Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jon Kabat-Zinn
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Личностный рост
Год издания: 0
isbn: 9788381439398
Скачать книгу
przekonujemy się, że jesteśmy w stanie wykorzystać napór problemu jako napęd, żeby się z niego wydostać, tak samo jak żeglarz ustawia żagiel, by użyć siły wiatru do napędu łodzi. Nie można żeglować wprost pod wiatr, a jeśli umiemy żeglować tylko z wiatrem wiejącym w plecy, będziemy płynąć tylko w tę stronę, którą wiatr wybierze. Jeśli jednak wiemy, jaki zrobić użytek z energii wiatru i jesteśmy cierpliwi, możemy dotrzeć właśnie tam, gdzie chcemy. Możemy mieć sytuację pod kontrolą.

      Jeśli w taki właśnie sposób chcielibyśmy wykorzystać siłę napędową problemów, musimy się odpowiednio dostroić, podobnie jak żeglarz dostroił się do swego jachtu, wód, wiatru i obranego kursu. Musimy się nauczyć, jak radzić sobie z rozmaitymi stresującymi okolicznościami, nie tylko przy dobrej pogodzie i nie tylko wtedy, gdy wiatr wieje w pożądanym przez nas kierunku.

      Wszyscy wiemy, że nikt nie kontroluje pogody. Wprawni żeglarze uczą się, jak starannie odczytywać wysyłane przez nią sygnały i szanować jej potężną siłę. Jeśli to możliwe, starają się unikać sztormów, ale jeśli znajdą się w środku burzy, wiedzą, jak opuścić żagle, zabezpieczyć statek i szczęśliwie przeczekać, a więc kontrolują to, co można kontrolować, nie zajmując się resztą. Trzeba wprawy, praktyki i mnóstwa bezpośredniego doświadczenia z wszelkimi warunkami pogodowymi, by rozwinąć umiejętności, których można użyć, gdy jesteśmy w potrzebie. Mówiąc o sztuce świadomego życia, mamy na myśli rozwinięcie umiejętności i elastyczności w radzeniu sobie i nawigowaniu przez codzienność w różnych „warunkach pogodowych”.

      W zmaganiu się z problemami i stresem kluczowa jest kwestia kontroli. W świecie, w którym żyjemy, działa wiele sił pozostających zupełnie poza naszym wpływem, ale są też takie, które błędnie uznajemy za niezależne od nas. W dużym stopniu zdolność do wpływania na okoliczności naszego życia zależy od sposobu widzenia świata. Nasze przekonania dotyczące nas samych, naszych umiejętności, jak również tego, jak postrzegamy świat i aktywne w nim siły, kształtują nasz obraz tego, co jest możliwe, a co nie. Nasz ogląd świata decyduje o tym, ile mamy energii i jak ją pożytkujemy.

      Na przykład w chwilach, gdy czujemy się zupełnie przytłoczeni presją zdarzeń, a nasze wysiłki wydają się daremne, bardzo łatwo popaść w szablonowe przygnębiające rozmyślania; natłok bezrefleksyjnych myśli wywołuje coraz silniejsze poczucie, że bieg wypadków nas przerasta i jesteśmy bezradni. Wszystko zdaje się wymykać z rąk, a próby zmiany tego stanu rzeczy są niewarte zachodu. Natomiast gdy odbieramy świat jako źródło zagrożenia i nie oczekujemy nic oprócz tego, że nas przytłoczy, mogą przeważać uczucia niepewności i niepokoju, wpędzając nas w nieustanne zamartwienie się wszystkim, co uznajemy za zagrożenie dla nas lub naszego poczucia kontroli. Zagrożenie może być prawdziwe lub wyimaginowane – dla stresu, który odczuwamy, i jego skutków w naszym życiu różnica jest niemal bez znaczenia.

      Poczucie zagrożenia może prowadzić do złości i niechęci, a dalej do agresywnych zachowań, napędzanych drzemiącym w nas głęboko instynktem obronnym i chęcią zachowania kontroli. Kiedy mamy poczucie, że panujemy nad sytuacją, możemy przez chwilę odczuwać satysfakcję. Kiedy jednak znów tracimy to poczucie albo nam się wydaje, że zupełnie straciliśmy kontrolę, może dojść do głosu najgłębiej ukrywany brak poczucia bezpieczeństwa. Być może zachowamy się w sposób autodestrukcyjny i szkodliwy dla innych. Pryska zadowolenie i wewnętrzny spokój.

      Gdy zapadamy na chroniczną chorobę albo dotyka nas jakieś upośledzenie, odbierające nam możliwość funkcjonowania w dotychczasowy sposób, kontrolowany przez nas obszar życia mocno się kurczy. Gdy odczuwamy fizyczny ból, a leczenie farmakologiczne nie pomaga, odczuwany stres może zostać spotęgowany przez chaos emocjonalny wywołany świadomością, że nawet lekarze nie mają wpływu na nasz stan.

