Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to znakomity środek zaradczy, a jednak badacze depresji stwierdzili, iż stosowanie go byłoby etycznie wątpliwe. Taka interwencja nie pozwalałaby na czerpanie przyjemności z wszystkich innych źródeł, w tym z jedzenia i seksu. W większości krajów na świecie zakazano tego typu interwencji chirurgicznych, aczkolwiek w niektórych krajach, m.in. Chinach i dawnym Związku Radzieckim, rzekomo zredukowano wskaźniki nawrotów depresji dzięki zastosowaniu tego typu „kuracji”7. Należy też dodać, że taka procedura raczej nie sprawdziłaby się w przypadku weteranów uzależnienia, którzy stosują substancje psychoaktywne głównie po to, by uniknąć nieprzyjemnych objawów odstawienia, a nie po to, by szukać kopa. Co więcej, zasadniczo nawet te osoby uzależnione, które najwyraźniej cierpią w związku z zaawansowanym nałogiem, nie godzą się na poddanie procedurom, które wytworzyłyby u nich całkowity deficyt joie de vivre. Większość wolałaby już raczej dać się zamknąć w więzieniu albo doświadczyć innych poważnych konsekwencji, ponieważ to nie wykluczałoby przynajmniej przelotnych przyjemności. Bez dopaminy w jądrze półleżącym nic – ani list od przyjaciela, ani wyjątkowo piękny zachód słońca, utwór muzyczny ani nawet zwykła czekolada – nie złagodzi uporczywie ponurej egzystencji.
Mezolimbiczny szlak dopaminergiczny
Bez dopaminy ani rusz
W ostatnich latach znaleziono nowe dowody na to, że działanie dopaminy w szlaku mezolimbicznym polega nie tyle na sygnalizowaniu przyjemności, ile na sygnalizowaniu antycypacji przyjemności. Ten stan wyczekiwania nie jest tym samym co przyjemność łączona z satysfakcją, zaspokojeniem czy też ukojeniem; to raczej przedsmak czegoś ważnego, czegoś, co jest tuż-tuż i dlatego wywołuje podenerwowanie, nerwowe oblizywanie warg.
Uwalnianie się dopaminy w szlaku mezolimbicznym może wywołać coś, co jest przyjemne (stymulacja seksualna, kreska kokainy), ale też coś, co jest zaskakujące (dramatyczne zdarzenie, jeszcze nieotwarta paczka dostarczona przez listonosza), nowe (na przykład podróż), potencjalnie warte chwalenia się (wygrany kupon na loterii) czy też naprawdę cenne (tlen dla wycieńczonego organizmu). Innymi słowy ten układ stawia nas w stan oczekiwania na ważne wydarzenie, a nie na przyjemność per se. Przyjemne bodźce są istotne, ale jest też wiele innych rzeczy z natury ważnych dla organizmu, który wyewoluował tak, aby przetrwać w stale zmieniających się warunkach.
Istnieje też drugi obwód dopaminowy, który odgrywa rolę w uzależnieniu. Dopamina w szlaku nigrostriatalnym (łączącym istotę czarną w pniu mózgu z prążkowiem, rozległym obszarem w centrach obu półkul) ułatwia nam podejmowanie działań albo w stronę bodźca, albo w stronę przeciwną. Razem z uwalnianiem się dopaminy w jądrze półleżącym, sygnalizującym, że w otoczeniu dzieje się coś istotnego, aktywuje się także ten drugi szlak, aby zmotywować nas do wykonania ruchu.
Skoro uszkodzenia szlaku mezolimbicznego prowadzą do anhedonii, to w takim razie co się stanie, jeśli dojdzie do wyeliminowania szlaku nigrostriatalnego? Otóż skutkiem jest stan występujący dość powszechnie, zwłaszcza u osób w podeszłym wieku. Deficyty dopaminy w szlaku nigrostriatalnym są odpowiedzialne za chorobę Parkinsona. Parkinsonicy mają ogromne trudności z wcieleniem w życie swoich zamiarów; opisują na przykład niewiarygodny wysiłek umysłowy związany z wykonaniem tak prostego zadania motorycznego jak zapięcie guzików przy koszuli. Deficyty związane z chorobą Parkinsona powstają między obwodami odpowiedzialnymi za odczucie pragnienia wykonania ruchu i jego zainicjowanie, które są nieuszkodzone.
