Nie mam pojęcia, kto to wymyślił, pierwszy raz się dowiedziałam, że mnie tak nazywają, jakieś pięć lat temu i nawet mnie to rozbawiło, ale też i trochę przykro mi się zrobiło, prawdę mówiąc. Wekiera, średniowieczna broń ręczna, maczuga najeżona odłamkami kamieni lub metalu. Czymś takim ludzie łby sobie wtedy rozbijali, mordowali jeden drugiego. Ja może i jestem surowa, ale zabić to jeszcze nikogo nie zabiłam. Wekiera była moim chwytem. Żadne nigdy nie wiedziało, co to jest – dopóki w Wikipedii hasło nie powstało. Pewna jestem, że któryś z moich uczniów to hasło wpisał, rękę sobie dam obciąć. Wcześniej każdy się na wekierze wykładał, żeby nie wiem ile umiał. Lanca, kastet, rapier, a nawet buzdygan – wiedzieli, co to jest, ale jak chciałam któregoś zagiąć, wystarczyło zapytać o wekierę lub kiścień. Nic dziwnego, że się ta wekiera do mnie przykleiła, dźwięczna nazwa. Kiścień by na mnie przecież nie mówili, bo każdy się zapluwa, kiedy to słowo wypowiada. Wekiera poręczna, ale mi się zmarnowała przez tę cholerną Wikipedię.
Wpisuję „wekiera” w polu szukaj. Wyświetlają się wyniki, serce mi staje na moment w piersi, ale same idiotyzmy, jakieś inscenizacje walk, turniejów. Nie ma mnie tu, bogu niech będą dzięki.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.