      Nasze troski dotyczące zachowania kontroli nie ograniczają się do podstawowych problemów życiowych. Czasem silne napięcie związane jest z reakcjami na najdrobniejsze, najbardziej ulotne zdarzenia, stanowiące w ten czy inny sposób zagrożenie dla naszego poczucia kontroli: samochód psuje się wtedy, gdy mamy do załatwienia coś ważnego, dzieci ignorują nasze polecenia po raz dziesiąty w ciągu dziesięciu minut, stoimy w długiej kolejce do kasy w centrum handlowym.

      * * *

      Niełatwo znaleźć jedno słowo czy wyrażenie, które odda szeroki wachlarz życiowych doświadczeń wywołujących w nas udrękę, ból, powodujących podskórny lęk, niepewność oraz utratę kontroli. Gdybyśmy mieli sporządzić ich listę, z pewnością znalazłyby się na niej nasze słabe punkty, rany wewnętrzne, a także to, że nie będziemy żyć wiecznie. Taka lista mogłaby także zawierać naszą zbiorową zdolność do okrucieństwa i przemocy, jak również olbrzymie pokłady ignorancji, pazerności, złudzeń i fałszu, które napędzają zarówno nas, jak i cały świat. Jak moglibyśmy określić ostateczną sumę naszych słabych punktów i braków, ograniczeń, wad, chorób, urazów i ułomności, z którymi musimy żyć, osobistych porażek i niepowodzeń, które przeżyliśmy albo których obawiamy się w przyszłości, niesprawiedliwości i wyzysku, które znosiliśmy albo których się boimy, i wreszcie utraty najbliższych, a prędzej czy później utraty własnego ciała? Musiałaby to być jakaś metafora wolna od ckliwości, niosąca w sobie również zrozumienie, że to, że czujemy lęk i cierpimy, nie oznacza, że życie jest katastrofą. Musiałaby ona zawierać świadomość, że oprócz cierpienia istnieje radość, oprócz rozpaczy nadzieja, oprócz rozdrażnienia spokój, oprócz nienawiści miłość, a oprócz choroby zdrowie.

      Gdy szukam opisu tego aspektu ludzkiej kondycji, któremu pacjenci naszej kliniki – a w gruncie rzeczy pewnego dnia wszyscy z nas – muszą stawić czoło i wyrwać się z jego ograniczeń, ciągle powracam do pewnego zdania z filmu Grek Zorba, ekranizacji powieści Nikosa Kazandzakisa. W którymś momencie młody towarzysz Zorby (Alan Bates) zwraca się do niego z pytaniem: „Zorba, czy miałeś kiedyś żonę?”. Na co Zorba (grany przez wspaniałego Anthony’ego Quinna) odpowiada pomrukiem (trochę parafrazując): „A czy nie jestem mężczyzną? Oczywiście, że miałem żonę. Żonę, dom, dzieci… całą tę katastrofę!”.

      Nie miał to być lament. Mieć żonę i dzieci nie oznacza katastrofy. Odpowiedź Zorby zawiera najwyższy poziom zrozumienia bogactwa życia i nieuchronności wszystkich jego dylematów, zgryzot, traum, tragedii i ironii. Jego droga przez zawieruchę tej kompletnej katastrofy to „taniec”, świętowanie życia. Zorba śmieje się z niego, ale i z siebie, nawet w obliczu osobistej klęski i przegranej. Dzięki takiemu podejściu nie jest nigdy przytłoczony zbyt długo, nigdy nie ponosi ostatecznej klęski w walce ze światem albo własnym, niemałym przecież szaleństwem.

      Każdy, kto zna książkę Kazandzakisa, może sobie bez trudu wyobrazić, jaką „kompletną katastrofą” dla jego żony i dzieci musiało być życie z Zorbą. Nierzadko bohater podziwiany przez innych w sferze publicznej powoduje dużo bólu w życiu prywatnym. Jednak gdy usłyszałem te słowa po raz pierwszy, miałem poczucie, że „kompletna katastrofa” ujmuje coś pozytywnego na temat zdolności ludzkiego ducha do uporania się z tym, co w życiu najtrudniejsze, oraz do rozwijania siły i mądrości. Dla mnie stanięcie w obliczu kompletnej katastrofy oznacza pogodzenie się z tym, co najgłębsze i najlepsze, a ostatecznie z tym, co jest w nas najbardziej ludzkie. Na całym świecie nie ma ani jednej osoby, która nie poznałaby swojej własnej wersji kompletnej katastrofy.

      Katastrofa nie oznacza nieszczęścia. Oznacza raczej dojmujący bezmiar naszego życiowego doświadczenia. Obejmuje kryzys i klęskę, niewiarygodną i trudną do zaakceptowania, ale oznacza też wszystkie drobne, kumulujące się niepowodzenia. Wyrażenie to przypomina nam, że życie nieustannie się zmienia, że wszystko, co uznajemy za trwałe, jest w rzeczywistości tymczasowe i zmienne. Dotyczy to także naszych celów, opinii, związków, pracy, stanu posiadania, owoców naszych wysiłków, naszego ciała, dotyczy wszystkiego.

      W książce tej będziemy się wprawiać w sztuce brania kompletnej katastrofy w ramiona. Podejdziemy do tego w sposób, dzięki któremu życiowe