Skąd się bierze uszkodzenie nigrostriatalne u pacjentów z chorobą Parkinsona? Otóż wraz z wiekiem w naturalny sposób ubywa dopaminy w obu szlakach, mezolimbicznym i nigrostriatalnym, co przyczynia się częściowo do ogólnego obniżenia zdolności do poznawania nowych rzeczy oraz do szybkiego uczenia się ich. Ale nawet zanim się zestarzejemy, istnieją indywidualne różnice w aktywności dopaminy, jak wykazuje to krzywa dzwonowa (Gaussa) rozkładu normalnego, której niski koniec pokazuje jednostki bardziej narażone na chorobę Parkinsona. Oprócz spowolnienia w realizacji zamiaru niski poziom dopaminy wiąże się także z ponadprzeciętnymi pedantyzmem, skrupulatnością i byciem oszczędnym. Jednym słowem wyzwala skłonność do rygoryzmu w innych obszarach poza ruchem.
Podsumowując, dopamina w obwodzie mezolimbicznym sprawia, że dostrzegamy możliwość otwarcia drzwi, natomiast dopamina w obwodzie nigrostriatalnym umożliwia nam zrobienie tego. Substancje psychoaktywne (a także naturalne czynniki stymulujące, jak jedzenie i seks) pobudzają oba te szlaki – innymi słowy sprawiają, że czujemy się dobrze i dlatego właśnie ich pożądamy.
Krzywa dzwonowa
Wiele bodźców znaczących ewolucyjnie pełni rolę naturalnych czynników wzmacniających, ponieważ stymulują uwalnianie dopaminy w obu szlakach. Jedne – na przykład jedzenie i seks – oczywiście wspomagają przeżycie nasze i naszego potomstwa, ale inne są bardziej subtelne, na przykład przyjemne interakcje na gruncie towarzyskim albo muzyka (swoisty prekursor mowy). Wszystkie te naturalne podniety bledną w porównaniu z możliwościami substancji psychoaktywnych. Oczywistym powodem ogromnej siły ich oddziaływania jest to, że mamy kontrolę nad ich dostarczaniem. Endorfiny to naturalne związki, które stymulują uwalnianie dopaminy i stanowią podstawę dla efektów wywoływanych przez opiaty. Endorfiny są syntetyzowane i uwalniane w reakcji na szeroki wachlarz sygnałów środowiskowych, takich jak sport, seks, słodycze, a nawet stres. W niektórych przypadkach napływ naturalnych endorfin może być bardzo silny, ale ani trochę nie dorównuje powodzi, która jest skutkiem użycia produktów wywodzących się z plantacji maku i ze stołów laboratoryjnych, a podawanych za pomocą strzykawki.
Innym aspektem naszej kontroli nad dostarczaniem sobie substancji psychoaktywnych jest wybór momentu w czasie. Bodźce naturalne zwiększają aktywność układu mezolimbicznego poprzez angażowanie związków chemicznych w kaskadzie zmian neuronalnych, które następują stopniowo, zazwyczaj po kilku minutach. Natomiast substancje psychoaktywne są wchłaniane gwałtownie i działają bezpośrednio, wytwarzając niemal natychmiastowe zmiany w stężeniu neuroprzekaźników, w tym dopaminy. To mniej więcej taka sama różnica jak między powolnym świtaniem a zapaleniem latarki. Interwał między kolejnymi ekspozycjami na substancje psychoaktywne jest także nienaturalny w sensie ewolucyjnym: decydujemy, kiedy składamy wizytę w sklepie monopolowym albo u dilera, dlatego więc ich dawkowanie jest częstsze i bardziej pewne niż pojawianie się naturalnych bodźców i prawdopodobnie bardziej regularne, niż to przewidziała nasza ewolucja.
Mówiąc ogólnie, im bardziej przewidywalne i częste jest dawkowanie, tym bardziej uzależniać będzie dana substancja.
Trzy prawa psychofarmakologii
Zgodnie z definicją substancja uzależniająca stymuluje szlak mezolimbiczny, ale w psychofarmakologii istnieją trzy główne aksjomaty, które stosują się również do wszelkich substancji psychoaktywnych wywierających określony wpływ na organizm:
1) Wszystkie substancje psychoaktywne działają w ten sposób, że zmieniają tempo