Na pobojowisku żerują nieraz szakale. Na czarnym, poznańskim czwartku usiłuje żerować czarna reakcja. Tego żeru należy ją pozbawić. Należy przede wszystkim odrzucać wszelkie jej usiłowania wytworzenia szczelin między klasą robotniczą a władzą ludową. […] Nie z innych przyczyn, lecz dla zakomunikowania polityki ścisłego związku z klasą robotniczą, dla usunięcia wszystkiego, co w związku z tragedią czerwcową w Poznaniu mogłoby oddalać klasę robotniczą od władzy ludowej, zwolniono od odpowiedzialności tych, którzy podnieśli przeciwko niej uzbrojoną dłoń. Sam byłem zwolennikiem darowania im ciężkiego przewinienia, gdyż w tym, co się stało w Poznaniu, widziałem tylko tragedię zaszłą między braćmi, a nie walkę przeciwstawnych sobie sił. I z tej tragedii nikomu nie wolno robić bohaterstwa. Zdarzają się nawet w rodzinach tragiczne wypadki. I chociaż rodzina dotknięta takim nieszczęściem nigdy o nim zapomnieć nie może, to zawsze stara się jak najgłębiej zapuścić nad swoją tragedią żałobną kurtynę milczenia”.
Powiedział to w dniu 5 czerwca 1957 r. u „Cegielskiego” ten sam polityk, decydujący już wtedy w państwie, który siedem i pół miesiąca wcześniej nawoływał do odkrycia całej prawdy i który nie wierzył w możliwość wpływu agitacji obcych agentów na postawę klasy robotniczej. Natomiast w czerwcu 1957 r. mówił on o „rzeczywistych wrogach Polski Ludowej”, o „czarnej reakcji”, która jest w stanie zdemoralizować robotników. Co więcej – w roku 1957 pojawiła się znów groźba powrotu do dawnej wykładni propagandy, a więc możliwość oskarżenia o ciężkie przewinienie tych, którzy odważyli się w czerwcu podnieść zbrojną dłoń na władzę ludową. Była to wyraźna aluzja do niepopularnego w Poznaniu zdania z przemówienia Cyrankiewicza. Konsekwentnie też znalazła się w przemówieniu Gomułki sugestia rehabilitująca pracowników organów bezpieczeństwa.
A ta właśnie strona w poznańskim konflikcie, wbrew wyrozumiałości porównania z tragedią rodzinną, zabierała się do realizowania swego planu. Planu odwetu za Czerwiec. Najaktywniejsi uczestnicy strajku zaczęli być stopniowo, z różnych przyczyn zwalniani ze swoich zakładów pracy oraz poddawani nękającej inwigilacji. Najmniej przezorni propagatorzy bohaterstwa doznawali szykan sądowych. A działo się to już w latach 1957–1959. Ludziom zamykano usta, a badaczom dostęp do akt i dokumentów.
W dwudziestoleciu 1960–1980 głucho było o Czerwcu 1956 w badaniach historyków współczesności. W tzw. poznańskich Dziejach Polski, wydanych w roku 1975, autor części dotyczącej „głównych etapów i kierunku rozwoju Polski Ludowej” kwestii tej poświęcił – dosłownie – pół zdania: „W rozwiązywaniu tych spraw [tj. powrotu do realizowania leninowskich norm socjalistycznej demokracji], znaczny udział miała postawa klasy robotniczej, której niezadowolenie wyraziło się m.in. w postaci wystąpień w Poznaniu”57. I to wszystko.
Jedynym poważniejszym i szerszym ujęciem Czerwca była wydana w Paryżu w roku 1971 czteroarkuszowa rozprawa Ewy Wacowskiej pt. Poznań – 1956. Autorka jako dziennikarka „Sztandaru Młodych” była w Poznaniu w dniach 28 czerwca – 4 lipca 1956, poczyniła szereg obserwacji i przeprowadziła wiele rozmów z różnymi ludźmi w różnych środowiskach – zarówno z rzecznikami władz, jak i robotnikami oraz z przedstawicielami innych kręgów społecznych. Pozostało jej z tych obserwacji i rozmów szereg notatek. Uporządkowała je Wacowska dopiero jednak po piętnastu latach, a wtedy patrzyła już na Czerwiec Poznański z perspektywy Grudnia 1970 na Wybrzeżu, co uczuliło ją na analogie i różnice zachodzące między tymi dwoma krwawymi epizodami współczesnej historii Polski. Rozprawa ma w części charakter wspomnieniowy, a w całości jest bystrą dziennikarską refleksją stawiającą istotne pytania i próbującą na nie odpowiadać hipotezami, w oparciu o analizę przede wszystkim własnych obserwacji, notatek i pamięci.
