Na tym etapie niemożliwe jest jeszcze ustalenie związków pomiędzy poszczególnymi częściami ciała. Układy niektórych z nich wydają się zagadkowo przeczyć logice anatomii, sprawiając, że obserwatorzy czują się nieswojo. Rozczłonkowanie kończyn przywodzi na myśl złożone ciała, które umysł próbuje zinterpretować jako prawdziwe czy choćby możliwe […]. Pełen zasięg grobu wciąż pozostaje nieokreślony i potrzeba będzie jeszcze wiele pracy, by rozciągnąć granice mogiły i uzyskać obraz całkowitej liczby zmarłych. Archeolodzy nieustannie porównują wyłaniające się dowody z relacjami świadków na temat rozmiaru i umiejscowienia grobu. Czują się wyraźnie rozerwani pomiędzy pragnieniem rozszerzania poszukiwań w poziomie i pragnieniem kopania w głąb i skupienia się na widocznych już ciałach, by nadać im dalszą materialność jako oddzielnym jednostkom. Ujawnia się napięcie pomiędzy proceduralnym naciskiem, by pracować systematycznie, ujawniając kolejne warstwy, a ludzkim pragnieniem odnalezienia konkretnej osoby, podążając za kolejnymi kośćmi.
Na tym etapie archeolodzy wydają się zmotywowani, a prace postępują szybko. Kiedy zostaje ujawniony cały grób i pełna liczba zmarłych ukazuje się ich oczom, moment zabijania objawia się w pełni i ciała nabierają sensu jako całość, tworząc obraz, który opowiada obserwatorom przebieg zdarzeń.
Rzeczy należące do zmarłego
Zwyczajne przedmioty takie jak grzebienie, lusterka, brzytwy, pieniądze czy papierosy są oznakami codziennych czynności i nawyków, które mogą przejawiać żywi, tworząc w ten sposób punkty styku i poczucie wspólnoty. Szczególnie widoczne było to w przypadku odkrycia w Las Campanas szkieletu, który wciąż miał na sobie płócienną kieszeń. Znajdowała się w niej ciężka, staromodna metalowa zapalniczka z widocznym knotem. Co więcej, bakteriobójcze działanie rdzewiejącego metalu sprawiło, że zachowały się także należące do mężczyzny bibułki. Zapalniczka i bibułki były początkowo niemożliwe do rozpoznania, w miarę usuwania zalegającej ziemi nabierały jednak kształtu. Gdy archeolodzy, sami będący palaczami, usłyszeli o odnalezieniu tych utensyliów, automatycznie i bezwiednie przybiegli przyjrzeć się szkieletowi i spotkać kolegę palacza. Kilku roześmiało się potem, uświadamiając sobie własną nieracjonalną reakcję. Palenie jest bardzo widocznym nawykiem czy cechą charakteru, którą wykorzystujemy do stworzenia psychologicznego portretu nowo napotkanego człowieka. Skłonność archeologów do „ożywiania” zmarłych podczas ekshumowania ich szczątków została odnotowana przez wielu autorów zajmujących się tematem ludzkich szczątków z czasów historycznych i prehistorycznych. […]
Wyobraźnia dokonuje rekonstrukcji charakteru zmarłych na podstawie materialnych wskazówek i wielu autorów […] wspomina o nieustannych interpretacyjnych przypuszczeniach i narracyjnych rekonstrukcjach, które towarzyszą procesowi ekshumacji. W Villavieja odnaleźliśmy szkielet, którego palce były zaciśnięte na niewielkim portfelu zawierającym monety i rozpadające się fragmenty papieru […]. Zaciśnięte kości dłoni w kształcie pięści wydawały się niepokojącym śladem wzburzenia. Kiedy tylko archeolodzy przezwyciężyli początkowe zdziwienie związane z zaciśniętą ręką, czuli się niezręcznie, próbując powiedzieć to, co myśleli: że mężczyzna ten w momencie śmierci sięgał po pieniądze i kurczowo zaciskał na nich palce. Ten gest wydawał im się nazbyt przyziemny. Jeden z nich zasugerował więc, że może sięgał po coś innego, co znajdowało się w portfelu: list albo fotografię, co można by zrekonstruować jako pełen uczucia gest w obliczu śmierci. Inny twierdził z kolei, że „może nie chciał, żeby oni dobrali się do jego pieniędzy”, umieszczając przyziemny charakter cielesnego gestu w ramach narracji o złodziejach i zawistnikach charakterystycznej dla republikańskiego idiomu pamięci.
