– Przykro mi, że zostałem tu ściągnięty. Ale nieważne: o co chodzi?
Nazywał się George Papadimitriou i był profesorem historii bizantyjskiej, który przed dwoma laty zwerbował ją do Oakley Street. Był również tym samym wysokim mężczyzną o wyglądzie akademika, który w Pstrągu jadł kolację w towarzystwie lorda Nugenta.
Hannah wzięła od niego płaszcz, strzepnęła większość wody i powiesiła go na kaloryferze.
– Zrobiłam coś głupiego – powiedziała.
– To do ciebie niepodobne. Napiję się kieliszek tego, co tam masz. Mów, proszę.
Jego dajmon – dzwoniec – przywitał się z Jesperem uprzejmym szturchnięciem dzioba, po czym usadowił się na oparciu krzesła, na którym Papadimitriou rozsiadł się przed kominkiem.
Hannah nalała wina jemu i sobie, zajęła drugie krzesło, po czym odetchnęła głęboko i opowiedziała mu o Malcolmie: o żołędziu, alethiometrze, Pstrągu i książkach. Starannie dobierała słowa, ale powiedziała wszystko, o czym gość powinien się dowiedzieć.
Słuchał w milczeniu. Jego pociągła, smagła, jakby nieco senna twarz była poważna i nieruchoma.
– Czytałem o człowieku znalezionym w kanale – powiedział. – Oczywiście nie zdawałem sobie sprawy, że to nasz izolator. Nie wiedziałem również o uduszeniu. Myślisz, że to może być dziecięca fantazja?
– Powiedziałabym, że tak, ale nie w przypadku Malcolma. Ja mu wierzę. Jeżeli ktoś tu fantazjuje, to ten jego kolega.
– Nic z tego nie trafi do prasy, naturalnie.
– Chyba że stoi za tym ktoś inny niż KSD. Wtedy nie będą się bali o tym pisać.
Papadimitriou pokiwał głową. Nie tracił czasu na przytakiwanie jej, że głupio postąpiła, i straszenie jej konsekwencjami. Bez reszty skupił się na rozwiązaniu problemu, ciekawskim chłopcu i sytuacji, w jakiej go postawiła.
– Chłopak może być użyteczny, wiesz... – powiedział.
– Zdaję sobie z tego sprawę, od razu to dostrzegłam. Jestem po prostu wściekła na siebie za to, że go narażam.
– Dopóki trzymasz rękę na pulsie, nic mu nie grozi.
– Ale ta sytuacja... To wszystko odciska na nim piętno. Kiedy opowiadał mi o uduszeniu tego człowieka, rozpłakał się.
– Nie ma się co dziwić, to przecież dziecko.
– To wrażliwy chłopak... Ale to jeszcze nie wszystko. Utrzymuje bliski kontakt z zakonnicami z klasztoru w Godstow; to po drugiej stronie rzeki, naprzeciw Pstrąga. Wygląda na to, że siostrzyczki opiekują się dzieckiem, które było przedmiotem tego sporu sądowego, córeczką lorda Asriela.
Papadimitriou skinął głową.
– Wiedziałeś o tym?
– Tak. Powiem więcej: kiedy rozmawiałem o tym z dwoma znajomymi w Pstrągu, obsługiwał nas nie kto inny, jak właśnie ten twój Malcolm. To dla mnie nauczka na przyszłość.
– Czyli to byłeś ty... i lord kanclerz? Malcolm się nie pomylił?
– Co dokładnie ci powiedział?
Hannah pokrótce zrelacjonowała mu słowa chłopca.
– Spostrzegawczy dzieciak – stwierdził Papadimitriou.
– Jedynak. Przypuszczam, że z tego powodu dziecko go zafascynowało. Ma jakieś sześć miesięcy, mniej więcej.
– Kto jeszcze wie, że tam jest?
– Domyślam się, że rodzice Malcolma, być może niektórzy klienci Pstrąga, mieszkańcy wioski, służba... To chyba żadna tajemnica.
– W normalnych okolicznościach dziewczynka zostałaby oddana matce, ale w tym wypadku matka powiedziała bez ogródek, że nie chce opiekować się dzieckiem. Prawo opieki powinno w takiej sytuacji przejść na ojca, na to jednak nie zgodził się sąd, twierdząc, że ojciec nie nadaje się do tej roli. Masz rację, że to żadna tajemnica, ale to wciąż może być ważna informacja.
– I jeszcze jedno – dodała Hannah i opowiedziała o ludziach z KSD, którzy aresztowali George’a Boatwrighta, a wcześniej interesowali się gośćmi Pstrąga. – Musiało im chodzić o ciebie i lorda Nugenta, ale rozpytywali o kogoś innego.
– Było nas trzech – przyznał Papadimitriou i dopił wino.
– Dolewkę?
– Nie, dziękuję. Więcej nie próbuj się ze mną kontaktować w ten sposób, ten portier z Jordana to straszny plotkarz. Jeżeli będziesz chciała mnie o czymś powiadomić, na tablicy ogłoszeń przed biblioteką wydziału historycznego wywieś kartkę z napisanym jednym słowem: „Świeca”. Będzie to dla mnie sygnał, żeby udać się na najbliższe nabożeństwo wieczorne do Wykeham. Będę siedział sam. Usiądziesz obok mnie i będziemy mogli porozmawiać, muzyka zagłuszy nasze słowa.
– Świeca. Rozumiem. A gdybyś to ty chciał skontaktować się ze mną?
– Już moja w tym głowa. Uważam, że dobrze zrobiłaś, werbując tego chłopaka. Opiekuj się nim.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.