Stwierdzenie, że cesarstwo w czasach panowania Maurycjusza nie posiadało marynarki wojennej, jest nieco na wyrost. Do dyspozycji lokalnych dowódców pozostawała jakaś bliżej nieokreślona niewielka liczba okrętów i statków kurierskich. Brak jednak stałego zagrożenia na morzach sprawiał, że w czasach wielkiego kryzysu centralnych finansów utrzymywanie stałej militarnej obecności morskiej było nieopłacalne i niepotrzebne. Armia pochłaniała znaczną część dochodów państwa, a i tak, pomimo jej wkładu w obronność, żołd żołnierzy został w czasach Maurycjusza znacząco obniżony. Państwo, które oszczędza na żołnierzach w czasie wojny, raczej nie finansuje budowy nowych okrętów, których żywotność wynosiła jedynie 25 lat. W razie potrzeby, cesarstwo rzymskie mogło taką siłę wystawić ad hoc, tak jak to miało miejsce w V w. Podobnie było w wieku VI i na początku VII, co najlepiej pokazuje przykład detronizacji Fokasa. Herakliusz Starszy był w stanie stworzyć flotę transportową, na czele której jego syn wyruszył na Konstantynopol. Fokas nie wydał bitwy morskiej siłom buntowników, ponieważ nie dysponował okrętami wojennymi zdolnymi przeciwstawić się zbieraninie statków handlowych i zbożowych z Egiptu141.
Cesarstwo nie posiadało centralnej i zorganizowanej floty wojennej, w niektórych zagrożonych miastach stały okręty do dyspozycji miejscowych dowódców, na wielkich rzekach mogły pozostać resztki flot rzecznych, ale nie istniał jeden system kontroli nad tymi siłami, tak jak nie istniała jedna centralna flota, która pojawiała się dopiero w odpowiedzi na rosnące zagrożenie arabskie na Morzu Śródziemnym.
III
Marcin Böhm142
Konstantynopolitańska eskadra cesarska w dobie panowania Komnenów (1081–1185)
Flota bizantyńska przez wieki tworzyła wielki morski układ krwionośny Bizancjum, którym we wszystkie strony imperium poruszali się kupcy i ich towary, żołnierze, czy zwykli podróżni. Jej istnienie było niezbędne także dla sprawnego funkcjonowania administracji cesarskiej, która dbała szczególnie o to, aby skarb państwa nie świecił pustkami. Niezwykle ważną rolę flota pełniła w stolicy – Konstantynopolu, bowiem z jednej zapewniała połączenia między Azją Mniejszą a Europą, a z drugiej strony strzegła bezpieczeństwa tego najważniejszego bizantyńskiego miasta. Cesarze, choć źródła tego wprost i jednoznacznie nie potwierdzają, mieli także do swojej dyspozycji specjalną eskadrę wydzieloną z floty cesarskiej, której dzieje nieodzownie związane były z losami stolicy. Ten wydzielony odłam sił morskich Bizancjum szczególnego znaczenia nabiera za panowania dynastii Komnenów.
Aleksy I (1081–1118) od samego początku swego panowania związany był z losami floty bizantyńskiej. To dzięki wydatnej pomocy marynarzy z floty cesarskiej, których przychylność Aleksemu zapewniła akcja Jerzego Paleologa, udało się temu uzurpatorowi zdobyć stolicę i co za tym idzie cesarski tron. Od tego momentu ten władca troszczył się o los floty, nie tylko tej, która stacjonowała w Konstantynopolu i pobliskich stolicy portach, bowiem wiedział, że może być ona w równym stopniu podporą jego władzy, co jej burzycielem. Zajął się także odbudowaniem potencjału sił flot prowincjonalnych, a także tworzeniem nowych ugrupowań floty, które miały być bardziej wszechstronne, niż te których używali wcześniejsi cesarze. Poczesne miejsce w tych planach odgrywała stolica z jej zapleczem stoczniowo-portowym. Choć nie mamy tego potwierdzonego źródłowego, możemy się domyślać, że z całej floty cesarskiej bazyleus wydzielił do swoich potrzeb specjalną eskadrę, której zadania związane były ściśle z jego osobistym bezpieczeństwem i prowadzoną przez niego polityką wewnętrzną i zagraniczną. Cesarz używał tego odłamu imperialnej floty wzorem poprzedników do transportu poczty, pieniędzy i wybranych poselstw. Dobrą próbką jest tutaj poselstwo Manuela Butumity do Palestyny z 1110/1111 r. Aleksy I skierował go tam drogą morską przez