Choć większość materiałów z wyjątkiem skóry uległa rozkładowi, zachowało się wiele przedmiotów sugerujących kształt odzieży. Guziki, sprzączki i zapinki, wykonane głównie z metalu, można było dostrzec poprawnie ułożone na ciele, jak gdyby wciąż podtrzymywała je niewidzialna tkanina. Grubsze skupienia materiału oraz te jego fragmenty, które pozostawały w kontakcie z metalowymi przedmiotami o właściwościach bakteriobójczych, takie jak kieszenie czy paski, przetrwały we fragmentach, udzielając wskazówek co do tego, jak wyglądała odzież, nim uległa rozkładowi. Niektóre z zapięć wydawały się niecodzienne dla współczesnego obserwatora, sugerując elementy stroju charakterystyczne dla epoki, w szczególności szelki i kamizelki. Status ekonomiczny spoczywających w grobach zdradzało dominujące w rolniczej Hiszpanii tamtego okresu obuwie, czyli improwizowane podeszwy wykonane z opon samochodowych albo sznurowe podeszwy espadryli. […]
W opowieściach o złodziejach, dotyczących na przykład sztruksowego garnituru, eleganckiego paska czy złotego pierścionka odciętego razem z palcem, odraza i obrzydzenie kierują się ku faktowi, że złodziej nosił potem skradziony przedmiot. Ubrania takie jak garnitury przyjmują cielesną formę swoich posiadaczy. Dla mordercy, który powraca w stroju ofiary, oznacza to przyjęcie jej formy, zawłaszczenie jej miejsca. W ten sposób zostają przekroczone granice fizycznej intymności, wytwarza się natomiast niepokojące nałożenie tożsamości ofiary i oprawcy. Zwłaszcza naszyjniki i pierścionki postrzega się często jako trwałe przedłużenia ciała czy dodatki do niego, można je bowiem nosić nieustannie, nigdy nie zdejmując. Pierścionki, które zaklinowały się na palcu, stanowią przykład takiego połączenia. Wspomniana historia o oderżniętym palcu w rezultacie podkreśla, że zgodnie z naturalnym porządkiem moralnym pierścionek powinien pozostać nierozdzielny [z ciałem – M.N.], zostaje jednak usunięty poprzez akt barbarzyński i niemoralny.
W przypadku przedmiotów w sposób widoczny przekształcanych w toku użytkowania, które wydają się przybierać formę noszącego, przyjmujemy często, że są one zdolne oznaczać raczej całe osoby niż poszczególne części ich ciała. Przypisujemy im też określone role i cechy. Enrique, jeden z czołowych członków ARMH, opisał pierwsze wizualne spotkanie ze szczątkami swojego dziadka podczas jednej z wczesnych ekshumacji przeprowadzanych przez tę organizację: „Łopata wydobyła cały but, nietknięty. Wywarło to na mnie wielkie wrażenie, bo but jest znacznie bardziej ludzki niż kość”.
Wielu autorów sugeruje, że na fotografii w sposób nieunikniony obecna jest śmierć. Dzieje się tak dlatego, że obraz jest zdolny przeżyć przedstawionego na nim człowieka. To samo spostrzeżenie ma zastosowanie do sytuacji, w której napotykamy przedmioty towarzyszące ludzkim szczątkom, kontekst sprawia bowiem, że staje się oczywiste, iż przeżyły one swoich właścicieli. Specyficznym rodzajem akcesoriów, które pojawiają się często w grobach, konotując szczególną intymność, są przedmioty służące do osobistej toalety, takie jak grzebienie, brzytwy czy kieszonkowe lusterka. Grzebienie i brzytwy, ale też okulary wskazują na cielesną tkankę, która uległa już rozkładowi. Rzeczy te przeżyły swoich właścicieli, a w dodatku przetrwały rozkład ich ciała. Ukazanie się obiektów należących do tej klasy w połączeniu ze szkieletem podkreśla nie tylko fakt śmierci, lecz także czas, który od niej upłynął. To samo dotyczy również niektórych przedmiotów otaczających ciało. Pustka pomiędzy kośćmi a ocalałym butem czy paskiem podkreśla nieobecność, a przez nią uprzednią obecność cielesnych tkanek. Przedmioty użytkowe takie jak zegarki czy okulary łatwo postrzegamy jako aktywne. Myśl o sprawczości nasuwa się w odniesieniu do ruchomych części zegarka czy soczewki, która pozwala widzieć dalej. Czujemy się nieswojo, bo ich użyteczność utrzymuje się także wówczas, gdy właściciel już jej nie potrzebuje, żyjąc dłużej niż sprawczość człowieka. Emocjonalna reakcja wywoływana przez tego rodzaju przedmioty odbija w jakiś sposób wywołującą dreszcze