Niezaprzeczalnie oddziały Pryskosa przemieszczały się po Dunaju na świeżo wybudowanych statkach, co wyraźnie podkreślił Teofilakt, ale flota ta była najwyraźniej ubezpieczana przez rzymskie okręty wojenne z floty rzecznej. Świadczy o tym kilka faktów. Główne siły rzymskie rozbiły się obozem na wyspie Singan, znajdując się poza zasięgiem Awarów. Wódz pod Singidunum wyruszył tylko na dromonach, które miały prawdopodobnie zastraszyć nomadów i pokazać siłę rzymskiej armii. Działania te przyniosły efekty, Singidunum położone było pomiędzy Dunajem a Sawą, co oznaczało, że przewaga na rzekach miała decydującą rolę w działaniach militarnych. Na widok głównych sił rzymskich na statkach transportowych wojska Awarów wycofały się. Warto jest również zwrócić uwagę, że Rzymianie postępują według wskazówek autora Strategikonu134. Najpierw miejsce desantu było badane przez okręty wojenne, dopiero później pojawiała się flota transportowa z żołnierzami na pokładach. Tak Pryskos postąpił przy lądowaniu na wyspie Singan, a następnie dokładnie w taki sam sposób pod Singidunum, wysyłając przodem jednostki bojowe, które mogły oczyścić z wroga miejsce desantu. Powyższa wzmianka jest jedynym poświadczeniem w dziele Teofilakta Symokatty istnienia floty wojennej na Dunaju, choć nie możemy wykluczyć, że okręty wojenne wykorzystane przez Pryskosa również zostały wybudowane na potrzeby kampanii135.
Śmierć Maurycjusza a cesarska flota
W dziele Teofilakta Symokatty okręty wojenne pojawiają się jeszcze raz, gdy autor przystąpił do omawiania wydarzeń z roku 602, które doprowadziły do cesarskiej śmierci. Na początku 602 r. cesarz Maurycjusz miał do czynienia wybuchami niepokojów wśród mieszkańców stolicy, do których w niedługim czasie dołączyła mobilna armia, która nie zgodziła się na pozostanie na zimowych leżach w barbaricum i podniosła bunt. Sytuacja z miesiąca na miesiąc stawała się coraz gorsza, a reakcje władzy centralnej były spóźnione w stosunku do bieżących wydarzeń. W listopadzie 602 r. cesarz zdał sobie sprawę, że sytuacja w Konstantynopolu stała się beznadziejna i podjął decyzję o opuszczeniu stolicy:
τοῦτον ὁ Μαυρίκιος ἐν τοῖς προτερεύουσι τῶν ἀρχόντων ἐκέκτητο. τοιγαροῦν μεσούσης νυκτὸς τὴν βασίλειον στολὴν ἀποδυσάμενος ὁ Μαυρίκιος καὶ ἰδιώτου ἐσϑῆτα περιβαλόμενος τήν τε ὑπηρέτιν ὁλκάδα παραστησάμενος (δρόμωνα δὲ ταύτην εἰώϑασι τὰ πλήθη ἀποκαλεῖν) καὶ χρήματα ἐς αὐτὴν ἐμβαλὼν ἅμα τῷ γυναίῳ καὶ τοῖς παισὶν ἐπ’ αὐτῆς ἐπιβαίνει, τόν τε Κωνσταντῖνον ἀναλαβὼν πρὸς ἀπόδρασιν εἶδεν136.
