Nie brzmiałam tak optymistycznie i zuchwale, jak bym chciała, ale obwiniałam o to niski poziom cukru we krwi. Jednakże Ilya Sanguinati ani nie przewracał oczami, ani nie prychał, ani mi nie przerywał. Po prostu słuchał. Skończyłam opowiadać mu o Aggie i gałce ocznej, przez którą musiałam zgłosić obecność nieboszczyka, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
Do środka wszedł Julian.
– Nie wiedziałem, co będziesz chciała zjeść, więc zgadywałem. Grillowana kanapka z serem i shake czekoladowy. Mam jeszcze małą miseczkę krojonych truskawek, bo przy kolacji Helen powiedziała, że z każdym posiłkiem powinno się jeść trochę owoców.
– To cudownie – odparłam. – Dziękuję.
Julian położył jedzenie na podkładce na biurku i wysunął mi krzesło.
– No dobrze – powiedział Ilya Sanguinati, gdy siedziałam już za biurkiem. – Załatwmy tę sprawę.
Poczułam, jak żołądek mi się skręca.
Podniósł rękę.
– Pani tylko je i słucha. Ja wszystkim się zajmę. Potem pojedziemy do Kłębowiska i zajmiemy się dokumentami.
Zauważyłam, że Julian stanął za mną, gdy na komisariat weszli kolejni mężczyźni. Oficer Grimshaw zajął miejsce po przekątnej biurka, a Ilya Sanguinati stanął przed biurkiem. To tak, jakby otaczało mnie pole siłowe stworzone z męskich ciał. Czułam się wystarczająco bezpiecznie, żeby wyjść z mojej mentalnej szafy i słuchać, jednocześnie jedząc lunch.
To była naprawdę bardzo smaczna kanapka. Helen nie chciała powiedzieć, co robiła, że zawsze wychodziły jej takie smaczne – to chyba kwestia doboru gatunków sera – ale to było moje ulubione jedzenie na pocieszenie.
Na komisariat wszedł detektyw Swinn. Chciał wyjść na zarozumiałego, ale nie miał ku temu odpowiednich warunków fizycznych. Coś jak Yorick. Jako ostatni pojawił się dyrektor banku. Zakładałam, że drugi agent JWK nie został zaproszony na to przyjęcie.
– No dobrze – powtórzył Ilya Sanguinati. – Musimy dojść do jakiegoś porozumienia.
– Pani DeVine musi odpowiedzieć na kilka pytań – powiedział z uporem Swinn.
Mój prawnik go zignorował i skupił się na dyrektorze banku.
– Gdy teraz rozmawiamy, dwóch moich krewnych, którzy w naszej rodzinie zajmują się kontaktami z bankami, sprawdza zawartość skrytek depozytowych mieszkańców Stróżówki. Podobnie jak pani DeVine, prowadzimy szczegółową listę wszystkiego, co umieszczamy w banku.
Spojrzałam na dyrektora, a potem na ogórek kiszony, który był dodatkiem do kanapki. Jeden i drugi miał ten sam odcień zieleni.
Odsunęłam ogórek i skupiłam się na kanapce.
– Moi kolejni krewni – ciągnął prawnik – ci, którzy interesują się handlem i nieruchomościami, również są w banku i wypłacają z kont wszystkie nasze fundusze.
– A-ale nie możecie – zająknął się dyrektor. – Jeśli wycofacie tyle pie…
– Bank nie będzie już zdrową, rentowną instytucją. – Ilya Sanguinati się uśmiechnął. – Muszę również pana poinformować, że umowa najmu budynku, którego właścicielem jest Stróżówka, nie zostanie odnowiona, chyba że spełnione zostaną dwa warunki.
– Ale w Sprężynowie nie ma innego budynku, który nadawałby się na bank, a przynajmniej takiego, którego nie trzeba byłoby odnawiać – zaprotestował dyrektor.
– Wiem. – I znowu ten uśmiech.
Zamrugałam. Czyżbym dojrzała błysk kłów?
– Jakie są wasze warunki? – zapytał oficer Grimshaw.
– Jutro rano pani DeVine wróci do banku i otworzy skrytkę depozytową. Jeśli brakujące dokumenty i siedem tysięcy dolarów się odnajdą…
– To było sześć tysięcy dolarów – przerwał dyrektor.
– Teraz jest już siedem.
Wow. To było lepsze niż kryminał, który w zeszłym tygodniu oglądałam w telewizji.
Ktoś delikatnie popukał mnie w ramię, przypominając mi, że powinnam jeść. Ale tak naprawdę pewnie chodziło o bezkrwawe upuszczenie krwi.
– Drugi warunek jest taki, że do jutrzejszego poranka zrezygnuje pan z posady dyrektora banku. I nie będzie pan już w nim pracował. Jeśli te warunki zostaną spełnione i nie odkryjemy żadnych nieprawidłowości w naszych skrytkach depozytowych, zostawimy tyle funduszy, by bank był wypłacalny.
Teraz mój adwokat zwrócił się do policjanta z JWK. Moją uwagę przykuł jakiś ruch w oknie.
– Czy to Sprężyniak? – Kiwnęłam głową w tamtą stronę. – Czy one mogą być takie duże?
Ilya Sanguinati spojrzał za okno, a potem na mnie.
– Nie. One robią… Ludzkie lekkoatletyczki robią to podczas wydarzeń sportowych.
– Piramidę? Piramida ze Sprężyniaków? – Spojrzałam na stworka. On – lub ona – zrobił zadowoloną minę. – Mogę zrobić zdjęcie?
Jeśli wyjdę z tego cało, kupię sobie koszulkę „Kocham Sprężyniaki”.
Zapadła cisza.
– Przepraszam – mruknęłam. – Odłączyłam usta od rozumu.
– Na ulicy zdjęcia robi już kilka osób, między innymi Dominique Xavier – powiedział Julian. – Na pewno ci jakieś da.
– Kwestie związane z bankiem są nie na temat – rzekł Swinn. – Chodzi o to, co sprowadziło tego zabitego człowieka do Kłębowiska.
– Zgadzam się – rzekł Ilya Sanguinati. – Ale przecież otrzymał pan już wstępny raport z sekcji zwłok, a zatem wie pan, że nie ma szans, żeby to pani DeVine go zabiła.
Znowu cisza.
– To co go zabiło? – zapytał Grimshaw. – Zabezpieczyłem miejsce zbrodni, ale odczułem ulgę, gdy ekipa JWK zaczęła prowadzić dochodzenie.
– Uszkodzenie kręgosłupa.
– Nie zostało to oficjalnie podane do wiadomości – rzekł niepewnie Swinn.
– My o tym wiemy. – Ilya Sanguinati spojrzał na mnie. – Skończyła pani lunch? Shake’a może pani zabrać ze sobą.
Nawet Oślizgły Swinn uskoczył na bok, gdy mój prawnik odprowadził mnie i napój do swojego eleganckiego, czarnego samochodu. Kierowca, sądząc po wyglądzie – inny Sanguinati, otworzył mi tylne drzwi, a Ilya zablokował wszelkie próby zbliżenia się Swinna. Wreszcie odjechaliśmy.
– Dziękuję. – Nie wiedziałam, co jeszcze mogę powiedzieć. No dobrze, było coś jeszcze. – Dlaczego pan to robi?
– Bo była pani miła dla Aggie. Jest pani pierwszą osobą od czasu Honorii Dane, która wykazała jakieś zrozumienie dla natury Kłębowiska.
– Czyli?
Jego oczy znów wyglądały jak płynna czekolada.
– Że zostało zbudowane na terenie terra indigena. Założenie było takie, że ludzki