STEINBERG
Będziesz gadał, kiedy ci każę?
CALABRO
A więc, aby rzec prawdę, powiem panu, że mi to przykro. Ona pana tak kocha.
STEINBERG
Tak mnie kocha!
CALABRO
Och, tak, proszę pana, prawie tyle co ja. Gdyby pan wiedział, kiedy pana nie ma, ile ona pytań mi zadaje, jak często wsuwa mi coś w łapę, aby dowiedzieć się, co pan mówi, co pan myśli, czy pan ją zawsze kocha, czy pan jest jej wierny… Pan mi zarzuca, że jestem gaduła… Więc dobrze! niech się pan jej spyta, w jaki sposób mówię o swoim panu i czy kiedy najlżejszym słówkiem… Oto dlaczego śmiem rzec, że mi to robi przykrość, kiedy wiem, że pani ma przykrość, tak, proszę pana, i kiedy płacze… Ale ostatecznie, skoro pan ma ją zaślubić…
STEINBERG
Calabro! Mój poczciwy stary Calabro!
CALABRO
Słucham pana?
STEINBERG
To małżeństwo…
CALABRO
Cóż takiego?
STEINBERG
No, tak, wiem, dałem słowo. Nie zastanowiłem się, nie chciałem sobie zostawić czasu na zastanowienie, dałem się porwać lub, aby rzec lepiej, oszukałem samego siebie. Uległem, zaślepiłem się mą miłością.
CALABRO
Niech pan raczy darować, ale…
STEINBERG
wstając
Słuchaj mnie. Bettina jest urocza. Przy swoim talencie, sławie, pośród wszystkich uciech, pokus, jakie otaczają i oblegają modną aktorkę, umiała żyć w taki sposób, że nawet sama potwarz nie odważyła się do niej zbliżyć. Uczciwość jej serca jest równie widoczna jak czysta jasność jej oczu. To pewna8, gdyby nic nie stało na przeszkodzie, nikt bardziej niż ona nie byłby zdolny zapewnić szczęścia mężowi, ale…
CALABRO
Zatem, proszę pana, skoro tak jest… dlaczegóż…?
STEINBERG
Pytasz się? Ha! czy ty wiesz, co to jest zaślubić śpiewaczkę?
CALABRO
Nie, na honor, nie mam pojęcia. Zdaje mi się wszelako9…
STEINBERG
Co?
CALABRO
Że gdyby się pan ożenił z naszą panią, nie byłoby w tym nic złego. Zdaje mi się, że mamy dosyć przykładów… Jest młoda i ładna; reputację, jak sam pan powiada, ma wyborną. Jest bogata… pan także.
STEINBERG
Jesteś tego pewny?
CALABRO
Taki pan hojny!
STEINBERG
Dowód więcej, że nie jestem bogaty. Byłem, ale już nie jestem.
CALABRO
Czy podobna?
STEINBERG
Tak, Calabro. Kiedy dbałem jedynie o hulankę, nie wiem, ile kosztowały mnie moje szaleństwa, mniejsza zresztą o to; ale od czasu, jak kocham naprawdę, to ruina. Nic nie kosztuje tak drogo, jak kobiety, które nic nie kosztują; do tego zielony stolik10…
CALABRO
Grywa pan tedy ciągle?
STEINBERG
Ba! nie dawniej niż wczoraj…
CALABRO
U księżnej? I przegrał pan…
STEINBERG
Pięćset ludwików11. To by nie było nic: zapłacę dziś przed wieczorem i mam nadzieję się odegrać; ale powiadam ci, jestem zrujnowany, nie mam już ani grosza, nie mam z czego żyć.
CALABRO
Gdyby to mogło być prawdą i gdyby pan baron był w kłopocie, mam trochę oszczędności…
STEINBERG
Dziękuję ci, jeszczem do tego nie doszedł12. Nie rozumiesz, co chcę powiedzieć. Wobec tego, że mój majątek na wpół już przepadł…
CALABRO
Zdaje mi się, że właśnie byłaby pora…
STEINBERG
Ożenić się, nieprawdaż? Kto inny niż ty mógłby mi dać tę radę, kto inny mógłby jej posłuchać. Oto właśnie pobudka, przyczyna, której niepodobna13 wyznać, ale i niepodobna zapomnieć: ona to każe mi opuścić Bettinę.
CALABRO
Opuścić panią? Naprawdę?
STEINBERG
Cóż począć? Miałem zamiar ożenić się z nią, skłonić ją do porzucenia sceny; ale skoro środki moje nie pozwalają na to, czy chcesz, abym sam wisiał przy teatrze, wystawał za kulisami? Czego ten sobie życzy? Co to takiego?
SCENA CZWARTA
Ciż sami, Służący.
SŁUŻĄCY
Proszę pana barona, to bilecik do pani.
STEINBERG
Jeszcze nie wstała.
SŁUŻĄCY
Przepraszam pana barona.
Słychać za sceną śpiew.
STEINBERG
Pokaż zresztą. Margrabia Stefani? Któż to taki?
SŁUŻĄCY
Proszę pana barona, to taki pan, który przechadza się w ogrodzie.
STEINBERG
W ogrodzie?
SŁUŻĄCY
Niech pan sam spojrzy: o, stoi koło sadzawki i przygląda się złotym rybkom. Powiada, że wraca z dalekiej podróży.
STEINBERG
Więc co? Czego chce?
SŁUŻĄCY
Chce widzieć panią i czeka, aż będzie mogła go przyjąć.
STEINBERG
na stronie
Stefani! Znam to nazwisko.
głośno
Calabro, czy to nie ów Stefani, o którym tyle mówiono we Florencji?
CALABRO
Hm, tak… proszę pana… zdaje mi się przynajmniej.
STEINBERG
patrząc w stronę balkonu
To on, poznaję