Winny jest zawsze mąż. Michele Campbell. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Michele Campbell
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Триллеры
Год издания: 0
isbn: 9788308067833
Скачать книгу
to, Jenny przypomniała sobie pocałunki z nieogolonym Lucasem oraz swoje usta podrażnione jeszcze dzień później, będące pamiątką wspólnie spędzonych chwil. Z niezdrową fascynacją przyglądała się, jak Kate sięga po tubkę z balsamem do ust i wciera błyszczące mazidło w poczerwieniałe wargi. Każda jej cząstka emanowała seksem. Połyskujący w pępku rubin, opięte dżinsy. A jednak nigdy nie ubierała się tandetnie. Nawet jeśli zachowywała się jak puszczalska, robiła to stylowo. Teraz bawiła się swoimi złotymi włosami, zaplatając je niedbale w luźny, niezwiązany gumką warkocz nad karkiem. Jenny miała na biurku koszyk wypełniony gumkami, opaskami i spinkami dopasowanymi do każdego stroju, lecz nawet kiedy usilnie się starała, jej włosy nigdy nie wyglądały tak dobrze jak nieumyte i nieuczesane loki Kate. Tej dziewczynie życie przychodziło bez wysiłku, jakby niczym nie musiała się przejmować ani o nic starać. Nic dziwnego, że wpadła w oko Lucasowi. Faceci uwielbiają laski, które mają wszystko gdzieś. A Jenny wszystkim przejmowała się aż za bardzo.

      – Wyglądasz na zdenerwowaną – powiedziała Kate podejrzliwie. – Coś się stało?

      – Przepraszam, jeśli wam przeszkodziłam – odparła Jenny.

      – W ogóle się tym nie przejmuj. Muszę się dzisiaj spakować, więc i tak nie miałam ochoty się bzykać. Skąd znasz Luke’a? – spytała Kate i wstała, żeby się ubrać.

      „L u c a s a”, pomyślała Jenny. Była wściekła, że Kate nazwała go inaczej niż wszyscy, zupełnie jakby był jej własnością. Potem zauważyła świeżą malinkę na szyi koleżanki i przez chwilę miała ochotę przywalić jej w głowę.

      – Chodziliśmy razem do liceum – odparła Jenny, przygotowując się na kolejne pytanie. „Czy to ten hokeista, z którym straciłaś dziewictwo?” Ale pytanie nie padło. Kate pewnie już zapomniała o tamtej rozmowie w drodze na pierwszą imprezę w bractwie. Były wtedy solidnie wstawione – na szczęście. Jenny miała nadzieję, że współlokatorka nie skojarzy faktów.

      – Nie żartuj! Luke jest miastowym? – spytała Kate. – Zupełnie nie przypomina tych pryszczatych chłopaków, którzy pracują w jadalni. Nigdy bym się nie domyśliła.

      Normalnie Jenny zwymyślałaby ją za taki komentarz, ale nie chciała rozmawiać z nią na temat Lucasa dłużej, niż to konieczne.

      – Myślałam, że chodzisz z Griffem – powiedziała, żeby zmienić temat; była to pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy. Griff z imprezy w bractwie był jednym z chłopaków, którego zdecydowanie widziała nagiego w łóżku z Kate, i to kilka razy.

      – A co, zostałaś przyzwoitką? – spytała Kate.

      – Masz rację. To nie moja sprawa.

      Griffem rzeczywiście się nie przejmowała. Ale Lucas…

      Kate wzięła z biurka paczkę marlboro lightów i spojrzała na nią z wahaniem.

      – Hmm, powinnam zapalić, skoro się nie bzykaliśmy? A, do diabła z tym. Chcesz jednego?

      Jenny nigdy w życiu nie paliła. Musiała jednak jakoś przestać myśleć o tym, co właśnie zobaczyła, więc poczęstowała się papierosem, a Kate podała jej zapalniczkę. Zaciągając się, Jenny starała się nie kasłać, żeby Kate nie zorientowała się, że to jej pierwszy papieros, i nie wyśmiała jej. Z drugiej jednak strony współlokatorka była tak ślepa na uczucia innych, że nie było się czym przejmować.

      Przynajmniej nie tym razem.

      – Ty i Luke trzymaliście się razem w liceum? – zaczęła Kate.

