Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Cixin Liu
Издательство: PDW
Серия: s-f
Жанр произведения: Научная фантастика
Год издания: 0
isbn: 9788380628427
Скачать книгу
rzędzie na krześle przy przejściu, Kent poszedł dalej i zajął miejsce w drugim rzędzie.

      Luo Ji rozejrzał się po miejscu, które oglądał niezliczoną liczbę razy w telewizji. Na podstawie tego, co widział, zupełnie nie potrafił zrozumieć, jakie znaczenie pragnęli nadać mu architekci, którzy zaprojektowali ten budynek, co chcieli wyrazić. Wysoka, żółta ściana z emblematem ONZ na wprost niego, na której tle stało podium, była nachylona pod kątem ostrym do wewnątrz jak płaszczyzna urwiska, które w każdej chwili może się zawalić. Kopuła, która miała przypominać rozgwieżdżone niebo, była strukturalnie oddzielona od żółtej ściany i w żadnej mierze nie zapewniała jej stabilności, wprost przeciwnie – wyglądała jak wielki ciężar napierający na nią z góry i jeszcze bardziej zwiększający jej niestabilność, co sprawiało przemożne wrażenie, że to wszystko za moment runie. Jednak w obecnej sytuacji wydawało się, że jedenastu architektów, którzy stworzyli w połowie dwudziestego wieku projekt tego budynku, znakomicie przewidziało trudne położenie ludzkości w przyszłości.

      Oderwawszy uwagę od odległej ściany, Luo Ji usłyszał rozmowę dwóch siedzących obok niego osób. Nie mógł się zorientować, jakiej są narodowości, ale rozmawiały po angielsku, używając idiomatycznych wyrażeń.

      – Naprawdę wierzy pan w decydującą rolę jednostki w historii?

      – Hmm, myślę, że tego nie da się udowodnić ani obalić, chyba że cofnęlibyśmy czas, zabili paru wielkich ludzi i zobaczyli, jak potoczyłaby się historia. Oczywiście nie można wykluczyć możliwości, że bieg dziejów został wyznaczony przez rzeki, które ci wielcy ludzie kazali ujarzmić i przegrodzić tamami.

      – Ale jest też inna możliwość. Te pańskie wielkie postacie mogły być tylko pływakami w rzece historii i pozostawić swoje nazwiska dla potomnych dzięki ustanowionym przez siebie rekordom świata i zdobytej w ten sposób sławie i uznaniu, lecz nie miały żadnego wpływu na bieg rzeki… Ach, czy w obecnym stanie rzeczy rozmyślanie o tym wszystkim ma w ogóle sens?

      – Problem polega na tym, że w całym procesie decyzyjnym nikt nie myśli o sprawach na tym poziomie. Wszystkie kraje uwikłane są w spory o takie kwestie jak równość kandydatów i równy dostęp do zasobów.

      Sala ucichła, gdy do podium podeszła sekretarz generalna Say. Administracja tej filipińskiej polityczki lawirowała w erze przed- i pokryzysowej. Gdyby wybory odbyły się nieco później, nie wygrałaby ich, bo wyrafinowana azjatycka dama nie reprezentowała sobą poczucia mocy, której szukał świat w obliczu kryzysu trisolariańskiego. Jej drobna postać wydawała się bezradna na tle pochyłej jak urwisko ściany. Gdy wchodziła na podium, zatrzymał ją Kent i szepnął jej coś do ucha. Spojrzała na salę, skinęła głową i poszła dalej.

      Luo Ji był pewien, że popatrzyła w jego stronę.

      Stanąwszy na mównicy, zlustrowała wzrokiem salę, po czym powiedziała:

