży, aby taka „Jedność i Czyn” była regularnym wydawnictwem periodycznym, tygodnikiem czy chociażby dziennikiem. Ależ prosimy o to, pod jednym warunkiem, aby nam było wolno swobodnie z nią polemizować i w tej polemice odsłaniać wszelkie znane nam fakty, daty i cyfry. W całej sprawie stosunków polsko-sowieckich my, Polacy, nie mamy nic do ukrywania, nic do zatajenia. Wszelkie rewelacje, wszelkie odsłaniania faktów mogą nam tylko korzyść przynieść. Toteż nikomu nie chcemy ust zamykać. Prosimy tylko o prawo do rzeczowej odpowiedzi.
À propos „Jedności i Czynu”. Ostatni zeszyt tego wydawnictwa cytuje artykuł, rzekomo w 1941 roku napisany przez p. Szczyrka, obecnego członka Rady Narodowej w Londynie. W artykule tym p. Szczyrek miał pisać:
Dlatego też musi się stać dla narodu polskiego oczywistością, że i pod względem ustosunkowania się do sprawy niepodległości polskiej ZSRS nie ma absolutnie nic wspólnego z polityką carskiej Rosji, że wszelkie wielkorosyjskie tendencje zostały tam tak samo gruntownie wytępione, jak z korzeniem wykarczowano społeczne i ekonomiczne podstawy carskiej Rosji.
…że walka z caratem łączyła się z walką o niepodległość Polski… Polacy muszą wiedzieć i pamiętać, że Związek Radziecki jest spadkobiercą tej właśnie wspaniałej karty dziejów narodu rosyjskiego. Jest nie tylko ich spadkobiercą. Jest tych dziejów przez swych pionierów współtwórcą.
Dotychczas p. Szczyrek nie zaprzeczył powyższemu. Czyżby istotnie kiedyś wypisywał podobnie ahistoryczne bzdury? Ano, gdyby nawet tak było, to byłby także dla nas argument dodatni. Świadczyłoby to, że Polacy tak gorąco chcieli współpracy ze Związkiem Sowieckim w wojnie z Niemcami, że gotowi byli mu wszystko wybaczyć i zapomnieć aż do utraty przytomności, a jednak Sowiety zerwały z nami stosunki dyplomatyczne.
Pod stieńkę. Zwracamy także uwagę komu należy na artykuł w „Jedności i Czynie”, na artykuł prof. Chwistka pt. Granice i honor. Ten prof. Chwistek to wyraźny sabotażysta i warto go jak najprędzej postawić pod stieńkę. Zauważcie bowiem, co pisze:
Był jeden jedyny król polski, który nosił przydomek Wielkiego. Cóż on zrobił dla naszej Ojczyzny? Oddał naszym zaciętym wrogom najstarsze polskie prowincje, żeby uzyskać możność pracy kulturalnej nad swoim narodem i odciąć się od wyniszczającej wojny.
Jeśli ktoś zechce nazywać nas, żądających oddania NIE NASZYCH (podkreślenie autora) prowincji, i nie wrogom, ale ich prawym właścicielom – jeśli ktoś odważy się nazwać nas zdrajcami, to my odpowiemy mu słowami jednego z naszych natchnionych poetów:
Wielkość ludowi przekazywał nasz testament i pójdziemy dalej swoją drogą.
…A potem co miałby do powiedzenia na ten temat Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz, Słowacki, Mochnacki, Mierosławski, Traugutt i bohaterowie walki z caratem z 1905 roku?
Dobór osób, do których apeluje prof. Chwistek, nosi wyraźne cechy „wrieditielstwa” [szkodnictwa] i sabotażu. Bo jakże! Tadeusz Kościuszko był urodzony w Mereczowszczyźnie, dzisiejszym powiecie kosowskim województwa poleskiego, a więc za linią Curzona, tak samo Adam Mickiewicz z Zaosia pod Nowogródkiem, tak samo Traugutt, tak samo Słowacki, tak samo bohaterowie walki z caratem w 1905 roku: Piłsudski, Sulkiewicz, Sławek, Prystor. Z powyżej wymienionych jedynie Mierosławski i Mochnacki byli urodzeni nie za linią Curzona, ale byli także najczynniejszymi ideologami walki z Rosją o nasze ziemie wschodnie. Sabotażysta Chwistek najwyraźniej umyślnie powybierał osoby, które w sprawie „granic i honoru” nie tylko mogłyby dać, ale już dały całym życiem swoim jak najwyraźniejszą odpowiedź.
