Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach. Jeff T. Bowles. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jeff T. Bowles
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Здоровье
Год издания: 0
isbn: 978-83-66200-06-7
Скачать книгу
dnia zorientowałem się, że coś jest nie tak. Przy każdym ruchu rękami odczuwałem potworny ból. Towarzyszyło temu strzelanie w barku i charakterystyczne dźwięki „strzelających” stawów. Masażystka, którą regularnie odwiedzałem, odmówiła rehabilitacji tych okolic, bo obawiała się, że to może pogorszyć mój uraz. Ten stan utrzymywał się przez kilka lat. Wybrałem się nawet do lekarzy opiekujących się zawodnikami drużyny Los Angeles Lakers. Po wykonaniu prześwietlenia stwierdzili oni, że mam w mięśniach odpryski kości, jednak ponieważ nie byłem sportowcem, odradzili mi operację i zalecili, abym nauczył się żyć z nowymi ograniczeniami. Kilka lat później udałem się ponownie na konsultacje. Usłyszałem, że mam naderwany pierścień rotatorów i zostałem skierowany na terapię ultradźwiękami. Kilka miesięcy leczenia nie dało żadnych rezultatów! Dopiero wizyta u specjalisty od tradycyjnej chińskiej medycyny przyniosła mi ulgę, jednak tylko na 2 dni. Wtedy natrafiłem na artykuł w magazynie wydawanym przez Life Extension Foundation. W zaledwie kilku akapitach dowodzono, że 80% wszystkich dolegliwości bólowych w obrębie stawów i kości bierze się z niedoboru witaminy D3. Natychmiast ją zamówiłem i zacząłem przyjmować dawkę 4000 j.m. dziennie. Do tamtej pory przyjmowałem jedynie 400 j.m. w preparatach multiwitaminowych, co, według autorów tego artykułu, było dawką zdecydowanie zbyt małą. Po miesiącu przyjmowania 4000 j.m. witaminy D3 dziennie, strzelanie w barku i ból ustały. Luba, moja masażystka, bez obaw wróciła do wykonywania rutynowego masażu. Równocześnie ustąpiły dolegliwości związane z kontuzją dolnego odcinka kręgosłupa, której nabawiłem się dużo wcześniej, nieprawidłowo wykonując ćwiczenia. Uraz ten odzywał się zwłaszcza podczas długiej jazdy samochodem, a wizyta u kręgarza przynosiła tylko czasową ulgę. Po miesiącu przyjmowania witaminy D3 w dawce 4000 j.m. wszelkie dolegliwości zniknęły zupełnie. Mimo że dawka, którą przyjmowałem, przekraczała 10-krotnie oficjalnie rekomendowane spożycie, nie zmniejszyłem jej i przez kolejne 6 lat zażywałem 4000 j.m. witaminy D3 dziennie.

      Po ok. 6 miesiącach od rozpoczęcia mojego „niebezpiecznego eksperymentu” zaobserwowałem ustąpienie kolejnej dolegliwości. Od kiedy pamiętam niezwykle często i łatwo zdarzało mi się skręcić nogę w kostce, a kiedy ruszałem stopami, słychać było strzelanie w stawie. Uznałem, że taka jest moja uroda. Kostki podatne na skręcenie to niezbyt dokuczliwy problem, jednak skutecznie uniemożliwiał mi w dzieciństwie granie w hokeja. Dopiero 6 miesięcy przyjmowania witaminy D3 w wysokich dawkach mnie uzdrowiło. Ustały wszelkie trzaski i strzelanie w stawach. Czyżbym odkrył rozwiązanie zagadki, z którą od lat borykają się lekarze? Dlaczego tak często strzela ludziom w stawach nadgarstków i dłoni? Według lekarzy przyczyną jest nadmiar azotu uwalniający się ze stawów. A ja mam inną koncepcję – może strzelające stawy i trzaskające kości to objaw niedoboru witaminy D3 w organizmie?!

      W ciągu 7 lat, od kiedy zacząłem zażywać 4000 j.m. witaminy D3 dziennie, nigdy nie zapadłem na przeziębienie trwające dłużej niż 1 dzień. Odczuwałem je bardziej jako chwilowe osłabienie niż przeziębienie i po gorszym dniu moje samopoczucie wracało do normy. Teraz wydaje mi się to zupełnie naturalne, choć nie zawsze tak było. Dobrze pamiętam paskudne przeziębienia, którym towarzyszyły kaszel, gorączka i katar. Na nic nie miałem wówczas chęci i marzyłem tylko, żeby przeleżeć tydzień w łóżku. Ostatnie takie przeziębienie dopadło mnie ok. 2000 r.

