Poranne odkrycie napawało Mosleya rosnącym niepokojem. Po pierwsze, choć pracował dla Theranosa od ośmiu miesięcy, ani razu nie widział podpisanych umów z firmami farmaceutycznymi. Za każdym razem, kiedy o nie prosił, odpowiadano mu, że umowy „są sprawdzane przez prawnika”. Co więcej, zgodził się na umieszczenie w prognozach ambitnych danych dotyczących przychodów, ponieważ zapewniono go, że system działa bez zarzutu.
Jeśli Elizabeth podzielała choć część jego obaw, nie zdradziła się z tym. Zachowywała się jak na wyluzowanego, szczęśliwego lidera przystało – czyli w typowy dla siebie sposób. Szczególną dumą napawała ją najnowsza wycena. Może i do zarządu dołączą nowi członkowie, co byłoby doskonałym odzwierciedleniem rosnącego grona inwestorów, dodała.
Mosley wyczuł, że nadarza się okazja, by zagaić na temat wizyty w Szwajcarii i wspomnieć o krążących w biurze plotkach, że coś poszło nie tak. Elizabeth przyznała, że wystąpił pewien problem, ale wydała się go lekceważyć. To da się łatwo naprawić, stwierdziła.
Mosley nie pozbył się wątpliwości. Gryzło go to, co już wiedział. Powtórzył opowieść Shaunaka o pokazie dla inwestorów. Jeśli nie są autentyczne, należy ich zaprzestać, przekonywał.
– Nabieramy inwestorów. Tak nie można.
Wyraz twarzy Elizabeth nagle uległ zmianie. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki radosny nastrój ustąpił miejsca wrogości. Kobieta spojrzała surowo na swojego dyrektora finansowego.
– Henry, nie nadajesz się do pracy zespołowej – stwierdziła lodowato. – Chyba powinieneś już wyjść.
To było jednoznaczne zagranie. Elizabeth wyprosiła kierownika finansowego nie tylko ze swojego gabinetu. Kazała mu natychmiast opuścić firmę.
Mosley został zwolniony.
1
Sens życia
Elizabeth Anne Holmes od dziecka wiedziała, że chce być właścicielką dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. W wieku siedmiu lat postanowiła zaprojektować wehikuł czasu[1]. Na początek zapełniła zeszyt szczegółowymi planami. Kiedy miała dziewięć czy dziesięć lat, podczas rodzinnego spotkania ktoś zadał jej pytanie, które każde dziecko prędzej czy później usłyszy:
– Kim chcesz zostać w przyszłości?
Bez wahania odpowiedziała:
– Chcę być miliarderką.
– A nie wolałabyś zostać prezydentem? – drążył krewny.
– Nie. Prezydent się ze mną ożeni, bo będę miliarderką.
To nie brzmiało jak zwykłe dziecięce mrzonki. Obserwujący tę scenę członek rodziny wspominał po latach, że dziewczynka mówiła z pełnym przekonaniem i determinacją. Rodzice konsekwentnie podsycali ambicje córki. Christian i Noel Holmesowie mieli wobec Elizabeth spore oczekiwania, co zresztą należało do rodzinnej tradycji.
Na drzewie genealogicznym wśród jej przodków ze strony ojca figuruje Charles Louis Fleischmann, imigrant z Węgier[2]. Założył dobrze prosperujące przedsiębiorstwo Fleischmann Yeast Company. Spektakularny sukces firmy sprawił, że na początku XX wieku rodzina Fleischmannów stała się jedną z najzamożniejszych w Ameryce.
Bettie Fleischmann, córka Charlesa, wyszła za duńskiego lekarza swojego ojca, doktora Christiana Holmesa. To był prapradziadek Elizabeth. Wspomagany koneksjami małżonki w świecie biznesu i polityki, założył szpital w Cincinnati oraz akademię medyczną przy tamtejszym uniwersytecie[3]. Elizabeth mogłaby więc powiedzieć – i mówiła to zresztą inwestorom z położonej niedaleko Uniwersytetu Stanforda Sand Hill Road, słynnej ulicy skupiającej firmy kapitałowe w Dolinie Krzemowej – że odziedziczyła w genach nie tylko smykałkę do interesów, lecz także zainteresowanie medycyną[4].
