soft neuro
Software neurologiczny.
Kategoria oprogramowania przeznaczonego dla urządzeń pracujących na sieciach neuronów w mózgu.
Obejmuje m.in. aplikacje medyczne (sterowniki do sztucznych kończyn, implantów wzrokowych, słuchowych itp.), rozrywkowe (kierowanie awatarami w grze za pomocą myśli itp.), lingwistyczne (odczytywanie treści myśli ze wzoru aktywności mózgowej), militarne (np. dla pilotów myśliwców sterujących maszynami pod przeciążeniami uniemożliwiającymi poruszanie ciałem), uliczne (do prowadzenia rozmów telefonicznych myślą), lifestyle’owe (generowanie pętli uzależnień od pożądanych aktywności i wygaszanie pętli uzależnień od aktywności niepożądanych), aż do jawnie przestępczych (neurohacking).
Grześ rozpruł folie, wyjął zestawy. Na głowę naciągało się coś w rodzaju gumowej mycki, do kompa zaś trzeba było wpiąć szereg kart z dedykowanymi procesorami, grubszych od najnowszych kart graficznych 3D; same chłodzenia ważyły po pół kilo.
Ciało, ojczyzno moja.
Podczas gdy Grześ się z tym mocował, Rytka czytała instrukcje.
– Masa roboty z konfiguracją.
Zerknął na zegar.
– Zdążysz?
Wzruszyła ramionami.
– Odpal i zobaczymy.
Wybrali maszynę Tatara, który do tej pory pewnie już utopił się w kiblu. Grześ wpełzł pod żelastwo, przepinał porty i sprawdzał kable. A Rytka na swoim terminalu zasysała te amatorskie aplikacje do InSoul3. Istniały całe fora, wikipedie i kategorie torrentów poświęcone softowi neuro. Tymczasem transfer spadał z każdą minutą.
Po dwóch godzinach konfiguracja dobiegła końca, diagnostyka dała zielone światło dla RAM-u i procków.
Spod ściany przyglądał im się Bociek, dobrze już upalony marychą.
– Grałem w to. Mocna rzecz.
Grzesiu wylazł zmiędzy wentylatorów i kabli, otrzepał spodnie.
– To nie gra, mamy cheaty do pełnego skanu.
Bociek podszedł, pohuśtał na palcu headset pachnący jeszcze fabryczną nowością; z mycki sypał się talk.
– Ale to jest zabawka, przecież rozumiecie, nijak nie sczyta całości, to znaczy do każdego atomu kory mózgowej.
– A skąd wiesz, ile trzeba sczytać? Może tyle właśnie wystarcza? Równie dobrze mógłbyś żądać skanu kwarków i strun.
Bociek zaciągnął się głębiej jointem.
– Chcecie? – Zionął dymem. – Kandahar Blood. W sam raz na apokalipsę.
– Nie będę sobie palił neuronów w ostatniej godzinie.
– Co za zioło…! Jak potrafi cię nastawić pozytywnie do końca świata, to do wszystkiego. Nawet do niego.
To było o prezesie, który krążył po budynku z tak wściekłą rozpaczą w oczach, że najwięksi histerycy na sam jego widok zamierali niczym zmrożeni. Teraz powrócił do IT. Rozsupłał sobie krawat spod szyi i zawijał go na zaciśniętej pięści, tam i z powrotem, a z taką mocą, jakby był to bandaż bokserski na walkę z Tysonem.
Rytka i Grzesiu rzucili monetą.
– Reszka.
– Dajesz.
Rytka siadła za klawiaturą, Grzesiu wybrał skaner IS3.
Bociek poczęstował Prezesunia jointem zjaranym do mikroskopijnego peta. Prezesunio tylko splunął. Trzeszczały mu zęby i kości dłoni.
Grześ założył myckę, Rytka skalibrowała skan; zdjął myckę i ponownie sprawdzili konfigurację. Nadal zielono.
– Podało ci estymację, ile czasu zajmie pełny skan?
– Cholera wie, ten addon przejmuje potem kontrolę i zarządza powtórne skany, dopóki nie wydobędzie ci ze łba, czego mu tam potrzeba.
addon
[ang. add-on]
Program stanowiący dodatek do programu już istniejącego, rozszerzający jego możliwości.
Addony nielegalne (nieakceptowane przez twórców programu podstawowego) mogą zmieniać jego funkcjonowanie całkowicie poza pierwotne przeznaczenie. W szczególności addony do programów neuro Wyjątkowo zaskakujące możliwości ujawniły addony do takiego softu neuro, który nie tylko odczytuje stany mózgu, ale wchodzi z nimi w interakcje. Addony do programów leczących z uzależnień potrafią całkowicie zmienić osobowość człowieka, łącznie z jego orientacją seksualną, genderem, poglądami politycznymi, wiarą religijną i tożsamością etniczną. (Popularny addon HireMe! modyfikował główne cechy osobowości tak, aby zmaksymalizować szansę przejścia testów psychologicznych czy rozmów kwalifikacyjnych na dane stanowisko pracy lub na uczelnię). Addony do neuroprogramów lingwistycznych służące do wydobywania na jawę treści podświadomości człowieka (tzw. autoterapeutyki) skutkowały nierzadko schizofrenią.
Istniały addony do hackerskiego softu neuro pozwalające zabić myślą tudzież uwarunkować delikwenta do popełnienia samobójstwa.
– A nie wyciągniesz średniej z historii dotychczasowych użytkowników? Żebyś sama też zdążyła się przekopiować. Czyje to dzieło?
– Studentów z Karabachu, Uraloczka Team. Chcesz poczytać?
– Bez tłumacza guglowego? Dziękuję.
Na ekranach newsowych ginęły Ateny, kamery uliczne spod kawiarni i zabytków pokazywały turystów kładących się na bruku jak w udarze słonecznym, pod majestatycznie niewzruszonymi ruinami kamienia i cegły.
– A pan prezes nie reflektuje?
– A co mnie to kurwa co mnie tam wasze awatary, i tak tu padnę trupem!
– Ale duch, duch przetrwa.
– Jaki kurwa duch, sam jesteś duch, wypad mi stąd, to moje zabawki!
I Prezesunio rzucił się wykopać ich z piwnic.
Grześ strzelił go przez łeb starym ultrabookiem Lenovo; szef padł bez czucia.
– Komputery rządzą światem.
– True.
– Dajesz, Rytka.
Grześ naciągnął myckę, Rytka nacisnęła ENTER, i poleciało.
1K POSTAPO
Pod dwupiętrowym billboardem z plakatem Transformers 9 Michaela Baya, na środku bezludnej dzielnicy handlowej Tokio, dwa mangowe seksboty boksowały się po polimerowych buźkach.
Grześ akurat zgubił lewą nogę, plunął więc Drutem niczym stary snajper, leżąc płasko na dachu kiosku po drugiej stronie ulicy. Trafił, faraday rozpiął się jak należy, i po sekundzie oba seksboty padły niczym ścięte. Grześ podskoczyłby z uciechy, ale znowu zapomniał, gdzie i kim jest, i zwalił się przez tekturowy dach do wnętrza budki, razem z Plujnicą i kablem uziemienia. Grześ chodził po Ginzie półtonowym Star Trooperem Miharayasuhiro.
faraday
Skonstruowane przez Grzesia urządzenie służące do resetowania i przejmowania kontroli nad innymi mechami.
Składa się z:
– Plujnicy (części wystrzeliwującej);
– sieci oplatającej ofiarę;
– Drutu