      – Dziewiętnaste zebranie Rady Obrony Planety doszło do ostatniego punktu planu obrad: ogłoszenia projektu Wpatrujących się w Ścianę i ujawnienia kandydatów na te stanowiska. Sądzę, że zanim przejdę do tego punktu, trzeba pokrótce przedstawić, na czym ten projekt polega. Na początku kryzysu trisolariańskiego stali członkowie byłej Rady Bezpieczeństwa przeprowadzili pilne negocjacje i stworzyli rzeczony projekt. Kraje, które uczestniczyły w tych negocjacjach, wzięły pod uwagę następujące fakty: coraz więcej dowodów świadczyło o tym, że po pojawieniu się pierwszych dwóch sofonów do Układu Słonecznego i w pobliże Ziemi ciągle przybywały nowe. Proces ten trwa nawet teraz. Wskutek tego Ziemia jest dla wroga całkowicie przejrzystym światem. Wszystko tutaj jest dla niego otwartą książką, którą może czytać, kiedy zechce. Ludzkość nie ma przed nim żadnych tajemnic. Społeczność międzynarodowa przystąpiła ostatnio do realizacji powszechnego programu obrony, ale zarówno opracowywanej w jego ramach strategii, jak i najdrobniejszych szczegółów technicznych i wojskowych nie da się ukryć przed wrogiem. Sofony mają wgląd do każdej sali zebrań, do każdej kartoteki, do dysków twardych i pamięci każdego komputera – nie ma miejsca, do którego nie mogłyby zajrzeć. Każdy plan, program, rozmieszczenie każdego oddziału wojskowego i każdej broni stają się widoczne dla odległego o cztery lata świetlne dowództwa wroga już w chwili, kiedy nabiorą kształtu na Ziemi. Natychmiast wycieknie do niego treść komunikacji międzyludzkiej w dowolnej formie. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z jednego: fortele strategiczne i taktyczne nie są skorelowane z postępem technicznym. Wywiad dostarczył niezbitych dowodów, że Trisolarianie komunikują się ze sobą, wymieniając bezpośrednio i otwarcie swoje myśli, wskutek czego zupełnie nie znają podstępów, kamuflowania zamiarów i oszukiwania, a to daje ludziom ogromną przewagę nad nimi. Jest to nasz jedyny atut, którego za nic nie możemy stracić. Twórcy projektu Wpatrujących się w Ścianę uważają, że równolegle z powszechnym programem obrony powinniśmy opracowywać inne plany strategiczne, które będą ukryte przed wrogiem, niedostępne dla wścibskich sofonów. Wysunięto wiele propozycji, ale ostatecznie przyjęto, że wykonalny jest tylko projekt Wpatrujących się w Ścianę. Jedna poprawka do tego, co przed chwilą powiedziałam: ludzie nadal mają sekrety w wewnętrznym świecie, każdy z nas. Sofony rozumieją ludzkie języki i mogą niezwykle szybko przeczytać każdy drukowany tekst i każdą informację zawartą we wszelkiego rodzaju pamięci komputerowej, ale nie potrafią odczytać ludzkich myśli. Dopóki nie komunikujemy się ze światem zewnętrznym, myśli każdej jednostki są dla sofonów nieprzeniknione. To podstawa projektu Wpatrujących się w Ścianę. Jego jądrem będzie wybrana grupa osób, które stworzą plany strategiczne i pokierują ich realizacją. Opracują te plany wyłącznie w swoich głowach, nie komunikując się w żaden sposób ze światem zewnętrznym. Prawdziwa strategia, kroki niezbędne dla jej przyjęcia i ostateczne cele pozostaną ukryte w ich mózgach. Nazwiemy ich Wpatrującymi się w Ścianę, ponieważ ta starożytna wschodnia nazwa osób oddających się medytacji dobrze oddaje charakter ich pracy. Podczas wcielania ich planów w życie myśli Wpatrujących się w Ścianę ujawniane światu zewnętrznemu i ich zachowania będą całkowicie udawane, po to, by za pomocą zręcznie wymieszanych sztucznych póz, błędnych wskazówek i kłamstw stworzyć fałszywy obraz tego, co rzeczywiście zamierzają zrobić. Podmiotem tego kluczenia i wprowadzania w błąd będzie cały świat, zarówno wrogowie, jak i sojusznicy, aż w końcu zostanie stworzony ogromny, skomplikowany labirynt, by wróg stracił orientację i jak najpóźniej odkrył nasze prawdziwe strategiczne zamiary. Wpatrujący się w Ścianę będą mieli zapewnioną ogromną władzę, co umożliwi im mobilizację i wykorzystanie dużej części zasobów militarnych Ziemi. Realizując swoje plany strategiczne, nie będą musieli się przed nikim tłumaczyć ze swoich działań i rozkazów, choćby ich zachowania były zupełnie niepojęte. Monitorowaniem i kontrolowaniem ich działań zajmie się Rada Obrony Planety ONZ, jedyna instytucja, która zgodnie z odpowiednią ustawą będzie miała prawo wetowania rozkazów Wpatrujących się w Ścianę. W celu zapewnienia ciągłości projektu Wpatrujących się w Ścianę będą oni mogli skorzystać z hibernacji, by przetrwać wieki, które dzielą nas od bitwy w dniu Sądu Ostatecznego. Oni sami zdecydują, kiedy, w jakich okolicznościach i na jak długo się przebudzą. Dla zapewnienia realizacji obmyślonych przez nich planów strategicznych uchwalona przez ONZ Ustawa o Wpatrujących się w Ścianę będzie w świetle prawa międzynarodowego obowiązywać przez następnych czterysta lat na równi z Kartą ONZ i zgodnie z prawem poszczególnych krajów członkowskich. Wpatrujący się w Ścianę podejmują się najtrudniejszego zadania w dziejach ludzkości. Będą naprawdę sami, a ich umysły będą zamknięte dla świata, dla całego Wszechświata. Ich jedynymi partnerami w dyskusjach i jedynym wsparciem duchowym będą oni sami. Dźwigając na swoich barkach ogromną odpowiedzialność, będą samotnie kroczyć przez te długie lata, niech więc wolno mi będzie wyrazić im w imieniu całej ludzkości nasz najgłębszy szacunek. A teraz przedstawię z upoważnienia ONZ czterech kandydatów wybranych