      Opowiem jeszcze o kilku innych, mniejszych, ale korzystnych zmianach, jakie u siebie zaobserwowałem. W wieku ok. 31 lat podczas wyjazdu na narty nabawiłem się kontuzji stawu kolanowego. Chciałem skrócić sobie drogę i wjechać na nową trasę przez las. W pewnym momencie ujrzałem przed sobą głęboki dół. Nabrałem już zbyt dużej prędkości, żeby się zatrzymać, i miałem dwa wyjścia: albo w niego wpaść, albo spróbować mocno się wybić i nad nim przelecieć. Wybrałem tę drugą opcję, jednak spadłem tak niefortunnie, że poczułem napięcie w kolanach, jakbym skoczył z pierwszego piętra na beton. Lewe kolano spuchło i przez jakiś czas kulałem. Udałem się na konsultacje do chirurga, jednak koszty zaproponowanej przez niego operacji były tak wysokie, że zrezygnowałem z zabiegu. Nadal utykałem, ale powoli następowała poprawa. Czasami kolano przypominało o sobie – wtedy puchło i przez tydzień miałem problemy z poruszaniem się. Kiedy rozpocząłem mój „niebezpieczny eksperyment”, kolano, podobnie jak ramiona i staw biodrowy, zaczęło dość mocno boleć. Stan ten utrzymywał się przez ok. 9 miesięcy od momentu zwiększenia dawki witaminy D3. Jednak z czasem ból ustał i, podobnie jak inne kontuzje, ta również całkowicie się zagoiła!

      Tuż przed rozpoczęciem „niebezpiecznego eksperymentu” zauważyłem, że pogorszył mi się wzrok. Jak u większości osób ok. 40. roku życia, i u mnie zaczęły się objawy początków dalekowzroczności. Chociaż nadal muszę oddalać czytany tekst od oczu, aby go lepiej widzieć, to dolegliwość nie jest tak uporczywa jak dawniej. Zauważyłem poprawę o jakieś 30%. Ponieważ jest jednak stosunkowo niewielka, całkiem możliwe, że zadziałała po prostu siła sugestii. Kilka miesięcy po pierwszym wydaniu tej książki przystąpiłem do eksperymentu polegającego na wpuszczaniu codziennie do lewego oka witaminy D3 w kroplach przez miesiąc (lub do pierwszych niepożądanych reakcji). Chciałem sprawdzić, czy bezpośredni kontakt witaminy z gałką oczną wpłynie na poprawę wzroku. Eksperyment trwał kilka dni. Tuż po zakropieniu widziałem jakby przez mgłę, ale ten efekt szybko ustępował. Po ok. tygodniu całkowicie zaprzestałem zakrapiać oko, bez żadnego konkretnego powodu. Po prostu mój wzrok był zadowalająco dobry. Być może powrócę do tego eksperymentu, kiedy zrobię sobie przerwę w zażywaniu podwyższonych dawek witaminy D3.

      Ostatni punkt mnie bezpośrednio nie dotyczy, ale może zainteresować wszystkich, którzy walczą z nadwagą. Na początku eksperymentu, w momencie zwiększania dawki z 4000 j.m. do 20 000 j.m., ważyłem ok. 92 kilogramy. Dość szybko zauważyłem, że przy zwiększonej dawce witaminy D3 zdarzało mi się tak zapamiętać w pracy lub innych zajęciach, że zapominałem o jedzeniu. Z kolei kiedy wychodziłem ze znajomymi do restauracji, nie byłem w stanie zjeść porcji tej samej wielkości, co dawniej. Mimo że nie zmieniłem swoich nawyków żywieniowych i nadal często jadłem serową pizzę, piłem czerwone wino, dzień zaczynałem od omletu i nie odstawiłem czekolady, straciłem kilka kilogramów. Po kilku miesiącach zdawało mi się, że utknąłem na poziomie 89 kg, więc przestałem się tak często ważyć. Jakiś czas później ni z tego ni z owego wskoczyłem na wagę. Ku mojemu zdziwieniu pokazywała ona tylko 81 kg! I to bez żadnego odchudzania! Na marginesie – w moim przypadku dawka witaminy D3 w przedziale od 50 000 j.m. do 60 000 j.m. wyraźnie redukowała uczucie łaknienia. Osoby ważące 90 kg powinny zatem przyjmować dawkę 50 000 j.m. lub 250 j.m. na każde 0,5 kg masy ciała. Należy pamiętać o zbadaniu poziomu witaminy D3 we krwi. U mnie wynosił on 122 ng/ml, gdy zwiększałem dawkę z 25 000 j.m. do 50 000 j.m. – 60 000 j.m. dziennie. U osób chcących zrzucić zbędne kilogramy poziom witaminy D3 we krwi powinien wynosić ok. 150 ng/ml. Ponadto zauważyłem zwiększony spadek wagi, kiedy codziennie wypijałem litr 1-procentowego mleka do pączka lub drożdżówki. Prawdopodobnie było to spowodowane połączeniem wysokiego poziomu witaminy D3 i wysokiego poziomu wapnia (nie sądzę, żeby to pączki działały na moją korzyść). Polecam wszystkim książkę dr. Hollicka na temat pochłaniania i zatrzymywania witaminy D3 przez tkankę tłuszczową. Twierdzi on, że osoby z dużą nadwagą i dużą ilością tkanki tłuszczowej powinny przyjmować jeszcze większe dawki tej witaminy, aby utrzymać jej właściwy poziom we krwi. Publikacja jest dostępna bezpłatnie w internecie pod adresem: www.naturalnews.com/specialreports/sunlight.pdf

Na marginesie

      Jedna rzecz rzuciła mi się w oczy przy czytaniu tego, co dotychczas napisałem. Moje problemy zdrowotne