„Litwo, Ojczyzno moja” – pisał Mickiewicz.
Profesor Chwistek – pod stieńkę.
Pińsk
Przebieg wypadków
Prasa londyńska z niedzieli 20 lutego („Sunday Times” i „Observer”) zwolniła nas z obowiązku milczenia, ogłaszając szereg informacji o poufnych dotychczas rozmowach pomiędzy rządem brytyjskim a polskim w sprawie życzeń sowieckich.
(c e n z u r o w a n e)
1) Organizacje wojskowe polskie w miarę posuwania się wojsk sowieckich będą się oddawały do ich dyspozycji. W razie zajęcia jakiejś miejscowości przez wojska sowieckie miejscowy dowódca polski zgłosi się do dowódcy sowieckiego, ujawni przed nim organizację i zastosuje się do jego życzeń. 2) Oddziały polskie, które miały jakieś zajścia z oddziałami partyzantów, przeniosą się na inne miejsca. 3) Rząd polski usunie ze swego składu ministrów Kukiela i Kota, a prezydent udzieli dymisji naczelnemu wodzowi gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu. 4) Pomiędzy Rosją a Polską powstanie nowa granica, która na razie będzie linią demarkacyjną. Granica ta będzie przebiegać linią Curzona do byłego zaboru austriackiego, a potem do Karpat, zostawiając Przemyśl po stronie polskiej, Lwów po stronie sowieckiej. 5) Polska może mieć nadzieje otrzymania kawałka zachodnich Prus Wschodnich i innych ziem, które przed wojną należały do Niemiec. 6) Usuwaniem Niemców z tych terenów mają się jednak zająć Sowiety, co oznacza, że przewidywana jest okupacja wojskowa sowiecka aż po Odrę.
Na całkowite przyjęcie tych propozycji nie zgadzał się oczywiście nikt z polskich ministrów. Przez poniedziałek 14 lutego i wtorek 15 lutego trwały narady naszego gabinetu. Najbardziej ustępliwy był podobno p. Mikołajczyk, najbardziej oporny minister Kwapiński, w którym widać odezwała się krew dawnego członka niepodległościowej Organizacji Bojowej. We wtorek 15 lutego minister Kwapiński opuścił nawet posiedzenie Rady Ministrów i wywołał chwilowy kryzys, aczkolwiek „Dziennik Polski”, widać z nadmiaru obyczajów demokratycznych, nie pisnął o tym ani słowa. Ale Kwapiński nie znalazł poparcia u innych ministrów socjalistycznych, panów Grosfelda i Stańczyka. W nocy z wtorku 15 lutego na środę 16 lutego zapadły rezolucje rządu i stąd noc ta stała się w historii polskiej datą tego samego typu co sejm grodzieński i inne daty innych kapitulacji.
Rezolucje te zapadły bez głosu ministra Kwapińskiego, który się wstrzymał od głosowania.
Rząd polski nie zgodził się zresztą na linię Curzona, w swej uchwale żąda linii demarkacyjnej na wschód od Wilna i Lwowa, z tym, żeby reszta terytorium państwa polskiego, tj. terytorium pomiędzy tą linią a granicą ryską, była administrowana przez wojskowe władze sowieckie z udziałem przedstawicieli innych państw zjednoczonych.
Nie zgodził się też rząd polski na jakiekolwiek zmiany personalne.
Natomiast:
Stwierdził, że już w swej deklaracji z 14 stycznia, oświadczając, że chce przystąpić do rozmów z rządem sowieckim przy współudziale rządów brytyjskiego i amerykańskiego o całokształcie spraw, tym samym nie wykluczał z tych rozmów zagadnień granicznych, żądając jednak, aby te rozmowy dotyczyły jednocześnie granic polskich na wschodzie i na zachodzie.
Czyli że:
Rezolucje rządu z 16 lutego1 sprzeczne są z postawą Kraju, wyrażoną w uchwałach z 15 stycznia 1944 roku2.