Matka Elizabeth również mogła się poszczycić wyjątkowym pochodzeniem. Jej ojciec ukończył akademię West Point i piastował wysokie urzędnicze stanowiska w Pentagonie[5]. Na początku lat siedemdziesiątych zaplanował i przeprowadził reformę armii polegającą na przejściu od wojska poborowego do zawodowego. Rodzina podobno wywodziła się od marszałka Davouta, jednego z najważniejszych dowódców Napoleona.
To jednak osiągnięcia przodków po mieczu wywarły największy wpływ na Elizabeth i rozpaliły jej wyobraźnię. Chris Holmes nie tylko dopilnował, by córka kontynuowała rodzinne tradycje, lecz także starał się ją uchronić przed słabostkami, jakie dały o sobie znać we wcześniejszych pokoleniach. Zarówno jego ojciec, jak i dziadek oprócz niewątpliwych zalet mieli także wady, wśród których można wymienić częste rozwody i problemy z alkoholem. Chris obwiniał ich obu o roztrwonienie rodzinnego majątku.
„Dorastałam otoczona historiami o zasługach moich przodków” – powiedziała Elizabeth kilka lat później w wywiadzie dla „New Yorkera”. „Nasłuchałam się też o ludziach, którzy nie chcieli odnaleźć w życiu głębszego sensu, i o tym, do czego ten wybór ich doprowadził. W ten sposób pokazano mi, jaki wpływ takie decyzje mają na charakter i jakość życia”[6].
Elizabeth spędziła dzieciństwo w Waszyngtonie, gdzie jej ojciec zajmował stanowiska w różnych organach rządowych, od Departamentu Stanu po Agencję do spraw Rozwoju Międzynarodowego. Matka pracowała jako doradczyni na Kapitolu, ale przerwała karierę, by zająć się wychowaniem córki i jej młodszego brata Christiana.
Latem Noel z dziećmi wyjeżdżała do Boca Raton na Florydzie, gdzie wujostwo dziewczynki, Elizabeth i Ron Dietzowie, mieli apartament z pięknym widokiem na kanał Intracoastal Waterway. Ich syn David był o trzy i pół roku młodszy od Elizabeth, a półtora roku młodszy od Christiana.
Kuzynostwo spało na piankowych materacach rozkładanych na podłodze, a rankiem pędziło co tchu na plażę, by wykąpać się w morzu. Popołudnia spędzano na grze w Monopoly. Kiedy Elizabeth wygrywała, a zdarzało się to nader często, upierała się, by kontynuować zabawę, i gromadziła kolejne domy i hotele, doprowadzając chłopców do bankructwa. Z rzadka zdarzała jej się porażka – wtedy wpadała w szał i wybiegała z mieszkania. Już wówczas dał się zauważyć jej potężny pociąg do rywalizacji.
W liceum nie trzymała z popularnymi uczniami. Kiedy ojciec dostał posadę w koncernie Tenneco, Holmesowie przeprowadzili się do Houston. Dzieci zapisano do najbardziej prestiżowej prywatnej szkoły St. John’s. Elizabeth wyrosła na chudą nastolatkę o wielkich niebieskich oczach. Chciała dopasować się do rówieśników, więc rozjaśniała włosy i odchudzała się intensywnie, co wpędziło ją w zaburzenia odżywiania.
W drugiej klasie rzuciła się w wir nauki. Często zarywała noce, ale za to na świadectwie miała same piątki. Ten nawyk utrzymał się w jej późniejszym życiu: zawsze ciężko pracowała i mało spała. Kiedy została prymuską, okazało się, że poprawiła się także jej pozycja towarzyska. Wkrótce zaczęła umawiać się z synem szanowanego chirurga ortopedy z Houston. Pojechali nawet do Nowego Jorku, by wspólnie powitać nowe tysiąclecie na Times Square.
W miarę jak zbliżała się matura, Elizabeth coraz częściej myślała o studiach na Uniwersytecie Stanforda. Uczennica z najlepszymi ocenami, zainteresowana nauką i komputerami oraz marząca o własnym przedsiębiorstwie, dokonała oczywistego wyboru. Uczelnia, którą pod koniec XIX wieku założył magnat kolejowy Leland Stanford, z początku była tylko niewielką szkołą rolniczą, lecz współcześnie stała się nieodłącznym elementem Doliny Krzemowej.