Wprawdzie cesarz Konstantyn VII Porfirogeneta (913–959), sporządzając swój geopolityczny traktat O zarządzaniu państwem, nie przewidział wzorem opisu żeglugi Rusów do cesarskiego Miasta ustępu o tytule O Chazarach, przybywających na monoksylach do Konstantynopola278. Przetrwał jednak całkiem spory zasób świadectw potwierdzających fakt morskich podróży Chazarów i ich poddanych do Nowego Rzymu. W pierwszej kolejności należy odnieść się tutaj do korespondencji żydowsko-chazarskiej prowadzonej w połowie X stulecia między nieoficjalnym przywódcą sefardyjskiej diaspory w dalekiej Hiszpanii: Chasdajem ibn Szaprutem (ok. 915–ok. 970) a chazarskim „królem” Józefem279. W korespondencji, z której zachował się list Chasdaja oraz dwie wersje (krótka i szersza) odpowiedzi Józefa, występują znamienne określenia dotyczące komunikacji między Chazarią a Konstantynopolem. W jednej z partii swojego listu do króla Józefa Chasdaj ibn Szaprut pisze, że dowiedział się od swoich bizantyńskich rozmówców w Kordobie, że żydowskie państwo al-Chazar dzieli od bizantyńskiej stolicy (Kunstantinija/Kustandina) odległość 15 dni drogi morskiej. Taki dystans nie przeszkadzał jednak obu stronom w częstej wymianie poselstw i darów, zaś ich poddanym w kontaktach handlowych280.
W zbliżony sposób wypowiadał się na powyższy temat autor innego, pochodzącego również z X w., tekstu powstałego w języku hebrajskim, znany w literaturze przedmiotu jako tzw. Anonim z Cambridge. Według jego przekazu stolica państwa Chazarów była położona nad wielką rzeką Itil (tj. Wołgą), co czyniło ją mocno oddaloną od Wielkiego Morza, przy którym, jak donosił, leży Konstantynopol. Kontynuując ten wątek, stwierdzał jednak wyraźnie, że z tej metropolii państwa chazarskiego prowadzą do stolicy Bizancjum dwie drogi: morska i lądowa. Krótszą i zarazem dogodniejszą dla podróżnych była pierwsza z nich, bowiem jak ów anonimowy autor wyjaśniał dalej swoim czytelnikom: między naszym krajem a Konstantynopolem podróż trwa 9 dni na morzu, natomiast lądem 28 dni281. Warto zauważyć, że w podobny sposób o długiej i żmudnej drodze lądowej prowadzącej znad środkowego Dunaju do Sarkelu, Itilu, Alanii, Kazachii i dalej ku odległym kolejnym ludom i krainom pisał również wspomniany Konstantyn Porfirogeneta282.
Pamiętajmy również, że oprócz trudności natury logistycznej podróżom lądowym z Chazarii do Konstantynopola nie sprzyjały również okoliczności polityczne. W tradycji Bułgarów na Półwyspie Bałkańskim jeszcze kilka stuleci po przybyciu tam Asparucha (680–700/701) i jego drużyny funkcjonował wizerunek stepowych ludów Europy Wschodniej jako prześladowców i wrogów ich naddunajskiego państwa283. Z kolei podróż przez przełęcze kaukaskie była dostępna dla chazarskich wojowników w ich wyprawach na kraje południa w wojnach z kalifatem. Natomiast było to przedsięwzięcie znacznie uciążliwsze i trudniejsze dla podróżujących z Chazarii do Konstantynopola posłów, kupców czy misjonarzy różnych religii. Dlatego ci podróżni raczej unikali możliwości korzystania ze szlaków lądowych prowadzących przez Bułgarię i Kaukaz. W tych okolicznościach nie powinien budzić zdziwienia fakt, że autorzy bizantyńscy, pośród których odnajdziemy kronikarzy i epistolografów, dostarczają nam nierzadkich potwierdzeń rangi morskich połączeń między Chazarią a Konstantynopolem w VII–X w. Sprzyjało temu, w miarę upływu czasu stopniowo rosnące we wczesnych wiekach średnich znaczenie basenu czarnomorskiego jako ekonomicznego zaplecza bizantyńskiej stolicy.
Z pewnością chazarscy przybysze do Konstantynopola nie tworzyli jednorodnej grupy. W dużej mierze odzwierciedlali strukturę powstałego w VII w. kaganatu, w którego skład weszło wiele ludów nie tylko odmiennego pochodzenia. Mieszkańcy Chazarii różnili się również z uwagi na wyznawane przez siebie religie czy styl życia. Ten stan rzeczy trafnie oddaje anegdota ułożona przez znanego badacza ich dziejów Thomasa S. Noonana o czterech podróżnych wyjaśniających strażnikowi bramy w pewnym mieście detale swojej chazarskiej tożsamości.