      – Zapomnij o Lucasie, musimy pogadać o Aubrey – pośpiesznie odparła Jenny. – To naprawdę ważne. Martwię się o nią.

      – Chodzi o to, że tak schudła? – spytała Kate, dając się złapać na zmianę tematu.

      – Zauważyłaś to.

      – Jak miałabym nie zauważyć? Też się o nią martwię. Myślisz, że ma anoreksję?

      – Może. A może po prostu jest zdołowana. Ma problemy w domu.

      – Biedactwo. Problemy z pieniędzmi?

      Papieros przyprawił Jenny o ból głowy, zgasiła go więc w kubku z godłem Carlisle, który służył Kate za popielniczkę, i opisała sytuację z mamą Aubrey.

      – Nigdy o tym nie wspominała – rzekła Kate, co dało Jenny odrobinę satysfakcji.

      – Bała się, że jej nie będziesz lubić, jeśli się dowiesz, że jest biedna – powiedziała.

      – Chyba nie sądzisz, że jestem aż tak płytka. Poza tym przecież to oczywiste, że jest biedna. Popatrz, jak się ubiera. W nieskończoność nosi na zmianę te same cztery tandetne koszulki.

      – Rzecz w tym, że mnie się zwierza, ale nie zawsze słucha moich rad. Myślę, że powinnyśmy połączyć siły. Wiesz, porozmawiać z nią tak od serca. Zorganizować coś w rodzaju interwencji. Ciebie by posłuchała.

      – Mam lepszy pomysł – powiedziała Kate.

      Jenny rozzłościło, że zignorowała jej propozycję bez mrugnięcia okiem. Właśnie wtedy drzwi wejściowe otworzyły się i przyjaciółki usłyszały, jak Aubrey krząta się po saloniku.

      – Aubrey, tutaj! – zawołała Kate.

      Aubrey wniosła ze sobą zapach świeżego, chłodnego powietrza. Na jej włosach i rzęsach topniały płatki śniegu.

      – Pada śnieg! – oznajmiła, otrzepując wełniany płaszcz z second-handu i pokazując mokre palce. – Czy to nie wspaniałe? Nigdy wcześniej nie widziałam śniegu.

      – Fantastycznie – odparła Jenny pobłażliwie.

      Kate zaciągnęła się papierosem.

      – Naciesz się dzisiaj, bo jutro będzie na nim pełno psich siuśków.

      Jenny wzięła głęboki wdech, zastanawiając się, jak najlepiej poruszyć z Aubrey drażliwy temat.

      – Wiesz co… – zaczęła Kate, zanim Jenny zdążyła się odezwać.

      – Co?

      – Jenny i ja właśnie rozmawiałyśmy o tym, że ostatnio jesteś jakaś przygnębiona. Chyba przydałoby ci się coś na pocieszenie. Więc obie pojedziecie ze mną do Nowego Jorku na Święto Dziękczynienia!

      Jenny otworzyła usta, żeby zaprotestować. Przecież Aubrey miała spędzić święto u niej. Mama już przygotowała pokój gościnny i zaplanowała posiłki.

      – O mój Boże, naprawdę? – pisnęła Aubrey, podskakując ze szczęścia i rzucając się Kate na szyję. – To najlepsza wiadomość, jaką kiedykolwiek słyszałam! Jestem taka szczęśliwa.

      Kiedy Kate ponad ramieniem Aubrey spojrzała w oczy Jenny, ta mogłaby przysiąc, że dostrzegła w jej spojrzeniu błysk triumfu.

      5

      Jenny zasnęła w pociągu do Nowego Jorku i przyśnił jej się Lucas. To nie było coś abstrakcyjnego, tylko niesamowicie realistyczne wrażenie, że są razem: wręcz słyszała jego głos, czuła jego zapach i smak. Nic gorszego nie mogło jej się przyśnić w takiej chwili. Kiedyś zostali sami późnym wieczorem w archiwum, gdzie rozmawiali i całowali się. Było to jedyne miejsce, w którym mogli pobyć razem, nie wzbudzając sensacji. On był osiłkiem, a ona kujonką – w ich szkole te grupy się nie mieszały, więc postanowili przez pewien czas utrzymać swój związek w tajemnicy. I tak już zostało: nigdy się nie ujawnili. Skoro nikt o nich nie wiedział, to czy Lucas w ogóle był jej chłopakiem?

      We