Opis straszliwej nocy z 22 na 23 listopada 602 r. zawiera jedną arcyciekawą wzmiankę. Maurycjusz zamierzał uciec z Konstantynopola – wraz ze skarbcem oraz rodziną – drogą morską (co do tego nie ma wątpliwości), na pokładzie jednostki morskiej, która przez część badaczy jest uważana za dromon137. Jest to drugi przypadek, kiedy Teofilakt Symokatta wspomina o tym typie okrętów, tym razem pozostawiając nam nieco więcej informacji. Maurycjusz miał zaokrętować się na szybkiej jednostce kurierskiej, która przez pospolitych ludzi nazywana była dromonem (δρόμωνα δὲ ταύτην εἰώϑασι τὰ πλήθη ἀποκαλεῖν). W takim razie, Maurycjusz nie wsiadł na okręt wojenny, a jednostkę kurierską, której główną funkcją było przekazywanie informacji, wymagające dużych prędkości na morzu. Możemy zrozumieć, dlaczego dla przeciętnych mieszkańców cesarstwa taka jednostka była nazywana dromonem, był to okręt pod flagami cesarskimi, zapewne ze stałą wojskową załogą, toteż postronny obserwator, nieznający przeznaczenia jednostki, identyfikował ją po prostu jako okręt wojenny138. Co ciekawe, opisywany statek kurierski mógł być żaglowcem, trudno jest ocenić, czy w ogóle posiadał on wiosła. Teofilakt wyraźnie pisał, że po wejściu na pokład zerwał się mocny południowy wiatr, który uniemożliwił dalszą żeglugę139. W przypadku małej galery taki wiatr mocno utrudniłby żeglugę, ale nie uniemożliwił. Natomiast szybki żaglowiec wspomagany wiosłami przy silnym wietrze musiałby zawrócić do portu.
Dlaczego w takim razie cesarz nie zaokrętował się na jednej z dużych jednostek wojskowych napędzanych wiosłami, które zdaniem niektórych historyków miały stać w porcie w Konstantynopolu? Odpowiedzi mogą być w tym miejscu dwie. Pierwsza jest oczywista, cesarstwo w czasach Maurycjusza nie utrzymywało stałej floty wojennej w Konstantynopolu, a cesarz salwował się ucieczką na jedynym rodzaju okrętów pozostającym do jego dyspozycji – jednostce kurierskiej. Druga ewentualność jest nieco bardziej skomplikowana. Bunt miał charakter wojskowy, możliwe, że Maurycjusz nie ufał żeglarzom stałej floty i wolał wycofać się na pokładzie mniejszego i szybszego statku kurierskiego, nie ryzykując pochwycenia przez buntowników. Wydarzenia w czasie buntu w Konstantynopolu dają nam dodatkowy materiał do rozważań. Dzięki relacji Teofilakta wiemy przynajmniej, że do dyspozycji cesarza pozostawały szybkie statki kurierskie. Flota wojenna jest zupełnie nieobecna w opisie buntu w stolicy oraz pościgu za cesarzem przeprowadzonym przez ludzi Fokasa. Pozwala to nam przypuszczać, że takiej stałej floty, przynajmniej w październiku 602 r., w Konstantynopolu nie było.
Wnioski
Analiza źródeł jest zawsze wyzwaniem, a interpretacja wyników za każdym razem obarczona będzie dozą niepewności. Relacje z Italii jasno sugerują, że szlaki morskie pod koniec VI w. były nadal aktywnie używane przez Rzymian w celach komunikacyjnych oraz handlowych. Nie mamy informacji o jednostkach wojskowych stojących na straży tych szlaków. Opinia jakoby w Rawennie stacjonowała stała flota wojenna wydaje się przesadzona140. Rzymianie i ich sojusznicy zmuszeni byli do budowy statków lub rekwizycji jednostek handlowych w chwilach zagrożenia. Gdy Droktulf pragnął szybko przemieścić swoje oddziały nurtem rzecznym, musiał najpierw wydać rozkaz konstrukcji statków. Prawdopodobnie do dyspozycji egzarchów Rawenny i Afryki pozostawały jakieś nieznaczne siły morskie, prawdopodobnie statki kurierskie oraz kilka dromonów do osłony konwojów zboża, ale informacje o tych okrętach nie zachowały się w źródłach.
Podobne problemy napotykamy na Bałkanach. Gdy Rzymianie zamierzają przeprawić się przez którąś z rzek, nie wzywają stałej rzecznej floty, a sami przystępują do konstruowania tratw i łodzi. Jedynym wskazaniem na większe i lepiej uzbrojone jednostki rzeczne jest narracja z działań Pryskosa pod Singidunum. Niestety, nie jesteśmy w stanie określić, czy okręty straży przedniej dowodzonych przez niego sił zostały wybudowane na potrzeby kampanii przeciwko Słowianom, czy były to pozostałości którejś z flotylli rzecznych.
W Konstantynopolu, tradycyjnej bazie rzymskiej marynarki wojennej, również nie znajdujemy wielu wskazań na stałą obecność okrętów wojennych. Co prawda,