Owego strażnika zaintrygowało to, że przybysze posługiwali się różnymi językami, o co ich wprost zapytał. Ci wyjaśnili mu, że jeden z nich jest Alanem znad dolnego Donu, drugi pochodzi z Chorezmu, trzeci jest Słowianinem żyjącym nad Dnieprem, zaś czwarty Bułgarem, którego przodkowie mieszkali kiedyś nad brzegami Morza Azowskiego, teraz on zaś ma swój dom nad górną Wołgą. Zdumiony strażnik zapytał ich więc o religię, którą wyznają. Jeden z podróżników odrzekł, że jest Żydem, drugi, że wyznaje islam, trzeci że oddaje cześć Wielkiemu Tängri, natomiast czwarty okazał się chrześcijaninem. Nic nierozumiejący strażnik pytał ich dalej o zawody, z których się utrzymują. Jeden z podróżnych okazał się być pasterzem hodującym bydło na stepie, drugi najemnikiem służącym w armii chazarskiej, trzeci kupcem, podróżującym z karawanami po dalekich krajach, czwarty zaś rolnikiem. Strażnik pytał więc ich dalej, komu bezpośrednio podlegają. Jeden z nich był podporządkowany zwierzchności lokalnego tuduna, drugi służył begowi, będącemu naczelnym dowódcą wojsk w Chazarii, trzeci słuchał swojego kniazia z plemienia naddnieprzańskich Polan, przełożonym czwartego był zaś dygnitarz tytułowany emirem. Zirytowany tymi wyjaśnieniami strażnik odrzekł, że nic z tego nie pojmuje. Jak mogą być Chazarami, skoro tak mocno się różnią i nic ich nie łączy? Tym bardziej, że jak zaznaczył, wcześniej rozmawiał z grupą autentycznych przybyszów z Chazarii. Wszyscy bowiem przybyli z jednego kraju położonego na północy, używali jednego języka, który nazywali węgierskim, mieli wspólnego kapłana-szamana, też byli wojownikami, którzy podążali na zachód, aby tam szukać szczęścia. Ostatecznie uznał wyjaśnienia czwórki podróżnych za tak fantastyczne, że nie można ich potraktować jako szpiegów i łaskawie ich wpuścił do miasta przez pilnowaną przez siebie bramę284.
Z treści tej anegdoty wynika, że z racji wielokulturowości Chazarii wszyscy z sąsiadujących z nią państw, włącznie z Bizantyńczykami, mogli mieć spore trudności z identyfikacją przybyszów pochodzących z tego państwa. Oczywiście, w świetle zachowanych źródeł najprostsza do ustalenia wydaje się tożsamość tych przedstawicieli elit chazarskich, którzy docierali do Konstantynopola.
W pierwszej kolejności należy odnieść się do sylwetki jednego z chazarskich władców, który według jednego z autorów tzw. Krótkich zapisków historycznych miał osobiście dotrzeć do Konstantynopola, aby uświetnić restaurację cesarskich rządów swojego szwagra Justyniana II (705–711). Według tekstu, napisanego prawdopodobnie między 717 a pocz. IX w., ów pobyt barbarzyńskiego władcy odzwierciedlały niektóre z pamiątek cesarskiego Miasta, zachowane jeszcze do początku IX w.:
Wśród kolumn Bazyliki o złoconym dachu znajdował się pokryty złotem posąg przedstawiający klęczącą postać męską. Ustawiono go tam, gdzie cesarz Herakliusz umieścił miarę wzorcową. [Posąg przedstawiał] Justyniana wraz z żoną, córką (siostrą?) Ibuzera Gliawana (ἀδελϕῆς 𝚰βουζήρου Γλιαβάνου), w czasie drugiego panowania w Konstantynopolu po pokonaniu Tyberiusza Apsimara. W tymże miejscu złotostropej bazyliki potępiony został Filipik. Zasiadał tam wiele razy Terweł, władca Bułgarii i Chazar Gliawan (καὶ Γλιαβάνου Χαζάρι)285.
Obecnego na kartach Krótkich zapisków historycznych Chazara Ibuzera Gliabana należy łączyć z osobą kagana, którego siostrę poślubił Justynian na wygnaniu, gdzie przebywał od 695 r.286 Według rekonstrukcji przeprowadzonej przez Ananiasza Zajączkowskiego turecka wersja imienia kagana Chazarii powinna brzmieć Bäzir Jilbars287. Jego rządy przypadły na pierwsze