Podjęcie problemu Poznańskiego Czerwca ćwierć wieku po wypadkach sytuuje go wobec nowych punktów odniesienia. Obecnie jesteśmy świadomi nie tylko tego, że w historii PRL pojawił się Grudzień 1970 na Wybrzeżu wraz z poprzedzającym go bezpośrednio studenckim Marcem 1968, lecz że istnieją w pamięci narodowej również radomski i ursuski Czerwiec 1976, no i naturalnie Sierpień 1980 oraz to wszystko, co stało się rezultatem umów społecznych z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia. Takie punkty odniesienia konstruują historykowi perspektywę uzasadniającą oglądanie Poznańskiego Czerwca w funkcji ekspozycyjnej dla wątku w dziejach współczesnej Polski niezwykle ważnego, kto wie, czy nie najważniejszego. Wiemy już teraz, że tam właśnie – w „Poznaniu” tkwią korzenie irredenty robotniczej, która wywarła i wywiera zasadniczy wpływ na kształt naszej rzeczywistości.
Wszystko to zobowiązuje historyków do szczególnego pietyzmu w badaniach nad okolicznościami tego zespołu faktów, który wiąże się z Poznańskim Czerwcem. Podstawową czynnością wstępną jest w takiej sytuacji zgromadzenie i właściwe opracowanie źródeł, które pozwolą na ustalenie faktografii najbardziej zbliżonej do stanu rzeczywistego. Istnieje tutaj sześć kategorii źródeł. Każda z nich ma inne uwarunkowanie genetyczne i właściwy sobie stopień dostępności.
Pierwszy typ źródeł to gazety (głównie miejscowe) oraz czasopisma, a także prasa zagraniczna z tamtych czasów. Są to źródła najłatwiej dostępne. Prasa krajowa dostarcza informacji o chronologii niektórych faktów, przede wszystkim jednak naświetla ona stosunek ówczesnych polskich czynników oficjalnych do spraw uwikłanych w wypadki. Tendencyjność tego stosunku buduje natomiast trudne do pokonania bariery przy docieraniu do całej prawdy tamtego dnia. Informacje, które przynosi prasa zagraniczna, są zaś niepełne i cierpią z kolei na innego rodzaju stronniczość, gdyż bywają one skłonne zadośćuczynić oczekiwaniom czytelników, ciekawych sensacyjnych aspektów świata przedstawianego. Przy „Poznaniu” chodziło nie tylko o sensacyjność zdarzeniową, ale i o sensacyjność polityczną. Nastawienie na sensację jest zawsze skłonne do przesady i do eksponowania tego, co szczególnie efektowne. Badacz musi więc podchodzić do takich źródeł z dużą ostrożnością.
Drugą kategorią źródeł są dokumenty administracji państwowej i samorządowej w Poznaniu, poprzedzające i towarzyszące wypadkom, a także dokumenty administracji przemysłowej i związkowej w wielkich zakładach pracy na terenie Poznania. Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Poznaniu rzekomo jest puste. Dzięki uprzejmości dr. Stanisława Cozasia uzyskaliśmy jedynie kopię pisma Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu z dnia 3 lipca 1956, wyjaśniającego stanowisko władz wojewódzkich wobec przyczyn i podłoża wydarzeń w dniu 28 czerwca. Akta przemysłowe i związkowe są na ogół dostępne badaczom, jeśli naturalnie zostały one zabezpieczone w archiwach. Trzeba jednak powiedzieć, że różne są to archiwa. Stan niektórych (szczególnie niższego szczebla) nie jest zadowalający. Pełno tam luk i nieuporządkowania, co często wynika z braku zrozumienia dla przechowywanych papierków. Źródła te stanowią podstawę głównie dla wniosków o sytuacji społeczno-ekonomicznej w poszczególnych zakładach pracy i – szerzej – o stosunkach w ówczesnym Poznaniu. Zostały już w dotychczasowych badaniach częściowo wykorzystane.
Trzecim rodzajem źródeł są dokumenty organizacji partyjnych, a szczególnie protokoły zebrań instancji wojewódzkich i centralnych, dotyczące przedstrajkowej sytuacji w Poznaniu w dniu 28 czerwca i w kilkunastu dniach następnych, a także dokumenty dotyczące działalności służby bezpieczeństwa (przede wszystkim załogi oblężonego Urzędu przy ul. Kochanowskiego) oraz dokumentarne ślady akcji podejmowanych przez oddziały Ludowego Wojska Polskiego w dniach 28–30 czerwca na terenie Poznania i Wielkopolski. Nie mieliśmy do nich dostępu.
Część tego rodzaju dokumentów znajduje się w Archiwum KW PZPR w Poznaniu