Cypr, gdzie nakazał Eumacjuszowi Filokalesowi, aby ten dostarczył pieniędzy na prezenty dla krzyżowców, jak również wzmocnił poselstwo większą liczbą okrętów, tak by był to jednocześnie pokaz siły względem Łacinników143. Anna Komnena, która relacjonuje nam to poselstwo, daje tym samym dowód na to, że Butumita przybył ze stolicy z co najmniej jednym okrętem, który na miejscu dostał wsparcie miejscowej floty prowincjonalnej, która miała eskortować jego jednostkę na wody w pobliżu Syrii i Palestyny. Ludzie, którzy przewozili cesarskiego posła, pochodzili zapewne z eskadry cesarza. Aleksy I Komnen korzystał z pomocy okrętów z tej eskadry, w konfliktach z krnąbrną elitą cesarstwa. Jeden z jej przedstawicieli, Gabras, skłócony z cesarzem, postanowił wraz z synem uciec z miasta. Nie pytając o zgodę Aleksego, opuścił Konstantynopol na pokładzie okrętu. Aleksy zareagował błyskawicznie i wysłał za nim swoje dromony, które dogoniły jednostkę Gabrasa w pobliżu miasta Karambis144. Sama informacja o wysłaniu przez cesarza dromonów, jest już kapitalną wiadomością, ponieważ sugeruje nam, że człon podległej mu eskadry stanowiły właśnie tego typu jednostki morskie. Gabras dysponował swoim własnym okrętem, być może szybką chelandią, dlatego Aleksy musiał wysłać za nim dromony, które były wystarczająco mobilne, aby dopaść arystokratę, nim ten schroniłby się na swoich ziemiach. Pamiętajmy, że za panowania Aleksego I bizantyńskie możnowładztwo oraz duchowieństwo wystawiało na swój własny koszt okręty i statki, na potrzeby sił morskich cesarstwa. Najlepszy na to dowód mamy dzięki losom flotylli Michała Mauriksa, z Heraklei Pontyjskiej, czy okrętom zbudowanym za pieniądze mnichów z Atosu145. W czasie pokoju, gdy nie były potrzebne, te jednostki były wykorzystywane przez właścicieli do różnych celów, głównie transportowych, zarówno towarów, jak ludzi. Bazyleus nie mógł być zatem pewny w 100% wierności kapitanów tych okrętów, którzy bardziej związani byli z swoimi pracodawcami (co zrozumiałe), niż z osobą panującego. Oczywiście przypadek Gabrasa, jest skrajnym przykładem.
Aby sprawnie realizować zadania podobnego typu, jak te przedstawione powyżej, cesarz potrzebował ludzi, którzy musieli być mu całkowicie oddani. Nie mógł oczywiście osobiście prowadzić selekcji marynarzy i kapitanów, którzy wchodzili w skład eskadry stacjonującej w Konstantynopolu, dlatego zadanie to powierzył megaduksom. Ranga megaduksa floty, którą wprowadził cesarz Aleksy I Komnen, była powiązana z jego reformą sił morskich i nadawana była dowódcom sił morskich, działających na różnych akwenach146. Nowy tytuł miał podnieść rangę dowódców floty, która w poprzednich wiekach plasowała się nisko w hierarchii bizantyńskiej elity wojskowo-urzędniczej147. Dzięki takiemu posunięciu cesarz mógł być pewien, że odseparowawszy kompetencje dowódców sił lądowych i morskich, zmniejszy ryzyko potencjalnych buntów, w których flota, współdziałając wraz z wojskami lądowymi, mogłaby się obrócić przeciwko niemu. Siły morskie podległe megaduksom to grupy specjalne floty, które nie miały stałych baz i siedzib, lecz przerzucane były z miejsca na miejsce, zgodnie z potrzebami148. Było to doskonałym rozwiązaniem, które przeciwdziałało ewentualnym zjawiskom patologicznym we flocie. Flota związana na stałe z określonym obszarem lub miejscem w imperium była w o wiele większym stopniu narażona na negatywne zjawiska, niżeli ta, która znajdowała się w ciągłym ruchu. Wspomniane grupy specjalne floty były mobilne i nieprzypisane do danego regionu. Megaduksowie mieli pełną kontrolę nad swoimi ludźmi, co pozwalało na wyłapywanie przejawów zjawisk patologicznych, takich jak korupcja, czy nadmierne rekwizycje. Dowódcy, dzięki temu, że doskonale znali swoich ludzi, mogli swobodnie asygnować do osobistych potrzeb cesarza wybranych kapitanów, którzy odznaczali się zapewne odpowiednim doświadczeniem, a przede wszystkim wiernością